Piotr Sokołowski - malarstwo - Salon Sztuki 49




Piotr Sokołowski przez siedem lat nie mógł dostać się na warszawską ASP, więc w międzyczasie studiował psychologię. Na studiach duży wpływ wywarł na niego prof. Marian Czapla. Za mistrza uważa jednak tylko jednego człowieka - Jana Tarasina. Jeszcze przed Akademią zaczęła się fascynacja Sokołowskiego światem roślin, która trwała przez cały czas studiów i kilka lat po ich zakończeniu. Artysta co prawda malował je z natury, ale z czasem doprowadził do stadium czysto ornamentalnego. Na szczęście sam zauważył, że ten temat samoistnie się skończył. W konsekwencji zupełnie odmienił swoją twórczość. 


Nowe obrazy zaprezentowane kilka lat temu w Kordegardzie okazały się rewolucyjne i rewelacyjne. Były efektem odkrycia, że można malować wszystko, a rzeczywistość jest piękna. Sokołowski nie zmienił w nich formalnych zasad budowania obrazu. Dalej operował grubą, czarną kreską, nakładał tło jako ostatnią warstwę, dopieszczał szczegóły i upajał się syntezą rzeczywistości. Kolejne wystawy w Nizio Gallery, u Fibaka, i teraz w Salonie Sztuki 49 znaczą kolejne fazy rozwoju tej samej koncepcji, która jest prowadzona z jednej strony konsekwentnie, z drugiej bardzo dynamicznie. Pikanterii tym pracom dodaje świetny zmysł obserwacji Sokołowskiego i zdolność do ostrych i ironicznych komentarzy. 

Początki ucieczki od roślin to malarstwo figuratywne, w którym dominowały autoportrety, portrety postaci z najbliższego otoczenia oraz osób obcych o intrygującej fizjonomii, które zaobserwował na zdjęciach w gazetach czy telewizji. Były to prace malowane przy użyciu ograniczonej gamy barwnej, z użyciem rozbieleń i tonowania. 

Kolejna faza to kontrapunktowanie realistycznych przedstawień, w których nie mało znalazło się aktów, poprzez ornamentalne uzupełnienia w postaci wyabstrahowanego, konturowego elementu nierzeczywistości: rysunkowej animacji studium ruchu, pojedynczy przedmiot z kilku punktów widzenia, a czasem zielnikowo przedstawiony kwiat czy liść będący cichym, a tryumfalnym powrotem roślin na płótna Sokołowskiego. Te ozdobniki, desenie i szlaczki o niebłahej urodzie, choć błahym temacie często stawały się też zgryźliwym komentarzem przedstawienia głównego, który wchodził w intensywną korelację z tytułem pracy. 

Płótna zaprezentowane na wystawie najnowszej, rozciągają tę Sokołowskiego metodę na malarstwo. Rozciągają o kolor - czyste intensywne barwy, oraz o geometryczne formy, czasem użyte jak raster, czasem zlewające się w jedną plamę barwną. To z jednej strony ukłon w stronę malarskości malarstwa, w którym mniej już chodzi o temat, a bardziej o samo malowanie, proces jego powstawania i metodę. Z drugiej - znowu chyba, o dowcipną ironię, tym razem skierowaną nie w ludzi, a w samo malarstwo z jego geometryczna, abstrakcyjną spuścizną awangard. I może także trochę w malarzy, zawłaszcza w tych z „patentem” na własną twórczość. Patrząc na tak konstruowane obrazy Sokołowskiego przypomina się tytuł cyklu prac młodszej od niego autorki Anny Okrasko - Mój profesor maluje paski, a ja kółka. W obrazach Sokołowskiego jest trochę ciepłej kpiny z tych kółek i pasków. 

Twórczość Sokołowskiego to poważne malarstwo, tworzone humorem. Dowcipny też jest sposób prezentacji wystawy. Tytułowych szesnastu Japończyków to 16 płócien zawieszonych nie na ścianach, a w poprzek galerii i podskakujących elastycznie przy przechodzeniu między nimi. 
A nawiasem pisząc - wnętrze Salonu od ostatniego wernisażu Arkadiusz Karapudy co prawda w żaden sposób nie zostało zmienione, ale przestrzenna aranżacja obrazami Sokołowskiego tak intensywnie przyciąga wzrok, że tandetne żyrandole staja się niemal niewidoczne. Niestety nie można na to licząc przy każdej ekspozycji, może więc czas na zmianę wystroju?
 

 
 
 
 
 

 Wybrane prace:
   
    

 


  

  
  

 
  
 Nota biograficzna: 

        

Piotr Sokołowski studiował psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. Studia porzucił dla Wydziału Malarstwa na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Dyplom w 1993 r. zrealizował w pracowni Jana Tarasina. Prace w kolekcjach w Nowym Yorku, Waszyngtonie, Paryżu, Bremie, Zurychu, Kopenhadze, Oslo i in.


Wystawa czynna do 6 listopada 2006

________________________________
Tekst: Agnieszka Gniotek
Relacja przygotowana przez Artinfo.pl                   



Galeria prac


Powrót