Jestem prawie na każdej wystawie
Wernisaż: 2011-12-09 19:00:00
Jestem prawie na każdej wystawie w warszawskiej Zachęcie opowiada o widzach, czyli o nas samych, przychodzących do galerii i muzeów.
Tytuł wystawy jest zarazem odpowiedzią na jedno z pytań ankiety, którą przeprowadzili studenci socjologii. Celowo wyrwane z kontekstu zdanie zadaje też pytanie o to jakimi widzami tak naprawdę jesteśmy. W czasie trwania ekspozycji odbywać się będą performance i warsztaty z publicznością.
Na podstawie informacji, jakie udało się zgromadzić poprzez wspomnianą ankietę kuratorzy postanowili wystosować open call z prośbą aby artyści chętni do wzięcia udziału w wystawie sami zaproponowali koncept prac. Mieli jedno zadanie: przedstawić temat widzów przychodzących do galerii i zachęcić ich do interakcji z pracą lub samym twórcą. I rzeczywiście, wybrane spośród stu zgłoszeń prace świetnie obrazują ten temat.
Na samym początku natykamy się na Bramkę Igora Krenza i Tomka Saciłowskiego. Wygląda dokładnie jak te, które mijamy w metrze. Ma jednak zupełnie inne zadanie, mianowicie artyści przymocowali do niej dwa uchwyty, tak aby widz mógł przez nią przeskoczyć. W tej samej sali Hannah Downing pokazuje kilkanaście rysunków których bohaterami są widzowie czynnie oglądający wystawy. Na przeciwległej ścianie zobaczymy cykl silence Michała Grochowiaka. To fotografie, na których artysta przedstawił anonimowe postaci, stojące tyłem, wpatrzone w jeden punkt. Przyglądając się im dokładniej zauważamy, że my sami jesteśmy bohaterami zdjęć. Do interakcji ze swoją pracą zmusza nas też Dorota Buczkowska. Jej instalacja to płyty wykonane z materiałów z jakich konstruuje się bomby. Wyłożone na podłodze galerii, tak by widz musiał po niej przejść do kolejnej sali.
W drugiej sali zobaczymy między innymi pracę Napięcie powierzchniowe Rafaela Lozano-Hemmera, która niczym oko wielkiego brata wybiera sobie postać z tłumu i wodzi za nią wzrokiem. Z kolei kolaże Bianki Rolando pt. Zdania wielokrotnie złożone to zdjęcia, które artystka wykonała podczas wernisaży. Dodatkowo opatrzyła je zdaniami i wyrazami, często wyrwanymi z kontekstu, które podsłuchała podczas otwarć. W pracach Rolando to widz wydaje się być obserwowany przez prace.
W ramach wystawy powstał też e-flux time bank, założony przez Antone Vidokle i Julietę Arandę. Bank czasu polega na wymianie czasu i umiejętności pomiędzy sobą. Każdy może wziąć udział w projekcie.
Jestem prawie na każdej wystawie to dla nas, widzów, konfrontacja z nami samymi. Taka wystawa była potrzebna, bo wychodząc z niej zadajemy sobie pytania: „Po co chodzimy na wystawy i wernisaże?” „Jak bardzo jesteśmy w nie zaangażowani?” Ale przede wszystkim „Co z nich wynosimy?”
Powrót
Tytuł wystawy jest zarazem odpowiedzią na jedno z pytań ankiety, którą przeprowadzili studenci socjologii. Celowo wyrwane z kontekstu zdanie zadaje też pytanie o to jakimi widzami tak naprawdę jesteśmy. W czasie trwania ekspozycji odbywać się będą performance i warsztaty z publicznością.
Na podstawie informacji, jakie udało się zgromadzić poprzez wspomnianą ankietę kuratorzy postanowili wystosować open call z prośbą aby artyści chętni do wzięcia udziału w wystawie sami zaproponowali koncept prac. Mieli jedno zadanie: przedstawić temat widzów przychodzących do galerii i zachęcić ich do interakcji z pracą lub samym twórcą. I rzeczywiście, wybrane spośród stu zgłoszeń prace świetnie obrazują ten temat.
Na samym początku natykamy się na Bramkę Igora Krenza i Tomka Saciłowskiego. Wygląda dokładnie jak te, które mijamy w metrze. Ma jednak zupełnie inne zadanie, mianowicie artyści przymocowali do niej dwa uchwyty, tak aby widz mógł przez nią przeskoczyć. W tej samej sali Hannah Downing pokazuje kilkanaście rysunków których bohaterami są widzowie czynnie oglądający wystawy. Na przeciwległej ścianie zobaczymy cykl silence Michała Grochowiaka. To fotografie, na których artysta przedstawił anonimowe postaci, stojące tyłem, wpatrzone w jeden punkt. Przyglądając się im dokładniej zauważamy, że my sami jesteśmy bohaterami zdjęć. Do interakcji ze swoją pracą zmusza nas też Dorota Buczkowska. Jej instalacja to płyty wykonane z materiałów z jakich konstruuje się bomby. Wyłożone na podłodze galerii, tak by widz musiał po niej przejść do kolejnej sali.
W drugiej sali zobaczymy między innymi pracę Napięcie powierzchniowe Rafaela Lozano-Hemmera, która niczym oko wielkiego brata wybiera sobie postać z tłumu i wodzi za nią wzrokiem. Z kolei kolaże Bianki Rolando pt. Zdania wielokrotnie złożone to zdjęcia, które artystka wykonała podczas wernisaży. Dodatkowo opatrzyła je zdaniami i wyrazami, często wyrwanymi z kontekstu, które podsłuchała podczas otwarć. W pracach Rolando to widz wydaje się być obserwowany przez prace.
W ramach wystawy powstał też e-flux time bank, założony przez Antone Vidokle i Julietę Arandę. Bank czasu polega na wymianie czasu i umiejętności pomiędzy sobą. Każdy może wziąć udział w projekcie.
Jestem prawie na każdej wystawie to dla nas, widzów, konfrontacja z nami samymi. Taka wystawa była potrzebna, bo wychodząc z niej zadajemy sobie pytania: „Po co chodzimy na wystawy i wernisaże?” „Jak bardzo jesteśmy w nie zaangażowani?” Ale przede wszystkim „Co z nich wynosimy?”
Powrót