Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij

W czerwcowym wydaniu „Arteonu” o malarstwie Marka Rothki w kontekście wystawy w Muzeum Narodowym w Warszawie piszą Łukasz Kiepuszewski i Wojciech Delikta, 55. Biennale w Wenecji zapowiada Anita Kwestorowska, a o zwycięskim projekcie Pawilonu Polskiego na Biennale w Wenecji autorstwa Konrada Smoleńskiego piszą Agata Ruszkowska i Milena Maćkowiak. Interpretacji Infantki Diega Velázqueza pióra noblistki Elfriede Jelinek przyglada się Karolina Staszak.

Inscenizacje widzenia. Mark Rothko w kontekście wystawy w MN w Warszawie
Rothko, który w powszechnym obiegu funkcjonuje jako autor najbardziej charakterystycznych dzieł abstrakcyjnych XX wieku, sam systematycznie odrzucał pojęcie abstrakcji. Artysta manifestacyjnie podważał formalistyczne kategorie, za pomocą których opisywano jego dzieła, a w swego rodzaju rewanżu czołowy krytyk szkoły nowojorskiej – Clemente Greenberg rzadko przywoływał jego sztukę w komentarzach i pismach historyczno-teoretycznych. Zresztą w ogóle pozycja twórcy na scenie artystycznej Nowego Jorku była dość niewygodna: warto zauważyć, że malarz ledwie osiągnął – stosunkowo późno – wysoką pozycję w połowie lat 50. XX wieku, to dla szybko wchodzących na rynek artystów kolejnego pokolenia, ciążących ku pop-artowi i minimalizmowi, stał się obiektem frontalnej krytyki i zarzutów dotyczących pretensjonalności oraz hołdowania anachronicznym ideałom wysokiej kultury.

Foto: Mark Rothko, „Nr 2”, 1947, olej, płótno, 145,4 × 112,2 cm, National Gallery of Art, Waszyngton, dar The Mark Rothko Foundation, Inc. 1986.43.131, © 1998 Kate Rothko Prizel i Christopher Rothko, fot. dzięki uprzejmości National Gallery of Art, Waszyngton, materiały prasowe Muzeum Narodowego w Warszawie
Zjedzcie to. Mark Rothko w kontekście wystawy w MN w Warszawie
Jeden z najciekawszych fragmentów filmu The Power of Art: Rothko odnaleźć można już na jego początku. Mówiąc „najciekawszy”, mam na myśli niezwykle bogaty w ekspresyjne środki wizualne i dźwiękowe, których odbiór intensyfikują kunsztowne (nierzadko emfatyczne) wypowiedzi prezentera. W przyciemnionej przestrzeni Tate Britain Simon Schama staje przed obrazem amerykańskiego ekspresjonisty - Black on Maroon z 1959 roku. Oglądaniu dzieła wtóruje wibrujący, mikropolifoniczny szum na granicy słyszalności. Dzięki powolnej zmianie ogniskowej płótno zdaje się rozrastać, namalowane na nim czarne linie rozchodzą się na boki, a centrum obrazu zbliża do obiektywu kamery. Posępny szmer zmienia się w dramatyczną kakofonię instrumentów dętych. Monotonne pole spłowiałego brązu - znamienne dla Black on Maroon - raptownie znika, miast niego następuje seria niebywale krótkich, wręcz poklatkowych ujęć najróżniejszych zjawisk: przepływająca w tętnicach krew, narodziny dziecka, defilada żołnierzy hitlerowskich z łopoczącymi sztandarami, wystrzelenie rakiety, płacz dziewczynki, pożar miasta. Tę kanonadę widoków zamykają cztery nieco dłuższe sceny: wybuch bomby atomowej, pejzaż globu, rozszerzająca się źrenica i krajobraz przestrzeni kosmicznej. Tu impulsywne dźwięki nikną, a oko kamery kieruje się w stronę twarzy Simona Schamy. Historyk zabiera głos: Rothko mówił, że jego obrazy to początek podróży w nieznaną przestrzeń. Nie byłem pewien, gdzie mnie zabierają. Nie byłem nawet pewien, czy chcę tam iść. Wiedziałem jednak, że nie mam wyboru i że celem tej podróży raczej nie będzie piknik.

Foto: Mark Rothko, „Black on Maroon”, 1959, olej, akryl, tempera, pigment, płótno, 266,7 x 381,2 cm, Tate Modern, © 1998 Kate Rothko Prizel i Christopher Rothko / DACS, materiały prasowe Tate
Muzeum podświadomości. 55. Biennale Sztuki w Wenecji
55. Biennale Sztuki w Wenecji jest o wizerunku i od wizerunku się zaczyna: w najnowszym wydaniu włoskiego „Vogue’a” kurator i dyrektor artystyczny Massimiliano Gioni skacze, pozdrawia mamę i śmieje się wśród kolorowych, animowanych kwiatów, zwierząt i serduszek. Wizerunek to jeden z najważniejszych tematów przeglądu. Pochodzi od łacińskiego imago. W starożytności określano tak maskę zmarłych lub ducha - zaznacza Gioni. Już od samego początku imago ma więc moc magiczną. Pozwala na kontakt z zaświatami. Z tym, czego już nie ma i nam brakuje - dodaje.
Magiczne jest również Biennale. Już sam tytuł Pałac Encyklopedyczny pochodzi od wyimaginowanego projektu włosko-amerykańskiego artysty-samouka, Marina Auritiego, który w połowie lat 50. XX wieku zaprojektował na prowincji Pensylwanii muzeum wszelkiej ludzkiej wiedzy. W budynku o wysokości 700 metrów, który miał mieć 136 pięter, planował pokazywanie najważniejszych osiągnięć ludzkości – od koła do satelity. Niestety, projekt architektoniczny okazał się utopią i nigdy nie został zrealizowany. Niezwykły pomysł powrócił podczas realizacji tegorocznego przeglądu w Wenecji.

Foto: Josef Koudelka, „Trittico”, 2010-2011, 158 x 150 cm, dzięki uprzejmości © Magnum Photos-Contrasto, materiały prasowe 55. Międzynarodowego Biennale Sztuki w Wenecji
Poczuć dźwięk. Polski pawilon na Biennale w Wenecji
Interesujący wydaje się tytuł pracy Smoleńskiego Everything Was Forever, Until It Was No More, który został przez niego zapożyczony z książki rosyjskiego antropologa Alexeia Yurchaka, dotykającej kwestii upadku Związku Radzieckiego. Podstawowym założeniem publikacji jest poruszenie problemu procesu zmiany i porzucania przez człowieka dotychczasowego punktu widzenia w przełomowych momentach. Jednak, zdaniem Smoleńskiego, wydźwięk jego pracy nie daje się przełożyć na treść tekstu Yurchaka. Pożyczyłem ten tytuł, bo on świetnie obrazuje to, co chcę osiągnąć na wystawie, a nie dlatego, że treść tej książki pokrywa się z treścią wystawy. Odniesienie do upadku Związku Radzieckiego wprowadza kolejny ciekawy kontekst interpretacyjny, jest on jednak jednym z wielu, które są poruszane w wydanej przy tej okazji książce towarzyszącej wystawie. Drugim aspektem, który przekonał mnie do wyboru właśnie takiego tytułu, jest strona czysto językowa tego zdania, a właściwie muzyczna - dobry rytm i ciekawa konstrukcja - mówi artysta.

Foto: Konrad Smoleński, realizacja wystawy „Everything Was Forever, Until It Was No More”, 2013, fot. Bartosz Górka, CC BY-SA, materiały prasowe Zachęty Narodowej Galerii Sztuki
Infantka piórem noblistki. Infantka Diega Velázqueza w interpretacji Elfriede Jelinek
Według oficjalnych informacji, tekst noblistki jest inspirowany Infantką z Wiednia, ale już tytuł tekstu wskazuje, że chodzi o cały poczet namalowanych księżniczek, a tak naprawdę serię wizerunków jednej hiszpańskiej księżniczki - Małgorzaty Teresy - sportretowanej w różnych okresach swego niedługiego życia. Wskazany precyzyjnie przez organizatorów projektu obraz służy zatem jako pars pro toto. Z tego względu już na początku lektury możemy się zorientować, że kwestie związane z formą dzieła sztuki będą w tej interpretacji drugoplanowe, plan pierwszy zdominuje ikonografia - księżniczki w sukienkach.
Jedno z pierwszych zdań interpretacji brzmi jak cała reszta efektownie: Możliwe, że na początku były tylko te przypominające rozkołysane fury z sianem maszyny do lalek, z których potem dopiero wyciśnięto małe dziewczynki jak pastę do zębów. Piętrzące się porównania kreują sytuację, w której bohaterki zostały pozbawione nie tylko indywidualnych cech, ale nawet cech ludzkich. Określenia takie, jak „puste kukły”, „kobiece kukły”, „gromada wiecznych córek będących własnymi ciotkami, szarych i nieruchomych” oraz wyszukane metafory uprzedmiotawiają przedstawione dziewczynki. Czy jest to sytuacja, z którą rzeczywiście mamy do czynienia na płótnach Velázqueza?

Foto: Diego Velázquez, warsztat, „Infantka Małgorzata Teresa”, olej na płótnie, własność: Kunsthistorisches Museum Wien, Gemäldegalerie, fot. materiały prasowe Muzeum Narodowego we Wrocławiu
W czerwcowym „Arteonie” również: recenzja wystawy Kleego i Ittena Kosmos der Farbe w Martin-Gropius-Bau, relacja z WRO 2013, artykuł o modernizmie pierwszej połowy XX wieku w architekturze Wrocławia, tekst o malarstwie młodych polskich artystów na marginesie pokonkursowej wystawy Nowy obraz / Nowe spojrzenie oraz - jak zawsze - komentarze, recenzje książkowe, aktualia i inne stałe rubryki.

Okładka: Mark Rothko, Bez tytułu, fragment, 1953, technika mieszana, płótno, 195 × 172, 1 cm, National Gallery of Art, Waszyngton, dar The Mark Rothko Foundation, Inc. 1986.43.135, © 1998 Kate Rothko Prizel i Christopher Rothko, fot. dzięki uprzejmości National Gallery of Art, Waszyngton, materiały prasowe Muzeum Narodowego w Warszawie
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl