Ściany są Wasze - Galeria Zoya

Idea nie nowa. Z powodzeniem wykorzystywana przy różnych okazjach, najbardziej spektakularną formę przybrała w postaci fotograficznej Galerii Bezdomnej. Pomysł na spontaniczne stworzenie wystawy w oparciu o prace autorów, którzy sami zdecydują się wziąć udział w takim nieformalnym przedsięwzięciu jest dość ryzykowny. Taka koncepcja może się udać, albo stać się kompletnym fiaskiem. Warszawska Galeria Zoya ma już jednak doświadczenie z trudnymi tematami wystawienniczymi.

Prezentuje sztukę ulicy czyli szablony i vlepki. Pokazuje twórczość artystów białoruskich, mało u nas znaną, czasami zaangażowaną, a zawsze taką, którą do Polski trudno sprowadzić i trudno promować. W Zoyi znajdziemy też wystawy absurdalne, wystawy kolekcji przedmiotów dziwnych i nostalgicznych, a także prezentacje twórców młodych i dość nieprzewidywalnych. Zoya potrafi też opuścić swoją wygodna siedzibę, znajdującą się w śródmiejskim mieszkaniu i wybrać się na wycieczkę do centrum ogrodniczego, aby tam pokazać jak wyrasta sztuka najnowsza. Generalnie w Zoyi jest istotne, aby się dużo działo, najlepiej przy udziale dużej ilości osób.
Galeria z takimi doświadczeniami jest więc szczególnie predestynowana do organizowania spontanicznych wystąpień plastycznych, kończących się powodzeniem. Akcja "Ściany są Wasze", ogłoszona na kilka tygodni przed wernisażem zakładała, że każdy kto jest jednostką twórczą i ma śmiałość oraz ochotę, aby swoje dokonania zaprezentować publiczności, mógł przynieś i powiesić w przestrzeni galerii swoje prace. Tak też się stało. Do udziału w akcji zgłosiło się wiele osób. Na tyle dużo, że nie wszystkie, z powodu szczupłości miejsca, zostały dopuszczone do pokazu - decydowała kolejność zgłoszeń.

Na ekspozycję złożył się bardzo ciekawy, a nawet ekscytujący zestaw prac. Były wśród nich fotografie, malarstwo, grafiki, instalacje, a nawet lalki. Zoya, znana także z partnerowania artystom ludowym, ośmieliła także twórców, których realizacje formalnie bliskie są rękodziełu. Wśród uczestników wystawy przeważali ludzie młodzi, amatorzy i profesjonaliści, a także osoby będące na drodze do profesjonalizmu, czyli studenci ASP. Wernisaż przerodził się w trwający cały dzień happening, polegający na wieszaniu prac i jednoczesnym ich oglądaniu, gdzie wszyscy pomagali sobie w problemach technicznych, poznawali się i bez skrępowania wypowiadali na temat własnych realizacji. Publiczność mieszała się z twórcami, a atmosfera była bardzo nieformalna. Wiele pokazany prac to koncepcje bardzo kreatywne. Niektóre jeszcze naiwne, inne zaskakiwały już dojrzałością. Zdobyczą tej ekspozycji nie jest jednak ona sama, a nawiązane kontakty i atmosfera wspólnego tworzenia, która prawdopodobnie zaowocuje kolejnymi projektami w przestrzeni Zoyi, a może i gdzie indziej.



Powrót