Odnalezione spełnienie

Wernisaż: 2017-12-15 19:00


Czym dla artystki jest tytułowe „spełnienie”? Jak sama mówi: Na pewno nie jest punktem stałym, ale ruchem, zmianą. Szukaniem równowagi - tak jak robię to w obrazach. Ciekawością każdego dnia, który na pewno będzie wyraźnie inny od poprzedniego. Dla mnie jest wręcz pędem w drodze do chwil spokoju. Codziennym biegiem z pracy do domu i z domu do pracy, ale po to, by czas mógł wyraźnie zwolnić w dwóch odrębnych, uzupełniających się przestrzeniach, które dla mnie stały się pełnią. Tak się dzieje, gdy spędzam czas z córką, wtedy intensywnie przeżywam każdy moment. Dokładnie to samo, choć w inny sposób, ma miejsce przy malowaniu. Tu również doświadczam zawieszenia w czasie, choć bardziej przypomina to kontemplację, niż nieustające skoncentrowanie na zmieniającej się chwili, które jest częścią codzienności z niemowlęciem.
Julita Malinowska swoją uwagę skupia na człowieku. Najpierw pretekstem do pokazania relacji międzyludzkich była plaża, wakacje, czas relaksu. Teraz miejscem akcji jest pejzaż miejski. Jej malarstwo wpisuje się w zauważalny już od kilku lat powrót do sztuki figuratywnej, w klasycznym stylu. W swojej na ogół optymistycznej twórczości snuje wielowątkowe historie, tworzące spójną kompozycję, którą można interpretować na różnych poziomach. Podobnie jak u Davida Hockneya, którego twórczością jest zafascynowana, w swoich pracach pokazuje umowne, syntetyczne tło, pozbawione zbędnych elementów, a kobiety czy mężczyźni są pewnymi figurami, typami postaci. Choć w ostatnich pracach jej bohaterowie nie są już zupełnie anonimowi, ich twarze mają bardziej indywidualne rysy, to nadal nie są to dosłowne portrety. Wyrażają emocje - smutek, pożądanie, czułość czasem gniew i rezygnację.

Kurator - Kama Zboralska



Galeria prac


Powrót