Marek Żuławski - Doczesne i ponadczasowe

Marek Żuławski jest malarzem mało znanym. Zapewne dlatego, że w latach 30-tych, po studiach na warszawskiej ASP wyemigrował do Londynu i tam już pozostał do śmierci w 1985 roku. W setną rocznicę urodzin artysty jego dorobek przypominają pracownicy naukowi warszawskiej ASP, gdzie trwa jego wystawa w galerii Aula.

W centrum zainteresowań Marka Żuławskiego był człowiek. Nigdy nie malował abstrakcyjnie. Zawsze musiała być to figura ludzka. Jak sam mówił w latach 40-tych: "Niejako na przekór temu, co widziałem w Paryżu, zapragnąłem malować ludzi jako temat główny. Człowiek był przecież zawsze obiektem mego największego zainteresowania. Człowiek bezimienny, wydziedziczony, cierpiący, zdumiony tym wszystkim, co go otacza - szary człowiek o wieloznacznym geście".

Na wystawie na ASP dominują obraz cielesne. Np. dwie nagie dziewczyny, z lat 70-tych – właśnie ubierają się; artysta, aby uczynić scenę bardziej realistyczną, dziejącą się tu i teraz, przykleił do obrazu prawdziwe ubrania – pończochy i majtki. Na drugim planie w rogu portrety, jednym z nich jest trupia czaszka symbolizująca śmierć. Tytuł wystawy brzmi „Doczesne i ponadczasowe”. Doczesne i ponadczasowe są tematy, jakie poruszał Żuławski – z jednej strony młode, piękne ciała; z drugiej przemijanie i marność. Jakby młode ciało samo w sobie było przypomnieniem memento mori.
Na innym obrazie ciało kobiety przedstawił jako podarunek, opakowany prezent i to zapewne jakiś słodycz, który można z przyjemnością skonsumować. Jest też akt matki z córeczką. Ich ciała są materialne. Niemal czuć ich ciepło. Jest to też obraz o czasie, który przemijając dokonuje w ludziach konkretne zmiany, fizyczne, wyczuwalne.
Na starszym obrazie, z lat 50-tych „Ludzie nad morzem” idzie korowód wczasowiczów – eleganckie panie i panowie – zdeformowani trochę na modłę Picassa; mimo, że ubrani ich ciała – widocznie odznaczają się
Człowiek u Żuławskiego, a zwłaszcza jego ciało, to symbol przemijania.

Galeria prac


Powrót