Małgorzata Wielek-Mandrela - Badanie serca
Przyjemnie jest obserwować jak twórczość młodego artysty rozwija się, można tak powiedzieć o Małgorzacie Wielek-Mandreli, której cykl obrazów „Badanie serca” jest wystawiany w Galerii Milano.
Prace te są po części wynikiem fascynacji autorki ludowością, a po części popkulturą. Z jej obrazów wyłaniają się ograne motywy rodem z kiczowatych obrazków, które znajdują się w sporej ilości polskich domów, a zatem jeleń na rykowisku, myśliwy, aniołek itp. Artystka jednak nie czerpie z tego osobliwego dziedzictwa bezkrytycznie, o czym świadczą odautorskie komentarze włączone w kompozycję obrazu oraz umieszczanie danego motywu na umownym tle. Na poprzedniej wystawie w Milano malarka także operowała kiczem i ckliwością, sięgając po postacie z bajek umieszczając je na dekoracyjnym, kolorowym tle, jednak prace te oprócz przypisanej im „ładności”, nie intrygowały. Inaczej jest z obecnie prezentowanymi obrazami. Wielek-Mandrela umiejętnie łączy to co kiczowate, banalne, popularne i tandetne z koncepcją tytułowego „badania serca”.
„Badanie serca to prześwietlanie człowieka i innych stworzeń. Nie jest to rentgen, nie widać części kostnych organizmu. To awans serca z poziomu części anatomicznej do rangi symbolu. Korzystam z atlasu anatomicznego, z prostych schematów. Badam serce od strony jego biologii. Mięso, żyły, aorta, przedsionek, zastawka...” - tak o swoim projekcie pisze Wielek-Mandrela. Artystka zwraca uwagę na ten fizyczny aspekt serca przedstawiając je czasem jako narząd ukryty w ciele człowieka bądź zwierzęcia, np. w pracy „Myśliwy i jeleń” czy też „Pies serdeczny”. Innym razem malarka podkreśla utarte, symboliczne znaczenie serca jako pojęcia zwyczajowo utożsamianego z uczuciami i emocjami. Tak dzieje się w pracach „Kocha, lubi, szanuje” lub „Marzenie”, dla których inspirację stanowią ludowe makatki.
„Badanie serca” to również tytuł pracy doktorskiej, którą artystka w tym roku obroniła na ASP w Krakowie.
„Sercowy” cykl atystki okazał się udanym projektem – interesujące jest jak sprawnie autorka porusza się między ludowymi motywami, ocierając się o kicz i banał, który w jej obrazach staje się poniekąd pociągający. Zresztą czy kiczowate obrazki nie mają w sobie czegoś urokliwego? Zapewne Wielek-Mandrela dostrzegła ten aspekt ludycznej twórczości.
Powrót
Prace te są po części wynikiem fascynacji autorki ludowością, a po części popkulturą. Z jej obrazów wyłaniają się ograne motywy rodem z kiczowatych obrazków, które znajdują się w sporej ilości polskich domów, a zatem jeleń na rykowisku, myśliwy, aniołek itp. Artystka jednak nie czerpie z tego osobliwego dziedzictwa bezkrytycznie, o czym świadczą odautorskie komentarze włączone w kompozycję obrazu oraz umieszczanie danego motywu na umownym tle. Na poprzedniej wystawie w Milano malarka także operowała kiczem i ckliwością, sięgając po postacie z bajek umieszczając je na dekoracyjnym, kolorowym tle, jednak prace te oprócz przypisanej im „ładności”, nie intrygowały. Inaczej jest z obecnie prezentowanymi obrazami. Wielek-Mandrela umiejętnie łączy to co kiczowate, banalne, popularne i tandetne z koncepcją tytułowego „badania serca”.
„Badanie serca to prześwietlanie człowieka i innych stworzeń. Nie jest to rentgen, nie widać części kostnych organizmu. To awans serca z poziomu części anatomicznej do rangi symbolu. Korzystam z atlasu anatomicznego, z prostych schematów. Badam serce od strony jego biologii. Mięso, żyły, aorta, przedsionek, zastawka...” - tak o swoim projekcie pisze Wielek-Mandrela. Artystka zwraca uwagę na ten fizyczny aspekt serca przedstawiając je czasem jako narząd ukryty w ciele człowieka bądź zwierzęcia, np. w pracy „Myśliwy i jeleń” czy też „Pies serdeczny”. Innym razem malarka podkreśla utarte, symboliczne znaczenie serca jako pojęcia zwyczajowo utożsamianego z uczuciami i emocjami. Tak dzieje się w pracach „Kocha, lubi, szanuje” lub „Marzenie”, dla których inspirację stanowią ludowe makatki.
„Badanie serca” to również tytuł pracy doktorskiej, którą artystka w tym roku obroniła na ASP w Krakowie.
„Sercowy” cykl atystki okazał się udanym projektem – interesujące jest jak sprawnie autorka porusza się między ludowymi motywami, ocierając się o kicz i banał, który w jej obrazach staje się poniekąd pociągający. Zresztą czy kiczowate obrazki nie mają w sobie czegoś urokliwego? Zapewne Wielek-Mandrela dostrzegła ten aspekt ludycznej twórczości.
Powrót