Bazując na przeświadczeniu, że sztuka w Polsce nie przynosi jeszcze pieniędzy tylu osobom ilu chciałoby się dzięki niej utrzymać, łatwo się domyślić, że w krajach biedniejszych rzecz ma się podobnie, jeśli nie gorzej. Można więc przypuszczać, że do krajów takich należy Rosja, gdzie większość borykając się z biedą, nie ma raczej serca do wznioślejszych przedsięwzięć. Nic bardziej mylnego. Instytucji, organizacji, niezależnych stowarzyszeń zajmujących się sztuką współczesną, wypada nam tylko pozazdrościć. Nie przekłada się to niestety na wzbogacenie ich zasobów finansowych. Słyszy się wprawdzie o swoistej „modzie” zachodniej Europy na Rosję, wymiernych tego efektów jeszcze nie widać, a przynajmniej jest ich niewiele.
Są jednak tacy, którzy w Rosji ze swojej sztuki żyją, i, co ważne, powodzi im się całkiem nieźle. Do tego wąskiego grona wybrańców należy Peter Belyi. W samej Rosji pisze się o nim jako o przykładzie zbudowania własnej kariery i stania się wziętym artystą w ciągu niespełna trzech
lat. Do tego Belyi potrzebował niewątpliwie talentu. Równie ważne, jeśli nie ważniejsze były też
kontakty, pomysłowość, siła przebicia i trochę szczęścia.
Peter Belyi jest jednym z najbardziej znanych grafików młodego pokolenia w Rosji. Sześć lat spędził w Londynie, kształcił się w Camberwell College. Ten czas zaowocował nie tylko nawiązaniem potrzebnych kontaktów, lecz także wystawami w zachodnich galeriach i zdobyciem paru prestiżowych nagród.
Po powrocie do Petersburga w 2000 r., miał jeden cel: wypromować grafikę jako sztukę żywą, rozwijającą się, aktualną i nowoczesną; zerwać ze stereotypem konserwatywnej i tradycyjnej formy. Aby to osiągnąć, stale z nią eksperymentował, opracowywał autorskie techniki warsztatu bazując na litografii i drzeworycie, sam zbudował nawet prasę drukarską. Próbując wprowadzić grafikę w sferę sztuki współczesnej i uczynić z niej część otaczającego nas świata, szukał dla niej coraz bardziej niezwykłych miejsc prezentacji. Wybierał wnętrza modnych klubów, sklepów z modą młodzieżową, gdzie na życzenie klienta można było odbitkami jego autorstwa zdobić T-shirty. Wykorzystywano je nawet do zdobienia metek
markowej odzieży, choć każdy, kto obejrzy grafiki Bielyiego od razu zauważy, że do optymistycznych nie należą. Wielkoformatowe (zwykle 1,5 m x 1m) czarno-białe wizje bombardowanych miast, zniszczone budynki, nadlatujące bombowce. Ta wojenna estetyka okazała się
niezwykle atrakcyjna, także dla komercyjnych celów.
W końcu chwyciły też galerie. Prace artysty można oglądać w najbardziej liczących się placówkach promujących sztukę w Petersburgu i Moskwie. O nabywców jednak tu trudno. Sam Bielyi przyznaje, że gdyby chciał żyć z tego, co sprzedaje w kraju, z pewnością by się nie utrzymał. Sprzedaje na Zachodzie, przede wszystkim w Londynie i w Niemczech, gdzie wojenne wizje cieszyły się do niedawna dużym wzięciem i za jedną odbitkę płacono zwykle ok. 1000 $. Ostatnio zainteresowanie nimi jakby nieco osłabło i Niemcy stały się dla artysty trudniejszym rynkiem niż poprzednio.
Prócz grafik wykonuje również instalacje. Ułożone na kształt piramidy szklane pojemniki były włączone w projekt „Głowa artysty” w petersburskiej galerii Mariny Gisicz. Zamknięta w gablocie i podświetlona kiczowata piłkarska koszulka z numerem 1 i nazwiskiem uznanego poety - Aleksandra Bloka, była żonglerką ze stereotypami w ramach wystawy nawiązującej do spuścizny po nim.
Trzeba przyznać, że petersburska pracownia Bielyiego robi wrażenie. Przyzwyczajeni do niewielkich klitek wynajmowanych przez naszych młodych twórców, po przekroczeniu jej progu i przejściu ponurym korytarzykiem, ogarniamy wzrokiem ponad 100 m kw. powierzchni. Jak się okazuje, powierzchnia taka potrzebna była artyście,
aby zrealizować swój kolejny plan. Dwa lata temu wraz z Yurą Shtapakovem powołał Saint Petersburskie Studio Grafiki, otwarte dla amatorów i zawodowców z całego świata. Zaopatrzone w dwie prasy: jedną własnego projektu, drugą - ponad 100-letnią, przywiezioną z Londynu, dysponuje pomocą artystów, którzy sprawują pieczę nad uczestnikami warsztatów.
Ich uczestnikiem – po opłaceniu właściwego abonamentu – może stać się każdy w wieku od 3 do 100 lat. Organizatorzy zapewniają także inne atrakcje (zwiedzanie, modne kluby, wystawy), a całe przedsięwzięcie nieoficjalnie nazywają art-tourismem. Forma takiego wypoczynku istnieje w zachodniej Europie i w USA, w Rosji nie zdobyła niestety jeszcze popularności.
Chcący zakupić lub wystawić prace Bielyego i zainteresowani jego sztuką, mogą kontaktować się bezpośrednio z artystą: tel.: +7812 959 0945
e-mail: pbelyi@hotmail.com
Wybrane prace:
Nota biograficzna:
Peter Bielyi
Wykształcenie:
1998-2000 MA Printmaking, Camberwell College of Art, London
1990-1992 Academy of Aplied Art, Ceramics Department, St Petersburg
Uczestniczył w wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą, m.in.: Londyn, Manchester, Odense (Niemcy), Suffolk, Bristol, Conwy (Walia).
Nagrody:
Birgit Skiold Prze – National Print Exhibition 2003
Gavin Graham Gallery Award – National print Exhibition 2002
St Petersburg print Biennale – outstanding Printmaking Award – 2001
Galleries Magazine Award – National print Exhibition 2000
Jego prace znajdują się m.in. w kolekcji Victoria & Albert Museum. Jest członkiem Royal Socjety of Panter-Printmakers i Russian Union of Artist.
Tekst i zdjęcia: Jolanta Gumula
Relacja przygotowana dla Artinfo.pl
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem: 22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00) email: aukcje@artinfo.pl