V Miesiąc Fotografii w Krakowie




W fotograficznym maju nie sposób było nie zauważyć Miesiąca Fotografii w Krakowie. W programie Festiwalu znalazło się ponad 40 wystaw, które z różną intensywnością przyciągały uwagę widzów. Od dwóch lat Miesiąc w sposób szczególny prezentuje dorobek jednego, wybranego kraju. W roku ubiegłym były to Węgry, w bieżącym czas przyszedł na Niemcy. 

W cyklu wystaw niemieckich na plan pierwszy wybiła się zdecydowanie, bardzo interesująca ekspozycja młodej fotografii w duchu romantycznym, prezentowana w Pałacu Goetza, czyli w Browarze Okocim. Kilkunastu fotografów w różny sposób odnosiło się do tematu "Zawiedzione Nadzieje - Nowy Romantyzm". Duchowym przewodnikiem po tych zagadnieniach był dla nich wybitny malarz doby romantyzmu Caspar David Friedrich. Szczególnie dla polskich młodych widzów, chcąc nie chcąc wychowanych na Mickiewiczu, romantyzmie i romantyczności, taka recepcja i przetworzenie kierunku w sztuce ważkiego, ale obecnie nieco wykpiwanego, choć jednocześnie na nowo obdarzanego uwagą i nostalgią, była bardzo ciekawa. Na dobry odbiór tej wystawy wpływ także miała jej ciekawa aranżacja. Przyznać trzeba, że zupełnie zrujnowane, ale piękne, i mające właśnie jakąś romantyczność w sobie, pałacowe wnętrza wyzyskano w pełni, jako atut w prezentacji tej ekspozycji.

Kolejną niemiecka odsłona miała miejsce w Bunkrze Sztuki, gdzie zaprezentowano wystawę "Pojawianie się / znikanie. Niemiecki Album. Współczesna fotografia niemiecka" z pod znaku düsseldorfskiej szkoły Becherów. Znalazły się na niej, i prace samych mistrzów gatunku, i ich młodszych, duchowych następców. Ładnie podana wizualnie wystawa ta jednak rozczarowywała. Znalazły się na niej prac autorów wybitnych m.in. Natalie Czech, Bernharda Fuchsa czy Anji Bohnhof, jednak całość sprawiała raczej wrażenie spisu nazwisk i pokazała, że stylistyka becherowska służyć musi czemuś więcej, niż tylko katalogowaniu obiektów, w przeciwnym razie jest zwyczajnie nudna. 
Wystawą spinającą niemiecką klamrą Festiwal stała się otwarta jako ostatnia w Fundacji Turleja, ekspozycja prac Augusta Sandera "Ludzie XX wieku". To pierwsza okazja zobaczenia wybitnych zdjęć czołowego niemieckiego fotografa, stanowiących unikalny portret społeczeństwa niemieckiego doby Republiki Weimarskiej. Specjalnie charakteryzowani i pozowani modele fotografii Sandera stworzyli katalog typowych zawodów, przedstawicieli rożnych klas społecznych i osób charakterystycznych dla swojego czasu. Ogromne dzieło Sandera ostatecznie objęło ponad 800 zdjęć, z których część można było zobaczyć w Krakowie. 

Kolejnym silnym akcentem Festiwalu była przygotowana przez światowej sławy kuratora Marka Pawera z Agencji Magnum wystawa "Teatry wojny", eksponowana w Fabryce Emalia Oscara Schindlera na Podgórzu. Zawierała prace 5 autorów: Lisy Barnard, Luca Delahaye, Geerta van Kesterena, Christophera Stewarta i Donovana Wyliea. Jako całość wystawa raziła programową dydaktyką, po amerykańsku miałką i przesadnie dosłowną. Rozczarowywała, zwłaszcza wobec faktu, że większość widzów wiele sobie po niej obiecywała. Interesująco jednak w tej koncepcji wypadała socjologia zdjęć Lisy Barnard. Było to jednak spowodowane zwykłą, ludzką ciekawością i zaskoczeniem tym, co może znaleźć się w amerykańskich paczkach dla młodych żołnierzy, przygotowywanych przez ich matki. Na tym tle fotograficznie broniły się jedynie fascynujące zdjęcia Luca Delahaye, odmienne w swoim przekazie, wykwintnie zakomponowane, chłodne w estetyce i dalekie od "programowych ujęć z tezą w tle". 

W ramach Miesiąca Fotografii w tym roku zaprezentowano też kilka mniejszych, gościnnych projektów kuratorskich, z których na omówienie zasługują przynajmniej trzy. "Powrót Fizjonomii" zorganizowany przez fundację Pro Helvetia, a przedstawiający różnorodne formy portretu autorstwa fotografów pochodzących głównie ze Szwajcarii, pokazał Bunkier Sztuki. To ekspozycja, która uznać można za jedna z najlepszych w całym festiwalowym programie. Złożyło się na nią kilka cykli fotograficznych, niektóre nawet dość kontrowersyjne, a na pewno silne w wyrazie. Wszystkie niemal z zaprezentowanych tu zdjęć stanowiły inteligentną opowieść o człowieku skomponowaną w przemyślanej wizualnie formie, która zdecydowanie przemawiała do współczesnego widza. Kolejna gościnna wystawa to węgierska propozycja zaprezentowana w jednym z prywatnych mieszkań (kilka ich wykorzystano ekspozycyjnie podczas Festiwalu). Tak się złożyło, że i ona dotyczyła tematyki portretowej, ukazując ją w szerszym kontekście, i w duchu fotografii socjologicznej lat 70., sprowadzonej do współczesnych środków wizualnych. Inna zupełnie była propozycja przygotowana przez warszawską Galerię Luksfera, która do udziału w projekcie zaprosiła cztery młode fotografki: Olę Buczkowską, Izę Grzybowską, Romę Roman i Martę Zasępę. "Czerwony namiot", bo pod takim hasłem odbywała się wystawa Luksfery, miał być opowieścią o kobiecości, jej ograniczeniach, uwikłaniach, społecznych funkcjach i jej postrzeganiu w duchu feminizmu. Postawiona teza została jednak przez autorki udowadniana na siłę, a stworzone instalacje, bo fotografii było w tym niewiele, nie przekonywały ani treścią, w kontekście dyskursu feminizmu, który przeżywa obecnie swoją trzecią już falę ideologiczno-filozoficzną dość naiwną, ani formą wizualną. Pochwalić trzeba Luksferę za próbę stworzenia ciekawej, szerszej w kontekście propozycji i podjęcie ryzykowanej drogi łączenia różnych mediów i sprostania poważniejszemu kuratorskiemu wyzwaniu niż pokazanie zestawu zdjęć jednego autora. Jednak otrzymany efekt okazał się dalece niezadowalający i nie spotkał się z dobrym przyjęciem. 

Festiwal krakowski to także cała konstelacja mniejszych, indywidualnych wystaw fotografów różnych pokoleń, rozsianych po galeriach i kawiarniach krakowskich. Część z nich spięta została wspólnym mianownikiem "Znaki szczególne" jako kuratorski wybór twórców Festiwalu, a cześć znalazła się w programie off. Z offu warto było odwiedzić wystawy autorstwa Lorenzo Castore, Annabel Elgar, Piotra Filutowskiego, Macieja Osiki, Piotra Stokłosy i Achima Weinberga. W "Znakach szczególnych", wśród których znalazło się aż 14 propozycji, na uwagę zasługiwały zdecydowanie dwa cykle polskich fotografów, może nie premierowe, niemniej jednak w Krakowie pokazywane po raz pierwszy, a posadowione w szerszym kontakcie, mianowicie "Portrety" Anety Grzeszykowskiej i "Rytuały przejścia " Przemysława Pokryckiego. Bez wątpienia najciekawsze w całym cyklu były dwie wystawy traktujące o wyobcowaniu i odosobnieniu społecznym. "Ghetto" Adama Broomberga i Olivera Chanarina oraz "Mental Hospital" Andersa Petersena - dwa cykle, które zderzały się ze sobą i uzupełniały jednocześnie. Jeden opowiedziany w poetyce czarno-białej, drugi w kolorach chłodnych i oszczędnej estetyce stanowiły przykład współczesnej fotografii humanistycznej jaki nie często mamy okazję oglądać. 

Z propozycji najmłodszych twórców uwagę zwracały wielkoformatowe, ręcznie wykonane odbitki autorstwa Tomasa Agata Błońskiego, prezentujące kurze i kogucie portrety. To definiujące portret spotkanie oko w oko z drobiem dla wielu widzów stanowiło spore przeżycie. 
Zgrabną puentą dla całego cyklu wystaw były "Autoportrety" Martina Parra, do których, nie wiedzieć czemu, festiwalowa publiczność podeszła z nienależytą powagą. Jeden z najsłynniejszych brytyjskich fotografów wszedł w tym cyklu w dowcipna grę z widzem i popkulturą, z jednej strony kpiąc z siebie, z drugiej z otaczającego świata. A że portretu na krakowskim Festiwalu było niemało, i właściwie można by z poświęconych mu wystaw stworzyć cykl osobny, to propozycja Parra stanowiła dla nich ciekawe odniesienie. 
A poza tym Miesiąc Fotografii w Krakowie to także pokazy slajdów, filmów dokumentalnych, spotkania, prelekcje, promocje, warsztaty i przegląd portfolio, w którym, w roku bieżącym, recenzentami byli m.in. Adam Broomberg, Kyoko Jimbo, Tomasz Tomaszewski, Ireneusz Zjeżdżałka, Lucia Benicka i Peter Bialobrzeski. Program był bardzo bogaty i różnorodny - w jeden weekend nie do ogarnięcia, choć warto było próbować.
 

 
 
 
 
 
 
   
 

 

Miesiąc Fotografii w Krakowie, 4-31 maja 2007

________________________________
Tekst: Agnieszka Gniotek
Relacja przygotowana przez Artinfo.pl                   



Galeria prac


Powrót