Krajowa Aukcja Sztuki - Muzeum Narodowe w Kielcach




Bywając na aukcjach dzieł sztuki w Warszawie bądź Krakowie, możemy uznać, że znamy mniej więcej charakter ich przebiegu. Ciekawą obserwacją może być natomiast aukcja prowadzona w mniejszym od wyżej wymienionych ośrodków sztuki; ciekawa również pod względem socjologicznym.
Nie chodzi o to, by krytykować, lecz by zwrócić uwagę na różnice, jakie występują na i tak nędznym rynku sztuki w Polsce.

Ostatnio, 19 grudnia, w kieleckim Muzeum Narodowym odbyła się Krajowa Aukcja Sztuki. Warto tu wspomnieć, że pierwsze aukcje w Polsce miały miejsce właśnie w Kielcach – w 1981 r. w hotelu „Bristol”, w 1982 w kawiarni „U Sołtyków” – tak powstały Krajowe Aukcje Sztuki, których działalność wznowiono w 1992 r. Osobą kierującą nimi jest do dzisiaj Adam Wolski – artysta, posiadający w Kielcach swoją galerię.



W lokalnej prasie reklamowano aukcję jako duże wydarzenie kulturalne, na które warto przyjść choćby po to, by zetknąć się z tzw. prawdziwą sztuką. Tu trzeba dodać, że inicjatywa zorganizowania takiej imprezy w niedużym w końcu ośrodku kulturalnym, jakim są Kielce, jest godna pochwały. Aby kształcić odbiorcę, trzeba robić takie imprezy. Im ich więcej – tym bardziej świadoma staje się publika. Należy tutaj dodać, że te „czołowe” nazwiska – jak reklamowano – współczesnych artystów niewielu osobom jednak cokolwiek mówiły. Beksiński, Rykała, Antoni Fałat, czy Piotr Naliwajko – oczywiście tak. To były jednak wyjątki. Większość nazwisk, takich jak np. Dariusz Fiet, Michał Hrisulidis, Krzysztof Kajder, czy Lech Okołów – kojarzyli tylko nieliczni, a ceny wyznaczone na ich dzieła 6 000 – 7 000 zł – nie zachęcały do ich kupna.
Zachęcać za to próbował licytator, oraz organizator wykrzykujący czasem z sali, by ten powiedział coś o artyście, lub chociaż to, że artysta już nie żyje. Jak można się spodziewać – z marnym skutkiem. Decyzje o kupnie dzieła sztuki nie zapadają dziś spontanicznie, na sali. Ewentualny nabywca o tym, że kupi na aukcji obraz, wie już grubo wcześniej.
Nie warto też skupiać się teraz nad potknięciami technicznymi, czy dezorganizującymi tok imprezy drobnymi pomyłkami, jak choćby wywoływanie do licytacji obrazów nie według katalogu, a na „chybił trafił”.
Warto za to zauważyć jak niska jest jeszcze świadomość sztuki przeciętnego odbiorcy i kultura „posiadania obrazu”.

Na 70 wystawionych na sprzedaż prac kupionych zostało 13 za łączną sumę 8 750 zł. Korzystając z możliwości licytacji „w dół”, większość z nich uzyskała cenę niższą od wywoławczej. Wyższą – tylko dwa: grafika Lucjana Mianowskiego (z 550 na 600 zł) oraz akwarela Wojciecha Bednarka ( z 250 na 300 zł). 

Nie sprzedała się za to grafika komputerowa Zdzisława Beksińskiego (700 zł), żadna z prac Antoniego Fałata (od 10 000 do 14 000 zł), ani Jacka Rykały (6 500 – 15 000 zł). 
Mimo tylko siedemdziesięciu prac wystawionych do licytacji, impreza trwała prawie trzy godziny. Uświetniały ją dwa występy modelek (na okoliczność aukcji nazwanych „artmuzami”) prezentujących kolekcję Jerzego Antkowiaka, oraz recytacja poematu Norwida przez jednego z kieleckich aktorów.

Jaki z tego wniosek?
Z jednej strony można powiedzieć, że sens tego typu imprez ma miejsce wyłącznie w dużych ośrodkach, gdzie szansa na sprzedaż wystawionych do licytacji dzieł jest większa. Z drugiej – im mniej takich zdarzeń w ośrodkach niewielkich – tym bardziej nic się w nich nie zmieni. Takie dywagacje jak zwykle mają dwa (jeśli nie więcej) oblicza. Jednak im częściej podejmuje się tego typu działania, tym większa nadzieja na „wykształcenie” świadomego odbiorcy, a co za tym idzie – prężniejszego rynku sztuki – nawet w niewielkich miastach.
 

 

Wyniki aukcji (w nawiasach ceny wywoławcze):

Wojciech Bednarek
Kładka, akwarela, 24x30 (250) 300 zł

Agnieszka Chat
Panna Świętokrzyska, tech. miesz. (1 000) 800 zł

Marek Grausz
Akt, fotografia guma, 35x27 (350) 350 zł
Akt, fotografia guma, 35x27 (350) 350 zł

Lucjan Mianowski
Akt na łące, 1975, grafika, 67x42 (700) 700 zł
Krok we mgle, 1967, grafika, 60x40 (550) 600 zł

Jerzy Tadeusz Mróz
Las, tech. miesz., 40x62 (2 000) 1 800 zł

Czesław Wiącek
Mój chłopiec, 1989, linoryt barwny, 50x50 (500) 450 zł

Krzysztof Wieczorek
Drugi pejzaż z chmurami, akwaforta, 2001, 22x34 (350)
Drugi pejzaż z węzłem, 1987, akwaforta, 17x32 (350)
Pejzaż 41-szy, 1999, akwaforta, 35x25 (350)
Wszystkie trzy za łączną sumę 1 000 zł.

Adam Wolski
Dąb Bartek, płaskorzeźba polichromowana (1 200) 1 100 zł

Paweł Pierściński
Zimowe drzewo, fotografia barwna, 1992 (1 300) 1 300 zł


 

Tekst i zdjęcia: Jolanta Gumula  
Relacja przygotowana dla Artinfo.pl           




Galeria prac


Powrót