Magdalena Moskwa - Malarstwo - Galeria Raven
Wernisaż: 2007-09-14 18:00:00
Malarstwo Magdy Moskwy odstaje od tego, co przywykliśmy widzieć w dokonaniach malarstwa ostatnich lat. Jest, można by powiedzieć, jakieś staroświecki, anachroniczne, niedzisiejsze. To najprostsze, trywialne komentarze, które się nasuwają.
Tradycyjny warsztat i tradycyjny temat – głównie portrety. Ale jakieś dziwne te portrety...
Twarze trupio (określenie w tym przypadku nie bez znaczenia) blade. Oczy wąskie, opuchnięte, powieki bezrzęse. Wpatrują się przed siebie. Oblicze sztywne, hieratyczne, nieruchome; w większości należące do jednej osoby. Trudno uniknąć skojarzenia, że portretowana jest martwa. Sugeruje to dodatkowo ziemista, sina cera, odrapany czasem podbródek, pręga na nosie, zadrapania na nogach, czarne paznokcie dłoni.
Wrażenia towarzyszące oglądaniu tych przedstawień, uparcie pchają w stronę barokowej tradycji portretów trumiennych, w podobny sposób oddających twarz modela.
Tyle, że Magda nigdy nie pracuje z modelami. Do pracy „używa” przede wszystkim twarzy swojej i twarzy z wyobraźni.
Nieruchome oblicza kontrastują często z pojawiającymi się w tle roślinami. Czasem są bujne, kwitnące, kolorowe, czasem czarne, pozbawione pąków – kwiaty śmierci.
Wrażenia te wzmagają dodatkowo obrazy, na których uwieczniona jest sama dłoń (również sina, ubrudzona, z czernią za paznokciami), obcięty palec, część stopy.
Pierwsze spojrzenie w sposób naturalny prowadzi skojarzenia widza w stronę śmierci i jej powodów, budząc czasem dość makabryczne wizje.
Jakie wizje ma artystka?
Skupia się wokół cielesności. Pokazując twarze, dłonie, palce, czy stopy, koncentruje się właśnie na nich. W ten sposób może je zaakcentować. „Po co malować całą postać, jeśli chodzi mi tylko o rękę?”. Ważny wydaje się także szczegół. Lśniące wstążki, sznurowany bucik, ozdobne tasiemki i koronki.
Śledząc twórczość artystki ostatnich kilku lat dostrzega się w niej zasadniczą konsekwencję. Nie ma tu przeskakiwania z tematu na temat, sporadycznie pojawi się martwa natura, półpostać mężczyzny. Ale to wyjątek potwierdzający regułę. Od lat pojawia się ta sama twarz, zróżnicowana szczegółami, tłem. Od lat pojawiają się części ciała.
Co będzie dalej?
Powrót
Twarze trupio (określenie w tym przypadku nie bez znaczenia) blade. Oczy wąskie, opuchnięte, powieki bezrzęse. Wpatrują się przed siebie. Oblicze sztywne, hieratyczne, nieruchome; w większości należące do jednej osoby. Trudno uniknąć skojarzenia, że portretowana jest martwa. Sugeruje to dodatkowo ziemista, sina cera, odrapany czasem podbródek, pręga na nosie, zadrapania na nogach, czarne paznokcie dłoni.
Wrażenia towarzyszące oglądaniu tych przedstawień, uparcie pchają w stronę barokowej tradycji portretów trumiennych, w podobny sposób oddających twarz modela.
Tyle, że Magda nigdy nie pracuje z modelami. Do pracy „używa” przede wszystkim twarzy swojej i twarzy z wyobraźni.
Nieruchome oblicza kontrastują często z pojawiającymi się w tle roślinami. Czasem są bujne, kwitnące, kolorowe, czasem czarne, pozbawione pąków – kwiaty śmierci.
Wrażenia te wzmagają dodatkowo obrazy, na których uwieczniona jest sama dłoń (również sina, ubrudzona, z czernią za paznokciami), obcięty palec, część stopy.
Pierwsze spojrzenie w sposób naturalny prowadzi skojarzenia widza w stronę śmierci i jej powodów, budząc czasem dość makabryczne wizje.
Jakie wizje ma artystka?
Skupia się wokół cielesności. Pokazując twarze, dłonie, palce, czy stopy, koncentruje się właśnie na nich. W ten sposób może je zaakcentować. „Po co malować całą postać, jeśli chodzi mi tylko o rękę?”. Ważny wydaje się także szczegół. Lśniące wstążki, sznurowany bucik, ozdobne tasiemki i koronki.
Śledząc twórczość artystki ostatnich kilku lat dostrzega się w niej zasadniczą konsekwencję. Nie ma tu przeskakiwania z tematu na temat, sporadycznie pojawi się martwa natura, półpostać mężczyzny. Ale to wyjątek potwierdzający regułę. Od lat pojawia się ta sama twarz, zróżnicowana szczegółami, tłem. Od lat pojawiają się części ciała.
Co będzie dalej?
Powrót