Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij

Tematem sierpniowego wydania „Arteonu” są  grupy artystyczne – w kontekście kariery Słynnej Grupy Ładnie poznańskie Penerstwo przedstawia Przemysław Jędrowski, a książki o Grupie Sędzia Główny i Słynnej Grupie Ładnie recenzuje Natalia Kaliś. W najnowszym „Arteonie” ponadto Maciej Mazurek rozmawia z Jarosławem Kozłowskim, sprawę kontrowersyjnego projektu Joanny Rajkowskiej dla Poznania „Minaret” przybliża Maria Kozerska, a komentuje Piotr Bernatowicz, natomiast wystawy Grzegorza Sztwiertni i Wojciecha Doroszuka w Galerii Awangarda wrocławskiego BWA relacjonuje Sabina Czajkowska.


Okładka: Piotr Bosacki, „Film o kostuchu”, 2008, kadr z filmu (fragment), dzięki uprzejmości artysty

Grupa na całe zło?
Historia Grupy Ładnie to lustro zmieniającego się myślenia o sztuce w Polsce i jej funkcjonowania w nowej, komercyjnej rzeczywistości. Ikoną tych „nowych czasów” stał się Sasnal, bijący rekordy sprzedaży laureat prestiżowych nagród, obecny w zachodnim obiegu sztuki Małysz polskiego art worldu, a pierwszą próbą podsumowania tego okresu był „Establishment (jako źródło cierpień)” – wystawa w warszawskim CSW, której ideą była konfrontacja najnowszej generacji twórców z legendą tak zwanych roczników 70. W Zamku Ujazdowskim, wśród prac siedemnastu artystów z całej Polski, znalazły się realizacje Wojtka Bąkowskiego, Tomasza Mroza, Radka Szlagi i Izy Tarasewicz – czworga Penerów, członków grupy artystycznej z Poznania, stanowiącej jedną z najważniejszych propozycji ostatnich lat. Penerstwo to grupa artystyczna, a właściwie luźny kolektyw twórców, których łączy podobna wrażliwość, silna emocjonalność sztuki oraz wyrazista ekspresja. Założona przez Wojtka Bąkowskiego, Piotra Bosackiego, Tomasza Mroza, Konrada Smoleńskiego i Radka Szlagę grupa istnieje od maja 2007 roku. Później dołączyły artystki – Iza Tarasewicz i Magdalena Starska. Wszyscy członkowie tej formacji są absolwentami poznańskiej ASP, którą ukończyli około 2005 roku. Każdego z nich interesuje inne medium i sposób formalnego wyrazu, dlatego pojęcie grupy wydaje się być tu mylące. Niemniej jednak istnieje powód, dla którego wszyscy ci artyści chcą być grupą – to wspólny artystyczny światopogląd, u źródła którego leży poznański termin „penerstwo”.


Piotr Bosacki, „Traumtagebüchlein”, 2008, strona książki „Dobre do domu i na dwór”, wydawca: Fundacja Transmisja, Poznań 2009
Ładnie i nieładnie, czyli chłopcy i dziewczyny
Grupy artystyczne to w historii sztuki całkiem spora karta. Były malownicze, wnosiły powiew świeżości; bywały źródłem twórczego fermentu i wielu anegdot. Działania ich członków, szczególnie w siermiężnych latach 80. (Luxus, Łódź Kaliska, Gruppa), mieszały sztukę z życiem, zacierały istniejące między nimi granice i kpiły z ograniczeń. Z niewielkimi wyjątkami były tworami krótkotrwałymi, pełnymi dynamiki, ale szybko umierającymi. Wyrosły z nich potem artystyczne osobowości. Do tego modelu idealnie pasuje Grupa Ładnie, zaś zupełnie nie przystaje Grupa Sędzia Główny. Do księgarń trafiły właśnie książki na temat tych skrajnie różnych artystycznych grup. Obie pozycje wydawnicze różnią się od siebie co najmniej w takim stopniu, w jakim różne są same grupy. (Magdalena Drągowska, Dominik Kuryłek, Ewa Małgorzata Tatar, „Krótka historia Grupy Ładnie”, seria: „Linia Wizualna”, Korporacja Ha!art, Kraków 2008; „Grupa Sędzia Główny”, koncepcja publikacji: Wojciech Kozłowski, Aleksandra Kubiak, Karolina Wiktor, Karol Sienkiewicz, red. Karol Sienkiewicz, BWA w Zielonej Górze 2008)
Sztuka, jak krawat, jest niefunkcjonalna
Maciej Mazurek: Konceptualne dzieło sztuki jest jednorazowe i ściśle zespolone z artystą. To, co jest wybitne jako kreacja Jarosława Kozłowskiego, będzie czymś niekoniecznie wybitnym u jego następcy. Podejrzewam, że liczba języków oferowanych przez tę mentalną przestrzeń sztuki także nie jest nieograniczona. Jak rozpoznać, że jedno dzieło konceptualne jest dziełem wybitnym, a drugie takim nie jest? Co jest kryterium? Kto je ustala?
Jarosław Kozłowski: Kryteria, jeśli chodzi o sztukę, powołujemy każdorazowo, gdy obcujemy z dziełem. Kryteria to pewnego rodzaju umowa między artystą a odbiorcą, między artystą a krytykiem, między pisarzem a czytelnikiem. Te kryteria się zmieniają. Tu nie ma stałych kryteriów, tak samo jak nie ma stałych kryteriów, gdy mówimy o malarstwie. One ewoluowały i zmieniały się. Każda epoka przynosiła nowe punkty widzenia. Na obrazy dzisiaj patrzymy inaczej, niż patrzyliśmy dwadzieścia lat temu. Inaczej patrzyli ci, którzy żyli w XIX i XVIII wieku. Dla mnie ważnym, podstawowym kryterium w jakimkolwiek dziele sztuki, w tym sztuki konceptualnej, jest jego wewnętrzna spójność, wewnętrzna spójność wypowiedzi artystycznej. Ona jest taka, gdy proponuje spójny system wartości logicznych, intelektualnych i wizualnych, bo przecież cały czas mówimy o sztuce wizualnej, plastyce. W wielu wypadkach z tą wewnętrzną logiką bywało i jest różnie. Sądzę, że ta spójność jest pierwszym, prawomocnym kryterium. To można sprawdzić, analizując wypowiedzi poszczególnych artystów.


Jarosław Kozłowski, „Zjednoczony świat. Wersja alternatywna”, 2006, fot. Rafał Sosin, materiały prasowe Bunkra Sztuki
Minaret w Poznaniu
Joanna Rajkowska, autorka głośnych już prac ingerujących w przestrzeń publiczną miasta (słynna palma „Pozdrowienia z Alei Jerozolimskich” na rondzie de Gaulle’a czy „Dotleniacz” na placu Grzybowskim – w Warszawie), została w ubiegłym roku zaproszona do Poznania z inicjatywy Agaty Rogoś i Jakuba Dąbrowskiego na dwumiesięczną rezydencję. Jej efektem miał być projekt instalacji artystycznej, która w jakiś sposób ingerowałaby w przestrzeń miejską. Po pobycie, nad którym opiekę sprawowała Galeria Miejska Arsenał, artystka przygotowała dwa projekty, z których jeden zakładał przerobienie nieczynnego przemysłowego komina w śródmieściu Poznania na minaret. Jak poinformowały media („Gazeta Wyborcza” z 17.04.2009, „Arteon” nr 4/2009), propozycja „Minaret” została zaakceptowana do realizacji i miała być gotowa – jak zapowiadała kuratorka projektu Dorota Grobelna – podczas czerwcowego Festiwalu Teatralnego „Malta”. To właśnie organizator festiwalu, Fundacja Malta, objął patronat nad przedsięwzięciem i zobowiązał się do jego współfinansowania. Ze względu na rozmaite trudności, w tym kwestie techniczne, premiera projektu została przesunięta. Propozycja artystki spowodowała jednak burzliwe dyskusje.


Joanna Rajkowska, projekt „Minaret”, wizualizacja, fot. dzięki uprzejmości artystki
Pałką minaretu
Kiedy po informacji o projekcie Rajkowskiej na internetowych forach „Gazety Wyborczej” pojawiły się – całkiem logiczne, wydawać by się mogło – pytania w rodzaju: „Właściwie nie ma tu społeczności muzułmańskiej i na przestrzeni wieków kultura muzułmańska w żaden sposób nie zaistniała w Poznaniu, więc po co ta zabawa z minaretem?” (za „GW – Poznań” nr 91), w tej samej gazecie ukazał się tekst Iwony Torbickiej, której reakcją na te komentarze był wniosek: „Do tej pory byłam przekonana, że żyję w mieście pełnym tolerancji dla innych. Pomyliłam się”. Kiedy Sąd Konkursowy SARP, wybierający propozycję na zabudowę kwartału, gdzie ma powstać minaret, formułuje swoją negatywną opinię na jej temat i oznajmia, że projekt „może być odebrany jako prowokacja o charakterze religijnym” oraz że „może być odebrany jako próba ośmieszenia symbolu religijnego – minaretu, poprzez jego realizację na kominie przemysłowym” (jest to chyba spowodowane przesadną ostrożnością po ostrych reakcjach muzułmanów, wywołanych parodiującymi islam karykaturami w duńskiej prasie sprzed kilku lat), wówczas Przemysław Wielgosz w tekście godnym politruka niemal krzyczy z emfazą: „tu czuć pogromem”. Odnoszę zatem wrażenie, że staliśmy się zakładnikami projektu Rajkowskiej za sprawą owej dogmatycznej politycznej poprawności. Rajkowska chce wystawić poznaniakom minaret, ale nie chce, żeby go dostrzegali, żeby stawiali pytania i zastanawiali się, czego jest symbolem, bo wtedy są określani jako nietolerancyjni, ksenofobiczni, rasistowscy itp.


Minaret w Dżenin, pocztówka z 1937 roku, fot. internet
O dwóch wystawach
Dwie wystawy, dwie osobne wypowiedzi. Pozostające jednak w jakimś związku, choć niekoniecznie bezpośrednim dialogu. To wystawy prezentujące prace filmowe dwóch artystów, bardzo bogate, właściwie przeglądowe, prezentujące obfity materiał – a przez to czasochłonne. Ćwiczące widza, niewątpliwie, w cierpliwości i uważności oglądania. W obu wypowiedziach pojawia się motyw przewodni: ciało, choć realizacja jest zupełnie inna. Ciało wyparte, ciało martwe, bezwładne, chore, poddawane analizie. Ciało zmienione, ciało poddawane próbie, ciało podlegające rytuałom. Ciało performatywne, wykonujące czynności, ćwiczone. Sztwiertnię i Doroszuka łączy także fakt, że ten ostatni był studentem pierwszego. We wrocławskim BWA spotkali się na równych prawach, każdy dokonał własnej próby podsumowania.


Grzegorz Sztwiertnia, z cyklu „Serial”, kadr z filmu, materiały prasowe BWA Awangarda, Wrocław
Ponadto w najnowszym „Arteonie” tekst Piotra Bernatowicza o wystawie „Political/minimal” w ms² w Łodzi, fotoreportaż z akcji Michela Grangera w Legnicy pt. „Ślady – malowanie czołgiem”, artykuł Katarzyny Jagodzińskiej na temat I Festiwalu Sztuk Wizualnych Art Boom w Krakowie, relacja Katarzyny Urbańskiej z inauguracji Bródnowskiego Parku Rzeźby w Warszawie, recenzje Szymona Piotra Kubiaka z wystawy „Zoografika” w gnieźnieńskim Muzeum Początków Państwa Polskiego oraz Krzysztofa Jureckiego z prezentacji fotografii Mikołaja Smoczyńskiego w Galerii Rybna 4 w Lublinie.
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl