Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij

W czerwcowym „Arteonie” tekstowi, w którym fenomen Egona Schielego analizuje Justyna Żarczyńska, towarzyszy kalendarium życia i twórczości artysty. O zamieszaniu wokół warszawskiej Tęczy pisze Tomasz Bardamu, a wystawę Billa Violi w Grand Palais w Paryżu relacjonuje Piotr Kosiewski. Sławomir Marzec pisze natomiast o uniformizujących praktykach polskiego artworldu. W najnowszym „Arteonie” także tekst Krzysztofa Jureckiego, stanowiący punkt wyjścia dla serii artykułów przybliżających wybrane aspekty eksperymentu w fotografii oraz wspomnienie Andrzeja Szarka o Władysławie Hasiorze w kontekście wystawy w PGS w Sopocie.

Człowiek jako obsesja - Egon Schiele w wiedeńskim Leopold Museum
Jego nazwisko jest nierozerwalnie związane z nazwiskiem innego wielkiego artysty - Gustava Klimta. Inspiracja jego sztuką była dla Schielego wyrazem buntu i podkreśleniem niezależności wobec akademizmu Christiana Griepenkerla - twórcy przede wszystkim portretów i scen historycznych, pod którego skrzydłami Schiele znalazł się po przyjęciu do akademii. Przyglądając się sztuce tych dwóch artystów, można zauważyć między nimi podobieństwo, a właściwie - widać, że Egon Schiele czerpał z twórczości swojego mistrza dość łapczywie, równocześnie dając wyraz swojej indywidualności. Schiele nawiązywał często bezpośrednio do konkretnych dzieł, które wyszły spod ręki Klimta. W jego pracach pojawiają się więc podobne motywy, kompozycja, poza czy gest narysowanych postaci, a także silne przywiązanie do dekoracyjności. O ile sztukę Klimta charakteryzuje się często dość enigmatycznie jako poetycką czy wręcz melodyjną, sztuki Schielego nie da się zaklasyfikować w taki sposób. Bardziej pasowałyby do niej równie enigmatyczne epitety, jak na przykład „dramatyczna” i „dosadna”, a niekiedy nawet „wulgarna”. I tu zapytać można, dlaczego masturbująca się kobieta Klimta (takie przecież również rysował) jest jakby mniej szokująca od masturbującej się kobiety Schielego?

Foto: Egon Schiele, „Levitation (»The Blind« II)”, 1915, oil, opaque color on canvas, 200 × 172 cm, materiały prasowe Leopold Museum, Wiedeń
Przegrana gry znaczeń - Tęcza Julity Wójcik
Tym się właśnie charakteryzuje przestrzeń publiczna, że jest otwarta na interpretację - deklarowała Julita Wójcik w wywiadzie dla gazety.pl. Sztuka publiczna podlega grom znaczeń, bardziej czy mniej radykalnym społecznym i prywatnym reinterpretacjom. Współcześnie artyści często świadomie odnoszą się do tego zjawiska, rezygnując ze znaczeń narzuconych, identyfikowanych z symboliczną przemocą, stawiając na otwartość interpretacji, próbując nawiązać z odbiorcą swoisty dialog, emancypując go przez umożliwienie uczestnictwa w akcie twórczym. Interesującym przykładem tego trendu była Tęcza Julity Wójcik, której reinterpretacja przybrała kształt zupełnie niezwykły. Ustawiony na warszawskim placu Zbawiciela metalowy szkielet, pokryty sztucznymi kwiatami z łuku triumfalnego wystawionego sztuce i życiu codziennemu (jak mówiła autorka) stał się pierwszym być może w historii dziełem sztuki, które się zamknęło i z tego względu jest interesującym przypadkiem swoistej porażki artystycznej - przegranej gry znaczeń.

Foto: Julita Wójcik, „Tęcza”, pl. Zbawiciela w Warszawie, maj 2014, fot. culture.pl
Nowy akademik? - Paryska wystawa Billa Violi
Paryskie Grand Palais przygotowało obszerną wystawę Billa Violi. Pokazuje ona artystę jako klasyka współczesności, zanurzonego głęboko w przeszłości. W salach Grand Palais znalazło się 20 prac powstałych w ostatnich czterdziestu latach. Wystawę otwiera The Reflecting Pool z lat 1977-1979. Jesteśmy w lesie, przy jakimś opuszczonym basenie. Letni, słoneczny dzień. Słońce przebija się przez liście drzew. Panuje spokój. Nagle pojawia się mężczyzna. Odbija się od krawędzi basenu. Skacze. Jednak nie dosięga powierzchni wody. Zastyga w locie nad taflą. Wydaje się, że zatrzymał się cały obraz. Dopiero po chwili dostrzegamy, że zmieniają się słoneczne refleksy na wodzie. Szumi las. Upływa czas, tylko figura mężczyzny jest niezmienna. Czy na pewno? Wraz z upływającymi minutami jego ciało rozpływa się w powietrzu. The Reflecting Pool wydaje się zabawą z iluzją. Popisem mistrzostwa Violi. Ale jest czymś więcej. Opowieścią o naszej percepcji, o jej niedoskonałości i o naszej podatności na złudzenia. Wystawę zaś zamykają Marzyciele z 2013 roku. Na siedmiu ekranach o wysokiej rozdzielczości są wyświetlane pojedyncze wizerunki osób. Każda z nich jest zanurzona w wodzie. Różnią się wiekiem i pochodzeniem Jest starsza kobieta i nastolatek, mężczyzna w sile wieku ubrany w białą koszulę i krawat oraz dziewczynka w czerwonej bluzce. Wszyscy mają zamknięte oczy. Śpią? Marzą w wodzie? A może poddali się sile żywiołu i czekają na to, co nieuchronne.

Foto: Bill Viola, „The Dreamers” (détail), 2013, installation vidéo sonore, sept écrans plasma verticaux, quatre canaux stéréo, en continu, performeuse: Madison Corn, Collection Pinault, fot. Kira Perov, materiały prasowe Grand Palais
Wielość sztuk a uniformizujące praktyki polskiego artworldu - O potrzebie różnorodności
Przypomnijmy sobie czym prędzej, czym różni się sztuka współczesna od tej minionej, tradycyjnej. Czy rzeczywiście jedyną jej aktualną postacią musi być tylko neoawangardowe, bezpośrednie zaangażowanie w codzienność, bycie kolekcjonerskim gadżetem lub medialnym show, (neo/post)marksistowskie rozpuszczenie w polityczności, czy też redukcja do roli narzędzia w walce o społeczną hegemonię/emancypację? Czyż istotnie jej podstawowym kontekstem jest struktura społeczna - jak Laclau upewnia - budowana z naszych żądań i roszczeń? Na szczęście te wszystkie „ostateczne aktualności sztuki” to tylko hipotezy, tylko koncepcje i projekty. Na szczęście wszystko mija i każda aktualność będzie skwitowana zażenowaniem. Przytomność odzyskać można jedynie poprzez perspektywę długoterminową, spojrzenie szersze, ogarniające śmiałą troską ten nasz krajobraz kulturowy, środowisko, poprzez które wydobywamy się z bylejakości i Batailleowskiej „zwierzęcości”. W pewnych kręgach dowodzi się wszakże, że owo wydobywanie się ma charakter konwencjonalny, a również męczący (i opresyjny), a zatem należy dać sobie z nim spokój. Wedle tych opinii, nie mamy prawa marzyć ni żywić żadnych nadziei, a jedynie obsługiwać „obiektywne konieczności”. W moim przekonaniu, takie podejście jest głupawym redukcjonizmem, równoznacznym nawet z porzuceniem kultury, która w podstawowym wymiarze stanowi wezwanie do rozwoju, do tworzenia nad/determinacji.

Foto: Paweł Althamer, „Koziołek Matołek”, 2011, fot. Michał Szlaga, materiały prasowe MSN
Granice widzialności - Między tradycją a eksperymentem
Czym jest fotografia, w jaki sposób różni się od malarstwa i klasycznych dyscyplin artystycznych? Nie jest łatwo odpowiedzieć na tak postawione, proste wydawałoby się pytanie, gdyż odpowiedź uzależniona jest od wielu uwarunkowań i przede wszystkim od teorii dotyczącej obrazu, a w szczególności fotografii. Fotografia od samego początku jest penetracją zagadnień ludzkiej widzialności dzięki światłu, które zapisuje istnienie świata w jego różnych aspektach: fizykalnym, medycznym, turystycznym, społecznym, a także artystycznym.
Do początku lat 80. XX wieku dominowała fotografia analogowa, oparta na chemicznym sposobie opracowywania zdjęć, którą można interpretować jako wynikającą z tradycji myślenia magicznego. Obecnie świat zdominowany jest przez fotografię cyfrową, będącą połączeniem kilku tradycji, w tym estetyki i sposobów obrazowania fotografii analogowej z tradycją twórczości graficznej, łącznie z montażem, zastosowanym do wyrażania wizji świata ponowoczesnego.

Foto: Andrzej Różycki, „Legenda”, 1968, fotomontaż, archiwum Krzysztofa Jureckiego
Twórczość to osoba. Władysław Hasior – w kontekście wystawy w PGS w Sopocie
Pochodzę od Janka muzykanta - tak o sobie mówił. Lubił sztukę jarmarczną, plebejską. Jak był małym chłopcem, w korzeniach widział jelenie, diabły i totemy. Czynił pierwsze rzeźby, artefakty (jakby to nazwali współcześni krytycy). Urodził się w Nowym Sączu. Miał swoją historię uplecioną z nędzy. Jego matka była prostą kobietą z podsądeckiej wsi, do miasta przyszła za pracą. Ojca nie znał, a ojczym pozbył się go z domu. Potem jeszcze czas wojny, przymusowa praca i głód. Jego dobrym duchem była pani Maria Butscherowa, druhna przedwojennego harcerstwa. Przez wiele lat pomagała Hasiorowi przeżyć. To dzięki niej trafił do Liceum Technik Plastycznych w Zakopanem pod skrzydła Antoniego Kenara. Jego mistrz (myślę, że jedyny, prawdziwy) i autorytet Antoni Kenar ukształtował go jako człowieka i artystę. Dzisiaj trudno rozstrzygnąć, co sprawiło, że Hasior nie doznał tak zwanego akademizmu - upór, a może szczęście do świadomych nauczycieli? W sztuce wcześnie zaczął się wypowiadać własnym językiem. Uciekał od materiałów potocznie rozumianych jako rzeźbiarskie (glina, gips). W roku 1958 obronił dyplom (stacje Męki Pańskiej w formie ceramicznych mis) w warszawskiej ASP pod kierunkiem prof. Mariana Wnuka. Można je dziś zobaczyć w kościele św. Kazimierza w Nowym Sączu.

Foto: Władysław Hasior, „Wyszywanie charakteru”, wł. MT, fot. W. Woźniak, dzięki uprzejmości BWA Bydgoszcz, materiały prasowe PGS w Sopocie
W czerwcowym „Arteonie” ponadto: pracom Lucia Fontany w kontekście wystawy w The Musée d’Art moderne de la Ville de Paris przygląda się Wojciech Delikta. Twórczość Moniki Szwed omawia Jaromir Jedliński, w ramach „Czytania sztuki” Włodzimierz Wrzesiński przygląda się grafikom Giovanniego Battisty Piranesiego. O antydizajnie z kolei pisze Agata Knapik.
Jak zwykle w „Arteonie” również recenzje książkowe, komentarze i inne stałe rubryki.

Okładka: Egon Schiele, „Self-Portrait with Chinese lantern Plant”, 1912, oil and opaque colour on wood, 32,4 x 40,2 cm, materiały prasowe Leopold Museum, Wiedeń
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl