Młodopolscy mistrzowie w citylightach



Spacerujący Plantami w Krakowie od niemal dwóch miesięcy mają nową atrakcję. Na niewielkim odcinku wzdłuż alejki umieszczono kilkadziesiąt reprodukcji obrazów najbardziej znamienitych polskich artystów przełomu XIX i XX w. Pech w tym, że z atrakcji tej niewiele osób korzysta. 
Inicjatorem Galerii na Plantach jest Muzeum Narodowe w Krakowie. Jak czytamy w tekście zapowiadającym to znamienne wydarzenie: „Galeria jest zapowiedzią otwarcia Galerii Sztuki polskiej XX w. (...) Pragniemy przyciągnąć uwagę widza, który do muzeum zagląda rzadko. Chcemy pokazać, że muzeum jest instytucją otwartą, atrakcyjną i ciekawą. (...) Dzięki kompilacji obrazu i tekstu, na nowoczesnym nośniku jakim są citylighty, otrzymamy doskonały komunikat edukacyjny skierowany zarówno do mieszkańców Krakowa, jak i turystów. Citylighty będą nie tylko informować o Galerii Sztuki Polskiej XX w., ale także utrwalać wizerunek Muzeum Narodowego w Krakowie w kontekście prestiżowego wydarzenia kulturalnego”. Brzmi pięknie, dumnie i wyniośle. Czy wydarzenie jest rzeczywiście aż tak prestiżowe, a Muzeum otwarte, atrakcyjne i ciekawe jak się reklamuje? Liczni goście przybyli na wernisaż, łącznie z telewizją i przedstawicielami władz miasta jeszcze o tym nie świadczy...

  
 
     
 

Wolno stojące citylighty przedstawione są jako najnowsza zdobycz techniki. Oszklone i oświetlone od wewnątrz, gabloty wentylowane i nieparujące, szkło hartowane lub laminowane, gwarantujące bezpieczeństwo plakatu. Citylighty sa jednak na tyle ciężkie i chwiejne, że łatwo mogą się przewrócić. W celu wzmocnienia i „osadzenia” w podłożu, obciążono je betonowymi kołami, które – cóż tu dużo mówić – uroku citylightom nie dodają, tym bardziej, że wielkością swobodnie mogą z nimi konkurować.

Po przyjrzeniu się reprodukcjom, rozpoznamy m.in. dzieła Malczewskiego, Ruszczyca, Weissa, Wojtkiewicza, Ślewińskiego, Boznańskiej, Wyczółkowskiego, Pankiewicza. Jednym słowem – plejada gwiazd polskiego malarstwa początku XX w. Po takiej zapowiedzi, jeśli ktoś faktycznie jest zainteresowany, natychmiast zechce obejrzeć oryginały. Są przecież na miejscu – w Krakowie, niedaleko, bo w Muzeum Narodowym, w którego Galerii XX w. – jak głoszą przecież podpisy – znajdują się dzieła. 

No tak, kłopot tylko w tym, że Galerii nie ma...
Co prawda tekst rekomendujący imprezę wyraźnie stwierdza, że wystawa jest dopiero zapowiedzią jej otwarcia. Mimo to, nie dało się uniknąć pewnych nieporozumień. Muzeum co jakiś czas odwiedzają ci, którzy przychodzą po to, by obejrzeć w oryginale to, czego zwiastun zobaczyli w reprodukcjach na Plantach. Wiadomość o otwarciu oficjalnie planowanym na koniec 2005 r. nie jest widocznie wyraźnie wyeksponowana. Cóż, logiczne myślenie – że reklamuje się to, co można już obejrzeć, ewentualnie obejrzeć w stosunkowo niedługim terminie – tutaj się nie sprawdza.
Tak więc Galeria Sztuki Polskiej XX w., którą faktycznie posiada Muzeum, od ładnych paru lat jest zamknięta, a oficjalnej wersji wyjaśniającej ten stan rzeczy nie ma. Czy planowane jej otwarcie na 2005 r. powiedzie się?
Do tego czasu ci, którzy chcieliby ją obejrzeć, muszą zadowolić się reprodukcjami znanymi z książek, albumów, czy obecnych citylightów. Pytanie tylko, czy ta oferta ich zadowoli...

    
 
Relacja przygotowana dla Artinfo.pl   
 
 



Galeria prac


Powrót