Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij

Tematem lutowego „Arteonu” są mężczyźni widziani przez pryzmat sztuki współczesnej: ich przedstawienia, ich atrybuty, ich tożsamość. O męskich aktach, o kowbojach, łobuzach i o pisuarach piszą dla nas Anna Markowska, Filip Lipiński, Paweł Ignaczak i Szymon Piotr Kubiak. Publikujemy także fragment najnowszej książki Pawła Leszkowicza „Akt męski w nowoczesnej sztuce polskiej”, która drukiem ukaże się dopiero w drugiej połowie 2011 roku!


Okładka: Piotr Uklański, "Summer love", 2006, film 35mm, kolor, dźwięk, 93 min, zdjęcie z planu, fot. Mateusz Skalski

Trickster!
W wierszach zmarłego w 1966 roku Jana Brzechwy pojawia się wielokrotnie postać trickstera. Lis Witalis i Pchła Szachrajka to właśnie takie łobuzy, pomagające wyłonić się światu w jego fascynującej złożoności. Pchła Szachrajka, która wyczyniała bez powodu psoty i gałgaństwa, a jednocześnie „wszystko miała”, „aż jej gości zalewała żółć z zazdrości”, jest opowieścią o denerwującej, wolnej, „innej” kobiecie, która podaje w wątpliwość społeczne normy i zasady. Nie da się ukryć, że świadomość, iż grupa The Krasnals ma w swoim składzie dziewczyny, jest miodem na serca polskich matek, które swoim dość bezczelnym młodym synom chcą wpoić szacunek dla kobiet jako dorównującym im dowcipem, inteligencją i siłą charakteru. (...) Trickster pozostaje w Polsce, niestety, nadal męską figurą: co gorsza, posądzaną o cynizm i niemoralność. Tymczasem nie dość, że jest fascynujący, zmieniający formę, nieuchwytny, ciągle w drodze, to dzięki swojemu niezadomowieniu posiada umiejętność budzenia tęsknoty za wolnością.


Zdjęcie: Ilustracja Jana Marcina Szancera do wiersza Jana Brzechwy „Szelmostwa Lisa Witalisa”, z archiwum Oficyny Wydawniczej G&P
Wielkie mistrzynie męskiego ciała, czyli akt męski w dawnej sztuce kobiet
W sztuce dawnej jest niewiele aktów męskich wykonanych przez artystki. Akt męski tworzony przez kobiety rozkwitł w pełni dopiero wraz ze sztuką feministyczną i kontrkulturową w latach 60. i 70. XX wieku. Od XIX wieku do połowy XX wieku to akt kobiecy dominował w sztuce nowoczesnej – zgodnie z normami patriarchalnej kultury i regułami modernistycznej estetyki. Akt męski nie był popularnym gatunkiem. Ponadto, do początku XX wieku, kobiety nie mogły na akademiach studiować nagich mężczyzn jako modeli, było to zbyt ryzykowne obyczajowo. Zatem odwrócenie relacji artysta – modelka stanowiło przełom w całej historii sztuki, gdyż przez wieki kobiety pozowały artystom, a nie portretowały męskie ciało.
Ta zmiana ról była wyzwaniem dla struktury płciowej zachodniego systemu wizualnego, gdzie kobieta była pasywnym przedmiotem spojrzenia, a mężczyzna patrzącym podmiotem akcji. Niewiele kobiet przekroczyło tę regułę i towarzyszące jej tabu.


Zdjęcie: Anna Bilińska-Bohdanowicz, „Półakt męski – studium”, 1885, Muzeum Narodowe w Warszawie
Kowbojskie fantazje
W okresie późnego PRL-u w przedszkolu wszyscy chłopcy chcieli być kowbojami. W sklepach z zabawkami można było nabyć pas kowbojski z koltem, tudzież kapelusz, a mamy szyły odpowiednie kamizelki. Największą rolę, również wśród dorosłych już mężczyzn, których kowbojskie fantazje były w oczywisty sposób weryfikowane przez życie codzienne, odegrały tu zapewne tak popularne w PRL-u westerny. Był to jeden z najczęściej importowanych gatunków filmowych, który stanowił główny, „zachodni” punkt programu w ubogiej wówczas ofercie telewizyjnej. Duże znaczenia miały również powieści Karola Maya o utożsamianych z kowbojami rewolwerowcach, wolnych, samotnie przemierzających prerię mężczyznach. Słowem, kowboj stał się jednym z podstawowych fantazmatów, uczestniczących w szeroko pojętej kulturze wizualnej modeli „prawdziwego mężczyzny”, nawet w tak odległej Stanom Zjednoczonym Polsce. Tutaj słowo „zachód” znamiennie mieści zarówno ekran motywowanych pragnieniem nieskrępowanej wolności projekcji w postaci zmitologizowanego przez Amerykanów tzw. Dzikiego Zachodu, jak i – z perspektywy państw bloku wschodniego – wyobrażeniowy ekran lepszego życia „za granicą”.


Zdjęcie: Monument Valley, Arizona, fot. Filip Lipiński
Pisuar – obiekt przejścia
Należy to ująć dosadnie: pisuar był przedmiotem z definicji „modernistycznie męskim”, posiadającym silne płciowe konotacje. Pierwsze urządzenia umożliwiające cywilizowane urynowanie w przestrzeni otwartej – jak opisuje to jeden z niemieckich podręczników projektowania architektonicznego z 1890 roku – składały się bowiem z wąskich, podłużnych płyt marmurowych montowanych w ścianie oraz odpływu w posadzce. Sam sposób wykonywania czynności fizjologicznej – w dumnej pozycji stojącej – nie różnił się więc wcale od wcześniej ugruntowanych zwyczajów, a raczej wrodzonych samczych instynktów. Pisuary montowane były ponadto w grupach, jeden obok drugiego, nadając publicznym jednopłciowym szaletom wojerystyczny, nachalnie homoerotyczny charakter. Z czasem zaczęły przyjmować formę naczynia – raz to bardziej owalnego, raz kształtem przypominającego kroplę – przytwierdzanego do ściany na wysokości cewki moczowej przeciętnie rosłego mężczyzny. Urządzenia dla kobiet, zwane z francuska urinettes, pojawiły się później i stosowane były niesłychanie rzadko, w formie zbliżonej do zwykłego sedesu.
Nie ulega wątpliwości, że Duchamp wysłał do Amerykańskiego Towarzystwa Artystów Niezależnych męski pisuar, a nie damską urinette. Fotografia autorstwa Alfreda Stieglitza, która uwieczniła jego wygląd oraz krótkotrwałe umiejscowienie w sali wystawowej, dowodzi tego jednoznacznie. Niejednoznacznie jednak tę formę i pozycję interpretowali współcześni. Carl van Vechten w liście do Gertrudy Stein porównał kształt „Fontanny” do „czegoś między Madonną a Buddą”.


Zdjęcie: Marcel Duchamp, „Fontanna”, 1917, Tate, © Succession Marcel Duchamp / Paris and DACS, London 2007
Pierre i Gilles, akademizm naszych czasów
Gdy w 1976 roku dwaj przystojni młodzieńcy, Pierre Commoy i Gilles Blanchard, rozpoczynali swą wspólną artystyczną (i nie tylko) drogę, od kilku już  lat historycy sztuki wyciągali pochowane wstydliwie po magazynach obrazy europejskich akademików. To nie przypadek, że początek ich kariery zbiegł się z ponownym odkryciem wyszydzanych przez kilka dziesięcioleci pompierów. Malarstwo akademickie, obfitujące w krwawe i ckliwe historie, przyprawione nutką kiczowatego erotyzmu, które trafiało w gusta mieszczańskiej publiczności II Cesarstwa i III Republiki, zaczęło powracać do łask muzealników i krytyków na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego stulecia. Kiczowata stylistyka, a często i treść tych obrazów znów zaczęły wzruszać, wpisując się – paradoksalnie – w kolorowy ruch hippisowski i kulturę disco. Czyż przesiąknięte ukrytym erotyzmem obrazy Bouguereau czy Siemiradzkiego nie współbrzmiały z hasłem „make love not war”?
Commoy i Blanchard, znani lepiej jako Pierre i Gilles, potrafili odpowiedzieć na potrzeby publiczności, zmęczonej abstrakcją, ascetycznym minimalizmem i przeintelektualizowanym konceptualizmem. Zaproponowali urzekające barwnością, łatwe w odbiorze fotografie Pierre’a malowane przez Gilles’a. Ich pokrewieństwo z akademizmem widoczne jest natychmiast: krzyczące kolory, profuzja nagich ciał i wystudiowanych póz.


Zdjęcie: Pierre i Gilles, „Dawid i Jonatan”, 2005, modele: Jean-Yves i Moussa, fotografia malowana, unicum, dzieło naklejone na Dibon, © Pierre et Gilles, dzięki uprzejmości Galerie Jérôme de Noirmont, Paryż
Ponadto, w lutowym numerze „Arteonu” w ramach rubryki „Sztuka młodych” Adam Andrzej Fuss rozmawia z poznańskim artystą Tomaszem Mrozem oraz z Grzegorzem Różańskim, Anna Musiał-Gąsiorowska recenzuje wystawy sztuki estońskiej w Szczecinie, a Eulalia Domanowska przygląda się scenie artystycznej w tym mieście. Piotr Kosiewski pisze o projekcie Ai Weiweia w Hali Turbin londyńskiej Tate Modern, Małgorzata Szyk inauguruje nową rubrykę o dizajnie „Zaprojektowane”, a Przemysław Chodań relacjonuje wystawę Zuzanny Janin w gdańskiej Łaźni. Poza tym w „Artonie” także recenzje z wystaw „Pokolenie ‘80” w Muzeum Narodowym w Krakowie, „Melancholia sprzeciwu” w CSW Znaki Czasu w Toruniu i „Paralaksa” Zbigniewa Rogalskiego w MS Łódź. W dziale książki – prezentacja wydawnictw... o mężczyznach-artystach.
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl