Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij

We wrześniowym wydaniu „Arteonu” krytycznie przyglądamy się muzeum: sztuki nowoczesnej, narodowemu, krytycznemu i postkolonialnemu. Temat wrześniowego „Arteonu” został wywołany przez książkę byłego dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie Piotra Piotrowskiego „Muzeum krytyczne” i dyskusję wokół niej. W numerze recenzja książki, a obok rozmowa z Wojciechem Suchockim, dyrektorem Muzeum Narodowego w Poznaniu i członkiem Rady Powierniczej MNW, a także tekst analizujący działalność Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Prezentujemy również inny typ muzeów, ledwie ocierających się o artystyczność: Muzeum Zerwanych Związków w Zagrzebiu, kolekcjonujące przedmioty związane z czyimiś minionymi związkami miłosnymi, oraz Królewskie Muzeum Afryki Środkowej pod Brukselą, przykład typowego XIX-wiecznego muzeum etnograficznego założonego przez kolonizatorów.
W najnowszym „Arteonie” ponadto recenzja z londyńskiej wystawy Tracey Emin, a także tekst lubelskim o projekcie „Mikołaj Smoczyński i Robert Kuśmirowski – pomiędzy realnością a metaforą”.


Okładka: „Handcuffs”, 2005, Zagrzeb, Chorwacja, Museum of Broken Relationships, Zagrzeb, fot. Ana Opalic

Uwaga, masy!
krytycznie o muzeum > krytycznym

Książka „Muzeum krytyczne” Piotr Piotrowskiego jest rzadkim w polskiej humanistyce przykładem studium przypadku, case study, pozostając – podobnie jak aktywność muzealnicza autora – w stanie napięcia pomiędzy teorią a praktyką. Piotr Piotrowski jako dyrektor instytucji miał szansę konfrontować swoje pomysły z rzeczywistością w trybie live – był tym samym o krok do przodu przed teoretykiem – jednak jako praktyk nie zrealizował swoich teoretycznych celów, a jego propozycje nie spotkały się z akceptacją Rady Powierniczej. Nie zarzucam jednak Piotrowi Piotrowskiemu nieskuteczności. Osobną sprawą jest kwestia odpowiedzialności za fiasko projektu. Nie mam zamiaru jednak uprawiać amatorskiego dziennikarstwa śledczego. Zajmijmy się zatem samą książką – celami projektowanymi. Czy dostrzegamy w niej/w nich konflikty, pęknięcia, które mogłyby utrudniać lub uniemożliwiać skuteczność działania?


Foto: Piotr Piotrowski, „Muzeum krytyczne”, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2011, fot. Zosia Komorowska
Na pomoc ginącej wrażliwości
krytycznie o muzeum > narodowym

O muzeum krytycznym, funkcjach muzeum narodowego i roli sztuki z profesorem Wojciechem Suchockim, dyrektorem Muzeum Narodowego w Poznaniu, rozmawia Magdalena Moskalewicz

Magdalena Moskalewicz: Pewne propozycje, które spotkały się ze sprzeciwem Rady Powierniczej MN w Warszawie za kierownictwa Piotrowskiego, zyskały akceptację, kiedy wprowadziła je później obecna dyrektorka MNW Agnieszka Morawińska.
Wojciech Suchocki: Świadczy to o tym, że niektóre propozycje Piotra Piotrowskiego były słuszne czy też nieuchronne. Nie jest tak, że skoro jego następczyni robi to samo i nie wywołuje tym sprzeciwu, świadczy to o personalnym, a nie merytorycznym kryterium wyboru. Szereg opinii – składników diagnozy, którą formułował profesor Piotrowski, Rada podzielała. Kiedy nadszedł czas, żeby zobaczyć, w jaki sposób realizuje się współpraca pomiędzy nowym kierownictwem a pracownikami, nikt spośród członków Rady nie miał ochoty stawać po tej czy innej stronie, a jedynie sprzyjać pomyślnemu przebiegowi procesu. Zostałem obdarzony przez Piotra Piotrowskiego zaszczytnym dla mnie, jak przewidywał, określeniem „konserwatysta”, na które nie śmiem zasługiwać, jeżeli myślimy o zacnym nurcie myślowym i jego wybitnych przedstawicielach. Nawiążę przeto do myśli Karla Raimunda Poppera, zalecającego wbrew utopistom i budowniczym nowego człowieka – porozumienie co do tego, co należy poprawić, w jaki sposób tego dokonać, jak sprawdzić wyniki. Wydaje mi się, że w MNW nie musiało dojść do tak ostrego konfliktu. Po stronie kierownictwa przeciwdziałałaby mu gotowość wrośnięcia w tę społeczność, danie czasu na zapoznanie się ze specyfiką tego muzeum, hierarchią zadań, które musi spełniać i potrzebnych przedsięwzięć.


Foto: Wojciech Suchocki, fot. archiwum W. Suchockiego
Prehistoria muzeum krytycznego – MSN w świetle idei Piotra Piotrowskiego
krytycznie o muzeum > sztuki nowoczesnej

Za sprawą swojej genezy i autorytetu autora „Muzeum krytyczne” rozpoczęło namiętną debatę na temat kondycji instytucji kultury w Polsce. Dyskusja nad książką odbyła się między innymi w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a Joanna Mytkowska, dyrektorka tej placówki, zasugerowała wówczas, że mimo rezygnacji Piotra Piotrowskiego z kierowania Muzeum Narodowym w Warszawie, jego idea nie musi zostać zaprzepaszczona – można ją przecież zrealizować gdzie indziej. Ta uwaga, choć dyskretna, w ustach Mytkowskiej jest jednak bardzo znacząca i, zważywszy na wysoką rangę MSN, zasługuje na poważniejszą refleksję. Już w punkcie wyjścia należałoby założyć, że autorską ideę „muzeum krytycznego” – ukutą w ciągu ostatnich kilkudziesięciu miesięcy – można rzutować nie tylko na wizje przyszłości, ale też na całą przeszłość MSN, mimo że rozpoczęło ono działalność w styczniu 2008 roku, dokładnie rok przed tym, jak Piotr Piotrowski podjął decyzję o kierowaniu Muzeum Narodowym w Warszawie. Taka konstatacja tylko pozornie jest nie do utrzymania.


Foto: Alina Szapocznikow, „Petit Dessert I (Small Dessert I)”, 1970-1971, Kravis Collection, © The Estate of Alina Szapocznikow – Piotr Stanislawski, fot. Roland Schmid, fot. materiały prasowe MSN
Zerwane związki i rzeczy pospolite
krytycznie o muzeum > przedmiotów

Muzeum Zerwanych Związków otrzymało w tym roku Kenneth Hudson Award dla najbardziej innowacyjnego muzeum. Nagroda jest przyznawana przez European Museum Forum (działające przy Radzie Europy) najbardziej śmiałym i kontrowersyjnym instytucjom, rzucającym wyzwanie utartym wyobrażeniom o roli muzeów. Jak się wydaje, głównym powodem przyznania nagrody musiało być to, że Muzeum Zerwanych Związków konfrontuje się w udany sposób z „przemianami intymności” (żeby użyć pojęcia Anthony’ego Giddensa), zwłaszcza z kwestią nietrwałości intymnych relacji. Staje się ono przez to miejscem, w którym uczucia związane z doświadczaniem tej nietrwałości mogą zostać publicznie wyrażone. Dla nas jednak ważniejsze jest to, w jaki sposób w Muzeum Zerwanych Związków zostają wyeksponowane relacje między ludźmi a przedmiotami. Te ostatnie są bohaterami tego muzeum i reprezentują uczucia ludzi. Jest to możliwe dzięki temu, że stworzyły one intymną relację z ludźmi. Tylko dlatego mogą one obecnie zaświadczać o tej intymności, która między sami ludźmi została utracona.


Foto: „An Ex Axe, 1995, Berlin, Niemcy, Museum of Broken Relationships, Zagrzeb, fot. Ana Opalic
Przeklęty spadek – Królewskie Muzeum Afryki Środkowej w Tervuren
krytycznie o muzeum > postkolonialnym

Oprowadzanie po podejrzanych miejscach/tekstach wymaga szczególnej ostrożności. Przemilczenia i zatajenia z natury nie odsłaniają się łatwo. Podejrzane, grząskie miejsca szybko narzucają własne reguły, którym można dać się zwieść. Każde ma już przygotowaną rolę dla odbiorcy. Otwarcie książki, przekroczenie progu muzeum jest więc jednocześnie zgodą na zaprogramowanie. Tak właśnie dzieje się w Królewskim Muzeum Afryki Środkowej w Tervuren. Założenie, w którym mieści się kolekcja zbiorów przywiezionych z belgijskiej kolonii w Kongo, zbudowano w stylu neoklasycznym. Budynek otacza rozległy park – naturalna rama, która izoluje kosmopolityczną Belgię od niechcianego kolonialnego spadku zmaterializowanego w muzeum. Docierając do lesistego Tervuren i oddalając się od Brukseli, łatwiej zawiesić rutynę patrzenia. Wprowadzić się w podróżniczy bezczas. Przyjąć potężny ładunek dzikości. A przy tym gładko wśliznąć się w tak lubiane jasne podziały czarne – białe, nowoczesne – pierwotne.


Foto: Trumna w kształcie telefony komórkowego, Ghana, wystawa „Fetish of modernity”, fot. materiały prasowe Royal Museum for Central Africa
Emin o Emin, czyli sztuka ekspresji
Skandalistka Tracey Emin w Londynie

Tracey Emin jest osobą, która znana jest publicznie, nieustannie interesują się nią tabloidy (często nie bez powodu, gdyż dostarcza ekscytacji natury odpowiednio skandalicznej, czasem czysto przypadkowo). Jej chyba najsłynniejszą pracą stało się łóżko („My bed”, 1999), które było – jako jedna z prac artystki, bo były tam też choćby intymne akwarele – pokazane na ekspozycji konkursowej Nagrody Turnera, przyznawanej brytyjskiemu artyście za wyróżniającą się wystawę. I mimo że Emin wzbudziła tak wielkie zainteresowanie i debatę – najbardziej „oburzający” był fakt „realizmu” obiektu, który jest łóżkiem, wyglądającym jakby właśnie ktoś z niego wstał, pozostawiając pogniecioną i poplamioną pościel, wszelkiego rodzaju odpadki wokoło, od resztek jedzenia począwszy, po niedopałki papierosów i zużyte prezerwatywy – to nagrodę otrzymał Steve McQueen za prace wideo.
Latem tego roku w Hayward Gallery w Londynie zaprezentowano dużą wystawę Tracey Emin, którą można nazwać retrospektywną. Można, bo właściwie to pewnego rodzaju podsumowanie. Ale traktowałabym ten termin z przymrużeniem oka


Foto: Tracey Emin, „Hate and power can be a terrible thing”, 2004, © Tracey Emin, dzięki uprzejmości White Cube, fot. materiały prasowe Hayward Gallery
Przez Kuśmirowskiego do Smoczyńskiego
Wystawy Smoczyńskiego i Kuśmirowskiego w Lublinie

Pomysł kuratorów jest zarazem prosty i efektowny: należy wykorzystać renomę Kuśmirowskiego, by przywołać pamięć o Smoczyńskim; odwrócić porządek prezentacji, odwołać się najpierw do znajomej twórczości i, na bazie jej autorytetu, naprowadzić na trop poprzedzającej ją tradycji artystycznej. Idea wydaje się tym ciekawsza, że przywodzi na myśl Nietzscheańskie „odwrócenie chronologiczne”, odniesione do refleksji o sztuce przez Normana Brysona (znana konstatacja: widzimy Velázqueza oczami Francisa Bacona, a Rafaela w ślad za Ingresem). Zabieg ten, choć domyślnie obala sprawczość prostych związków przyczynowo-skutkowych, na gruncie zwyczajowej zależności ucznia od mistrza zdaje się jednak nie wystarczać dla ochrony przed kliszą mechanicznego wpływu. Kuratorzy najpewniej mieli świadomość tej pułapki, a chcąc jej uniknąć, przyjęli odpowiednio szorstką retorykę. Zamiast więc odkrywać subtelności obustronnego dialogu, budowali wyraźne rozgraniczenia, tak że utrzymanie autonomii obu artystów odbywa się głównie dzięki polaryzacji ich postaw, zdefiniowanych przez tytułową opozycję realności (Kuśmirowski) i metafory (Smoczyński).


Foto: Robert Kuśmirowski, widok wystawy „Humanbomber”, fot. Jan Gryka, materiały prasowe Warsztatów Kultury
Ponadto w najnowszym „Arteonie”: relacja z wystawy „Podróż na Wschód” w białostockim Arsenale, teksty o wystawach Jana Fabre’a w Łodzi i Wiedniu oraz prezentacji sztuki belgijskiej w Zachęcie. W dziale Witamina f artykuł o fotografiach Jerzego Lewczyńskiego. We wrześniowym „Arteonie” prezentujemy też dwa zbiory tekstów klasyków myśli o sztuce, które nareszcie można czytać po polsku.
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl