Miłość w renesansowych dekoracjach
Wystawa Love przedstawia różne fazy i aspekty uczucia w ujęciu 17 wybitnych artystów, a liczą się tu nie tylko znane nazwiska, których cała plejada: od Andy’wego Warhola do Tracey Emin, od Roberta Indiany do Yayoi Kusamy, od Toma Wesselmanna do duetu Gilbert & George. Na kształt pokazu mają też odbiorcy.
Ściany klatki schodowej pokrywają ich spontaniczne wyznania miłości - a do końca wystawy na pewno wpisów przybędzie (ja też umieściłam swój). Żaden wandalizm: organizatorzy sami zachęcają widzów do takiej aktywności. Zapraszają także publiczność do fotografowania się wśród eksponatów, zwłaszcza na kanapie w kształcie ust/serca projektu Salvadore Dalego. Jest jeszcze Kissing Point, miejsce, gdzie całusy oglądających stają się elementem prezentacji. A żeby było jeszcze słodziej, przestrzeń ekspozycyjną wyłożono różowym dywanem.
Love na dziedzińcu
Niepoważna wystawa? Skąd, pokazano dzieła klasyków pop-artu (niektórych już nieżyjących) oraz współczesnych twórcy z całego świata. W ponad 60 obiektach odzwierciedlają się rozmaite stadia miłosnego afektu, a także różne formy ich wyrażania i przeżywania. A wszystko to w sercu Rzymu, gdzie każdy kamień ma historię.
Ten budynek nazywa się Chiostro del Bramante („kiosk” Bramantego). Od lat pełni funkcję centrum kulturalnego, ale powstał około 1500 roku, zaprojektowany przez genialnego architekta Donata Bramante. Ideał renesansu, doskonałe proporcje, dziedziniec otoczony krużgankami. Pośrodku tego podworca zajęła Miłość.
Rzeźba skomponowana z liter, dzieło amerykańskiego pop-artysty, leciwego (88 lat) Roberta Indiany. Dla Rzymu wykonał włoską wersję swej ikonicznej pracy Love. Pierwowzór (graficzny) powstał pół wieku temu - z biegiem lat Indiana stworzył warianty przestrzenne. W Chiostro obok karminowej kompozycji Love, stanął utrzymany w błękicie Amor.
Już pod dachem galerii obiekty kolejnych Amerykanów związanych z pop-artem. Jest grafika Andy’ego Warhola z wizerunkiem Marilyn Monroe, symbolu powszechnego pożądania, zarazem niezaspokojenia. Inny pop-twórca, Tom Wesselmann (zmarły w 2004), zachęca do… palenia. Jego Smoker („smokerka”, bo to kobieta) nie ma twarzy. Gigantyczna plastikowa wycinanka, to same usta, w nich tlący się papieros. Gorąc, lśniące i seksownie rozchylone wargi zdają się zachęcać, żeby wyjąć z nich peta i całować. Są jak brama do nieba, a może piekła? Kto da się skusić, będzie zgubiony!
Od zauroczenia do nienawiści
Tracey Emin (ur. 1963), niegdyś enfant terrible brytyjskiej sztuki, przestała już szokować. Tym razem prezentuje grzeczne neonowe napisy, jarzące się fosforyzującymi barwami. Wbrew kolorom, hasła są przygnębiające: My forgotten heart (moje zapomniane serce) czy Those who suffer love (ci, co cierpią miłość). Oj, nie miała ta Emin dobrych doświadczeń z mężczyznami!
Australijska artystka Tracey Moffat (ur. 1960) ukazała emocjonalny proces - od fascynacji do nienawiści. Jej znakomity kolaż filmowy (tzw. found footage), zatytułowany po prostu Love, skłda się z setek fragmentów rozmaitych filmów. Sekwencje układają się w opowieść o narodzinach uczucia, namiętności, aż do nienawiści, która pozwala uśmiercić niegdyś ukochaną istotę. Aż trudno uwierzyć, że w tysiącach filmów pojawiają się niemal bliźniacze ujęcia, gdzie ważniejsze niż słowa są mowa ciała i wymowa spojrzeń.
Nieco inny aspekt miłosnego opętania porusza szwedzka gwiazda Nathalie Djurberg (ur. 1978, Srebrne Lwy na Biennale w Wenecji 2009). Wespół z Hansem Bergiem, muzykiem i kompozytorem, kreują instalacje złożone z rzeźb (monstrualne sztuczne kwiaty), dźwięku i filmów animowanych. Formowane z modeliny trochę przerażające, zarazem zabawne lalki odgrywają na ekranie silne emocje. Jednak Djurberg nie pozwala nam polubić żadnego z bohaterów, ujawniając podwójność (potrójność?) prowadzonej przez nich gry. Zarówno miłosne spazmy jak łzy cierpienie służą zniewoleniu, opętaniu, zmanipulowaniu partnera/partnerki. Świetne.
Jak Narcyz z Apollem
Jeden z dwóch uczestniczących w wystawie Włochów - Franceso Vezzoli (ur. 1971) znany jest z ironiczno-prześmiewczego spojrzenie na rzeczywistość. Zamiast fascynacji kimś, manifestuje miłość własną.
Na jego pastiszowych fotografiach aktorka Eva Mendes prezentuje swe nienaganne ciało, upozowana wedle klasycznych arcydzieł. Jako Paulina Borghese (wyrzeźbiona w 1804 roku przez Antonio Canovę) i jako święta Teresa w ekstazie (wyobrażona przez Gianlorenza Berniniego w połowie XVII wieku). Widać, że modelka (a także tamte modelki z minionych epok) bardzo lubi własną urodę. Pomiędzy tymi pięknościami pojawia się autor. A dokładnie - jego realistyczna podobizna, wyrzeźbiona w alabastrze. Na marmurowym popiersiu artysty wydyma wargi jak do pocałunku. Zdaje się - chce obdarzyć pieszczotą… drugie popiersie, przedstawiające Apolla Belwederskiego. Obie rzeźby „wymieniają” spojrzenia. Wygląda to tak, jakby bóg piękna zakochał się - z wzajemnością - w Vezzolim. Zarazem, obaj kochają się w swej urodzie. Narcyzy!
Pokaz zamyka instalacja słynnej i niemłodej Japonki Yayoi Kusamy (ur. 1929). To propozycja zakochania się w… dyniach. Tak jak autorka, która tytułem wyznaje uczucie: All the Eternal Love I have for the Pumpkins. Ale ostrożnie - ta aranżacja grozi zawrotem głowy. System luster zamienia aranżację z czarno-żółtymi tykwami w kosmiczny, bezkresny pejzaż. Wejdziesz, spojrzysz - jesteś zgubiony. Jak każdy, kto ulega władzy miłości.
Monika Małkowska z Rzymu
Powrót