Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij
DEGRADACJE

Sumienie
– a właściwie jego brak, ściślej jeszcze: taktyka i technika jego usypiania, ogłuszania, odsuwania, oszukania albo wykpienia – to właściwy, podskórny temat dziewiątego tomu „Lamusa”, zatytułowanego Degradacje. Tytuł niedosłowny1, bo nie o obniżenie jakiejkolwiek rangi czy pozbawianie funkcji idzie, a przenośny, stosowany jako synonim pomniejszania, umniejszania, obniżania, poniżania. Bliższy z pewnością „deprecjacji”2, której ulegają kategorie, pojęcia i wartości, ale rzeczy materialne są – raczej i częściej – degradowane. O sensie ostatecznym decyduje tu intencja. W definicji słownikowej „degradacji” mowa jest też o „godności” (czyli honorze, dumie) i to jest właściwe tło dla rozważań o przejawach tego procesu, dokonujących się współcześnie na różnych polach, za naszym przyzwoleniem albo przeciw nam. Ale to już sprawa sumienia.
Przemiany kultury materialnej naszego świata dokonują się na gruzach przeszłych kultur. Najefektowniej, bez podróżowania w odleglejsze strony, można ten fakt zrozumieć asystując przy pracach archeologicznych, gdy wykonuje się odpowiedniej głębokości wykop, ukazujący tak zwany profil archeologiczny, którego wyraźnie zróżnicowane uwarstwienie informuje o cechach szczególnych przeszłych kultur i cywilizacji. W takim przypadku myślimy o pozbawionym wyrazistych intencji czasie jako wielkim mocarzu, który bezemocjonalnie pochłania swoje własne wytwory. Będąc epizodycznym elementem tego trwania, nie demonstrujemy sprzeciwu wobec jego niewzruszonych mechanizmów.
Protestujemy – czy tylko emocjonujemy się – w licznych innych okolicznościach, gdy zostajemy niespodziewanie postawieni wobec świadomie prowadzonych działań niszczenia pomników dawnej świetności, aby na ich miejscu fundować nowe. Przykładem niedościgłym jest Wieczne Miasto, w którym degradacje architektury (i pamięci) zyskały nawet nazwy własne: „Włoscy historycy sztuki mają określenie na te poczynania sobie z zabytkami pierwszych wieków – mówią o rewizytacji lub reinterpretacji” – pisze o tych praktykach Ewa Bieńkowska3. O wielu różnorodnych „poniżeniach” nie pamiętamy albo po prostu nie wiemy, jak choćby o działalności trzynastowiecznego geniusza włoskiego, Arnolda di Cambio:

(…) odkryto bardzo niedawno, podczas ostatnich prac konserwatorskich [że] Matka Boska nie wyszła spod dłuta Arnolfa, lecz jakiegoś rzeźbiarza (…) z II wieku naszej ery i prawdopodobnie przedstawia Junonę! (…) Arnolfo jedynie przystosował do nowych potrzeb pogańską boginię, której dodał Dzieciątko na kolana, zasłaniając w ten sposób brak lewego ramienia.4

Pamiętam też swoje wrażenie sprzed wielu lat, gdy po raz pierwszy wędrowaliśmy po Rzymie5. Całe to miasto jest zresztą summą kolejnych, następujących po sobie Rzymów, przy czym ostatni, barokowy kostium, widoczny jest najpowszechniej. Ale wspomniana podróż była dla mnie bardziej śledzeniem, utrwalaniem i kolekcjonowaniem szczegółów, niż dochodzeniem do ogólnych refleksji – te przychodziły później same. Pamiętam na przykład wrażenie wyniesione z niejednego kościoła, gdzie uwagę naszą przykuwały dziwaczne kamienne posadzki, całkowicie złożone z różnej wielkości regularnych kolistych kamiennych płyt. To „plastrowane” kolumny burzonych antycznych świątyń, zamieniane na budulec…
Czasami w dobrze funkcjonującym mechanizmie degradacyjnym zdarzają się niespodziane wyłomy. Każdy na skalę cudu. Jednym z przykładów może być Brugia:

Średniowieczna Flandria była nadzwyczaj bogata, z historycznych przekazów wiemy o przepychu dworu gandawskiego u schyłku tej epoki. Brugia jak równy z równym konkurowała z Gandawą, wygrywając swe korzystniejsze względem morza położenie. W początkach XV w. liczyła dwieście tysięcy mieszkańców, po czym dość nagle zbiedniała, straciła na znaczeniu i wyludniła się. Morze oddaliło się od Brugii, a liczba mieszkańców miasta spadła w naszym [tj. XX w. – GB] stuleciu do niespełna pięćdziesięciu tysięcy […] Brugia trwała jak opuszczony dom, starzejący się w naturalny sposób: nie zamieszkany ale też nie grabiony. Wystarczyło wprowadzić się, ponaprawiać szkody, wypełnić ubytki i posprzątać. W końcu zasadzić świeże kwiaty6.

Innym – równie interesującym – przypadkiem jest Rothenburg ob der Tauber:

Rothenburg serii przypadkowych zbiegów okoliczności zawdzięcza status jedynego w Niemczech miasta średniowiecznego otoczonego murami bez współczesnych zabudowań. Po średniowiecznym okresie rozkwitu, miasto przeżyło gwałtowne załamanie prosperity gdy znalazło się poza nowo utworzonymi szlakami handlowymi i upadło do rangi bardzo prowincjonalnego miasta targowego […] egzystowało do XIX wieku7.

Zgrabnym komentarzem, objaśniającym oba przytoczone przypadki, uzasadniającym ich istnienie i tłumaczącym ich sens, może być Tarsjusz8, jeden z bardziej znanych wierszy Wisławy Szymborskiej. Jest w pełni zrozumiały pod warunkiem uprzedniego uświadomienia sobie ‘jak wygląda’ oraz ‘czym jest’ postać tytułowa. Jak informuje Encyklopedia Popularna PWN9, tarsjusze to inaczej wyraki „nadrzewne małpiatki z Indonezji i Filipin (..) dł. ciała do 18 cm, ogona do 24 cm, palce opatrzne przylgami, oczy wielkie (…)”. Nie nadają się jako surowiec (nie mają kłów, łusek, rogów, piór, nawet odpowiednio długich jelit ani mięśni czy tłuszczu), ani półprodukt dla przemysłu. Są nieprzydatne, więc człowiek nie pożąda ich gromadzenia, posiadania, mnożenia ani zabijania:

Ja tarsjusz syn tarsjusza
wnuk tarsjusza i prawnuk
zwierzątko małe, złożone z dwóch źrenic
i tylko bardzo już koniecznej reszty
cudownie ocalony od dalszej przeróbki
bo przysmak ze mnie żaden,
na kołnierz są więksi (…)

Tarsjusz (wyrak) jest zwierzątkiem „niewartym śmierci” i to pozwala nam zachować dobre o sobie mniemanie. Czaruje, cukruje i roztkliwia10 nasze sumienie, a tym samym przysłania naszą bezmyślność, okrucieństwo i niepamięć.

***

Zgromadzone w zeszycie „Lamusa” nr 9 / 2012 teksty, podejmujące problem „degradacji”, są próbą refleksji w szerokim aspekcie dyscyplin i dziedzin – od psychologii, poprzez literaturę, sztuki piękne i stosowane, po degradowany język. Autorzy kolejnych tekstów ukazują w naszych zachowaniach – jako uczestników procesów degradacyjnych oraz deprecjacyjnych – różny stopień świadomości. A co ze stanem naszych sumień? To niełatwe pytanie i ściśle z problemem świadomości związane; proponujemy wspólne szukanie odpowiedzi, inspirowane materiałem „Lamusa”, ale nie ograniczone do niego, bo współcześnie problem ten wydaje się przekraczać punkt (bezpieczny?) krytyczny i dotyczy już niewyczerpanej wprost ilości obszarów i zagadnień.
Zeszyt Degradacje zamykamy felietonem Krzysztofa Vargi, przedrukowanym (za zgodą Autora i „Gazety Wyborczej”), co pozostaje w niezgodzie z (żelazną!) zasadą, przyjętą w piśmie: żadnych przedruków. Ale wszak reguły są dla wyjątków, a felieton Vargi o języku (polskim) wydał się nam lapidarnym i celnym opisaniem mechanizmów deprecjacji, czyli psucia języka i jego bezprecedensowej „degrengolady”.

Gabriela Balcerzak

1 Stąd zastosowanie formy liczby mnogiej; definicja podawana przez Słownik Języka Polskiego (pod red. M. Szymczaka, PWN 1978, t. 1, s. 369) podaje: „Degradacja: przeniesienie za stanowiska wyższego na niższe, obniżenie stopnia służbowego, pozbawienie stanowiska, stopnia służbowego, godności (…)”.
2 Tamże, s. 382.
3 E. Bieńkowska, Spacery po Rzymie, Warszawa 2010, s. 29-30.
4 B. Fabiani, Gawędy o sztuce. Dzieła, twórcy, mecenasi, PWN Warszawa 2011, s. 47.
5 Były to letnie miesiące 1999 r.
6 G. Balcerzak Genius loci: Brugia, „Rocznik Muzealny”, I/2004, s. 55.
7 G. McLachlan, N. Horton, Niemcy, część zachodnia. Praktyczny przewodnik [The Rough Guide], przekł. Zespół Pascala, 1992 r., s. 129.
8 W. Szymborska, Tarsjusz [w:] Sto pociech, PIW Warszawa 1967.
9 Wydanie dwudzieste szóste uzupełnione i uaktualnione, Warszawa 1996.
10 „ja tarsjusz / siedzę żywy na palcu człowieka […] / gdybym nie musiał raz po raz / spadać kamieniem z serc / ach, roztkliwionych” (W. Szymborska, Tarsjusz, dz. cyt) .


SPIS TREŚCI:

OD REDAKCJI. SUMIENIE

Bogdan Banasiak
DESTRUKCJA CZY DEKONSTRUKCJA?

Wojciech Józef Burszta
SHERLOCK HOLMES: WAŃKA-WSTAŃKA POPKULTURY

Adam Czabański
SAMOBÓJSTWO JAKO PRZYKŁAD AUTODEGRADACJI CZŁOWIEKA

Małgorzata Czabańska-Rosada
BYĆ OUTSIDEREM – DEGRADACJA CZY NOBILITACJA? ROZWAŻANIA
Z PERSPEKTYWY LITERACKIEJ

Zbigniew Czarnuch
TAM WSZĘDY GDZIE PRZEMIJANIE, DEGRADACJA I WOLA PRZETRWANIA

Roman Doktór
OBLICZA DEGRADACJI LITERACKIEJ

Dorota Folga-Januszewska
ROZPAD WSPÓLNOT. IDĄ NOWE CZASY DLA MUZEÓW

Beata Frydryczak
O DEGRADACJI PRZYRODY W PRZESTRZENI MIEJSKIEJ
DO „TERENÓW ZIELONYCH”

Andrzej Lis
DEGRADACJE I AFIRMACJE

Jerzy Madejski
POWABY PROWINCJI. LITERATURA LUBUSKA A LITERATURA GORZOWSKA

Jan Michalski
COLD WAR POP

Paweł Orzeł
MOCKUMENTARY UCIECZKA PRZED „KINEM ŁADNYM”

Cezary Zych
PRZEPIS NA SAMOZAGŁADĘ

Krzysztof Varga
POLSKI JĘZYK CZYLI LUBIĘ TO, KURWA...!

TOMASZ SOBIERAJ

Krzysztof Jurecki
KOLOSALNA MORDA MIASTA TOMASZA SOBIERAJA
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl