Ryszard Woźniak - Plądrografia
Wernisaż: 2009-12-17 19:00:00
Plądrografię – nowy projekt Ryszarda Woźniaka, członka legendarnej Gruppy, prezentuje galeria Appendix2. Arysta przywołuje w nim wielkiego nieobecnego, zmarłego w tym roku Stanisława Dróżdża.
Artyści zazwyczaj nie lubią przyznawać się do jakichkolwiek inspiracji inną twórczością (szczególnie jeśli rzecz dotyczy żyjącego artysty). Owszem przewrotne odwołania, „puszczające oko” do widza cytaty są chętnie wykorzystywane przez twórców, ale żeby tak bezpardonowo czerpać z dzieła innego artysty, toż to prawie plagiat! A jednak. Ryszard Woźniak swój najnowszy projekt oparł na twórczości innego artysty, zresztą już dobrze znanego z wystaw w Appendix2, Stanisława Dróżdża. Co więcej tytuł tego cyklu Plądrografia Woźniak ukuł, by podkreślić rolę zapożyczenia, a poniekąd zawłaszczenia pracy innego twórcy do stworzenia własnego dzieła. Nie jest to bodaj odtwórcze kopiowanie. Jak wyjaśnia autor Plądrografii termin ten wywiódł od innego pojęcia Plądrofonia, który oznacza twórcze wykorzystanie kompozycji innego autora/autorów i przekształcenie jej w nową jakość: Plądrografią będą więc działania rozwijające technikę kolażu, polegające na swobodnym łączeniu odległych wizerunków lub ich fragmentów, zmierzające do tworzenia nowych dzieł. Woźniak plądruje w ten sposób dzieła Dróżdża. Ogląda, fotografuje, przetwarza komputerowo, rzutuje jako projekcje, by następnie namalować je na płótnie. Tak powstały swoiste obrazy w obrazie. Jest pierwszy plan – postaci Woźniaka i tło – pojęciokształty Dróżdża.
Punktem wyjścia do namalowania całego cyklu jest obraz Figura i tło. To wielopoziomowa interpretacyjnie kompozycja przedstawiająca kobietę z głową zebry leżącą dosłownie w pracy Dróżdża, Między. Niezorientowanemu odbiorcy ta osobliwa postać może się wydać enigmatyczna. Tymczasem tekst zamieszczony w publikacji towarzyszącej wystawie autorstawa Stacha Szabłowskiego dokładnie objaśnia o co chodzi i kim jest tajemnicza kobieta-zebra. To Joanna Mytkowska, dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej pozująca do zdjęcia zamieszczonego następnie w gazecie, a które Woźniak przewrotnie wykorzystał w swoim obrazie (po resztę informacji odsyłam do tekstu Szabłowksiego).
Prace Woźniaka to zderzenie dwóch estetyk usytuowanych na przeciwstawnych biegunach – czystej, niemalarskiej Dróżdża i rozedrganej, barwnej autora Plądrografii. Abstrakt i konkret. Dwa porządki mieszają się spotykają się ze sobą, by stworzyć nową jakość. Prace Woźniaka są nie tylko atrakcyjne wizualnie, ale także pobudzają intelektualnie. I pozwalają zobaczyć dzieła Dróżdża nieco z innej perspektywy, uwypuklając problematykę relacji obraz-obserwator.
Na marginesie dodam, że równolegle do wystawy w Appendix2, w CSW otwarto przekrojową ekspozycję twórczości Dróżdża – mamy zatem okazję skonfrontować prace Woźniaka ze źródłem ich inspiracji.
Powrót
Artyści zazwyczaj nie lubią przyznawać się do jakichkolwiek inspiracji inną twórczością (szczególnie jeśli rzecz dotyczy żyjącego artysty). Owszem przewrotne odwołania, „puszczające oko” do widza cytaty są chętnie wykorzystywane przez twórców, ale żeby tak bezpardonowo czerpać z dzieła innego artysty, toż to prawie plagiat! A jednak. Ryszard Woźniak swój najnowszy projekt oparł na twórczości innego artysty, zresztą już dobrze znanego z wystaw w Appendix2, Stanisława Dróżdża. Co więcej tytuł tego cyklu Plądrografia Woźniak ukuł, by podkreślić rolę zapożyczenia, a poniekąd zawłaszczenia pracy innego twórcy do stworzenia własnego dzieła. Nie jest to bodaj odtwórcze kopiowanie. Jak wyjaśnia autor Plądrografii termin ten wywiódł od innego pojęcia Plądrofonia, który oznacza twórcze wykorzystanie kompozycji innego autora/autorów i przekształcenie jej w nową jakość: Plądrografią będą więc działania rozwijające technikę kolażu, polegające na swobodnym łączeniu odległych wizerunków lub ich fragmentów, zmierzające do tworzenia nowych dzieł. Woźniak plądruje w ten sposób dzieła Dróżdża. Ogląda, fotografuje, przetwarza komputerowo, rzutuje jako projekcje, by następnie namalować je na płótnie. Tak powstały swoiste obrazy w obrazie. Jest pierwszy plan – postaci Woźniaka i tło – pojęciokształty Dróżdża.
Punktem wyjścia do namalowania całego cyklu jest obraz Figura i tło. To wielopoziomowa interpretacyjnie kompozycja przedstawiająca kobietę z głową zebry leżącą dosłownie w pracy Dróżdża, Między. Niezorientowanemu odbiorcy ta osobliwa postać może się wydać enigmatyczna. Tymczasem tekst zamieszczony w publikacji towarzyszącej wystawie autorstawa Stacha Szabłowskiego dokładnie objaśnia o co chodzi i kim jest tajemnicza kobieta-zebra. To Joanna Mytkowska, dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej pozująca do zdjęcia zamieszczonego następnie w gazecie, a które Woźniak przewrotnie wykorzystał w swoim obrazie (po resztę informacji odsyłam do tekstu Szabłowksiego).
Prace Woźniaka to zderzenie dwóch estetyk usytuowanych na przeciwstawnych biegunach – czystej, niemalarskiej Dróżdża i rozedrganej, barwnej autora Plądrografii. Abstrakt i konkret. Dwa porządki mieszają się spotykają się ze sobą, by stworzyć nową jakość. Prace Woźniaka są nie tylko atrakcyjne wizualnie, ale także pobudzają intelektualnie. I pozwalają zobaczyć dzieła Dróżdża nieco z innej perspektywy, uwypuklając problematykę relacji obraz-obserwator.
Na marginesie dodam, że równolegle do wystawy w Appendix2, w CSW otwarto przekrojową ekspozycję twórczości Dróżdża – mamy zatem okazję skonfrontować prace Woźniaka ze źródłem ich inspiracji.
Powrót