La Boum III/Prywatka - Salon Sztuki 49
La Boum III / Prywatka będąca niemiecką inicjatywą wystawienniczą zaistniała w kilkunastu galeriach Warszawy i Wrocławia. Jedną z nich stał się Salon Sztuki 49. Kuratorem La Boum jest Robert Crotla, który od trzech lat animuje rozrastający się projekt. Pierwsze dwie jego edycje odbyły się w Niemczech, w tym roku po raz pierwszy Prywatka opuściła granice macierzystego kraju. W pierwszej jej edycji brało udział kilku autorów, w drugiej kilkunastu, a w tym roku już kilkudziesięciu. Wywodzą się ze środowiska monachijskiej ASP, choć część z nich tworzy stale w Berlinie. Większość z nich to autorzy, którzy ukończyli uczelnię w latach 80. i 90., stanowią więc pokolenie trzydziestoparolatków. Ich twórczość nie jest spójna stylistycznie, stanowią raczej grupą powiązanych towarzysko artystów, wypowiadających się w rożnych technikach i estetykach. Obok nich swoje prace prezentują ich o wiele starsi profesorowie.
W Salonie Sztuki 49 znalazły się prace kilku młodszych twórców. Każdą z wystaw budowana był przez głównego kuratora przede wszystkim w kontekście miejsca prezentacji, ono determinowało układ prac i dobór autorów. W drugiej, choć niemniej istotnej kolejności, ważne były relacje wytwarzające się między samymi pracami autorstwa różnych artystów, i dialog jaki pomiędzy nimi zostaje n nawiązany. To pierwsze udało się w Salonie wyśmienicie.
Sztucznie monumentalna przestrzeń tej galerii, która często bywa przeszkodą w prawidłowym aranżowaniu tutejszych wystaw, tym razem podziałała inspirująco, stwarzając odpowiednią i ciekawą ramę dla prac twórców, których estetyka jest mieszaniną geometrycznej abstrakcji, konstruktywizmu i op-artu, doprawionego swoistym humorem lekko surrealizujących obiektów, które przynajmniej w dwóch przypadkach bliskie są też poetyce pop artu. Prezentowane dzieła doskonale wpisały się w przestrzeń, intrygująco wyglądały także w relacjach wzajemnych. Jedynym mankamentem wystawy stały się wielkoformatowe fotografie, prezentujące społecznie zaangażowany dokument, które w kontekście chłodnej estetyki dzieł pozostałych, utrzymanych w rygorze konstrukcji nie potrafiły odnaleźć się w roli kontrapunktu, a bez wapienia nie były w stanie zafunkcjonować w symbiozie z pozostałymi pracami. Mimo tego mankamentu ekspozycję uznać należy za udaną i ciekawą, prezentującą interesujące dzieła w adekwatny dla nich sposób.
Powrót