XIII Aukcja Wielkiego Serca w Krakowie - wyniki




13 listopada w krakowskim Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha odbyła się XIII Aukcja Wielkiego Serca. To największa i najbardziej profesjonalna charytatywna aukcja dzieł sztuki w Polsce. Z roku na rok zyskuje coraz większy rozgłos, więcej sympatyków, więcej chcących współpracować artystów, galerii i większy dochód. Bezinteresowna praca na rzecz aukcji staje się coraz większym prestiżem i – jak wielu twierdzi – sprawą honoru. 
Przybywa też patronów medialnych – w tym roku dołączyło do nich Artinfo.

Wieczór w Mandze jest wydarzeniem. I artystycznym, i medialnym, w końcu też towarzyskim. Mówi się, że na „tej” aukcji „wypada się pokazać”. Skutek tego taki, że dochód z imprezy staje się coraz większy, a o to przecież tu chodzi. Całość tradycyjnie przeznaczana jest na rzecz Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. Jana Matejki w Krakowie (organizatora aukcji). Bezinteresownie pracują wtedy wszyscy. I Anna Dymna – gospodyni wieczoru, i Andrzej Starmach – tradycyjnie już prowadzący licytację, i wykonawcy odpowiedzialni za program artystyczno-rozrywkowy – w tym roku z recitalem wystąpił Zbigniew Wodecki. 
Pojawił się też Andrzej Wajda z Krystyną Zachwatowicz, obejmując honorowy patronat nad imprezą.

W tym roku pod młotek wystawiono w sumie 226 prac, wszystkie z ceną wywoławczą 100 zł. Sprzedane zostały wszystkie, a tylko sześć pozostało przy kwocie wyjściowej. W zasadzie większość dzieł uzyskała tzw. rynkowe ceny, choć nie obyło się bez paru niespodzianek. 


Tak jak i w roku ubiegłym (z tym, że za większą kwotę) najdrożej sprzedano olej Zdzisława Beksińskiego za 29 000 zł. Jak można było się spodziewać, dobrze „pójdą” prace tzw. pewniaki. Tusze Magdaleny Abakanowicz uzyskały sumę od 5 000 do 6 000 zł ( a więc więcej niż rok temu), akryl Tadeusza Dominika 6 000 zł, akwarela Stefana Gierowskiego 4 500 zł, tempera Jarosława Modzelewskiego 4 000 zł, tusz Jonasza Sterna 4 000 zł, serigrafia Jana Tarasina 1 200 zł, olej Romana Zakrzewskiego 5 000 zł. 
 

Publika dość nerwowo wyczekiwała spodziewanej batalii o rysunek tuszem (30 x 42 cm) Andrzeja Wróblewskiego. Uzyskał cenę 8 500 zł, co w porównaniu z 9 200 zł za jego akwarelę w ubiegłym roku wydaje się być ceną wysoką. Wszelkiego rodzaju aukcjom towarzyszą zwykle emocje. I to chyba częściowo dzięki nim niewielki gwasz Jerzego Panka wylicytowany został aż na 4 000 zł. „Za dużo” – szeptano. Ale jak witając gości stwierdziła Anna Dymna: „tego wieczoru powinno się odrzucić rozsądek, puścić wodze fantazji i zaszaleć”. 
Zeszłorocznego sukcesu nie powtórzyła Teresa Pągowska, choć jej obraz i tak zyskał niezłą kwotę 6 800 zł, przy czym licytacja ze 100 zł skoczyła od razu na 4 000 zł. Podobnie w przypadku akrylu Jerzego Kałuckiego – po telefonicznej licytacji ceną wyjściową okazało się 6 000 zł – pozostało też ceną ostateczną. Rysunek ołówkiem Jerzego Nowosielskiego kupiono za 4 000 zł, choć prorokowano dla niego większą sumę. Lepiej od swego ojca – legendarnego Jerzego Beresia – sprzedała swe dzieło Bettina Bereś. Jej „Czajniczek” wylicytowano na 2 200 zł, podczas gdy „Odcisk” Jerzego Beresia – na 1 800 zł.
 
  
 


Sztuka młodych artystów rośnie w siłę i nie od dziś wiadomo, że powinna się coraz lepiej sprzedawać. Nie było więc zaskoczeniem, że wszystkie prace „nowego pokolenia” zostały wylicytowane, i to całkiem nieźle. Do klasyki należy tu Wilhelm Sasnal, którego nazwisko posiada już taką renomę, że jego dzieła do najtańszych nie należą. Ale i tak zaskoczeniem dla wielu było aż 15 000 zł, jaką uzyskał jego rysunek tuszem. Dwa rysunki ołówkiem Marcina Maciejowskiego, wprawdzie niewielkie, sprzedano dość okazyjnie za 900 zł, natomiast akryl Rafała Bujnowskiego poszedł w szybkim tempie za 4 600 zł. „Lekcja szycia” Grzegorza Sztwiertni zyskała cenę 1 600 zł, kupiono też prace dobrze rokujących młodych artystek: Marzeny Nowak (1 100 zl) i Laury Paweli (1 300 zł). 

W sumie dochód z aukcji wyniósł prawie 340 000 zł, co jest o 100 000 zł więcej niż w roku ubiegłym. Przeprowadzenie licytacji 226 obiektów zajęło ponad trzy godziny, co i tak nie jest czasem długim. Tempo i brawura narzucana przez Andrzeja Starmacha robi swoje, a atmosfera jaka temu towarzyszy sprawia, że właściwie ciężko tu o nudę. „Zarabiane” pieniądze na aukcji są z roku na rok coraz wyższe. Wypada sądzić, że rok następny będzie kolejnym rekordem.

Zobacz także: 
 

Katalog aukcji i wyniki      

    
Tekst i zdjęcia: Jolanta Gumula
Relacja przygotowana dla Artinfo.pl   
 
 



Galeria prac


Powrót