Jan Świdziński. W moim kontekście. Wybrane działania z fotografią i tekstem
Wernisaż: 2010-01-25 18:00:00
Ostatnio, biorąc pod uwagę szczególnie rok ubiegły, obserwujemy prawdziwy bum, jeśli chodzi o zainteresowanie sztuką lat 70., zarówno w wydanych publikacjach, sympozjach oraz konferencjach jak i oczywiście wystawach. W tą tendecję wpisuje się pokaz Jana Świdzińskiego, jednego z najważniejszych artystów tamtego (i nie tylko) okresu, którego twórczość charakteryzuje zadziwiająca konsekwencja, spójność i logika podejmowanych działań.
Ze Świdzinskim nie jest sprawa prosta – wybitny artysta - performer, autor koncepcji sztuki kontekstualnej, a także teoretyk sztuki, właściwie do niedawna nie funkcjonował w powszechnym obiegu sztuki (mam tu na myśli “przeciętnego” odbiorcę), przynajmniej tym krajowym (wiele, jeżeli nie większość wystaw Świdziński miał za granicą). Duże opracowania na temat polskiej współczesnej sztuki (w tym sztuki lat 70.) milczą na jego temat. Prawdziwą rewolucję w tej materii przyniósł rok ubiegły, obfitujący w prawdziwy “wysyp” publikacji o Świdzińskim, także autorstwa samego artysty - Sztuka i jej kontekst, Sztuka, społeczeństwo i samoświadomość oraz Łukasza Rondudy Sztuka Polska lat 70. Awangarda , by wymienić choćby niektóre (są dostępne także na wystawie, co notuję zdecydowanie in plus). Wystawa w CSW wpisała się zatem idealnie w obecną “modę” na lata 70.
W działaniach artystycznych Świdzińskiego, istotny jest ich kontekst, na co sam zwrócił uwagę formując w 1976 r. założenia sztuki kontekstualnej w manifeście Art as Contextual Art (Lund, Szwecja; wydanie polskie: Sztuka jako sztuka kontekstualna, Galeria Remont, Warszawa 1977). Zatem tytuł wystawy W moim kontekście. Wybrane działania z fotografią, jest dość symptomatyczny dla twórczości artysty, bo odsyła do założeń tej sztuki. Według Świdzińskiego: Sztuka może być definiowana jedynie kontekstowo, na potrzeby jakiegoś kontekstu: „Sztuka ‘S' w czasie ‘t', w miejscu ‘m', w sytuacji ‘x', w stosunku do osoby/osób. Nie ma więc czegoś takiego jak obiektywne kryteria sztuki, sztuka istnieje zawsze zależnie od danego kontekstu, a jej odbiór jest skrajnie zindywidualizowany. Warto jeszcze dodać, że do sztuki kontekstualnej artysta doszedł poprzez wcześniejszy mariaż ze sztuką konceptualną (uczestniczył w wielu zjazdach przedstawicieli tej grupy, ma również dobre kontakty z jednym z twórców tego nurtu, Josephem Kosuthem), ale nie jej stylistyczną odmnianą, tylko bardziej teoretyczną (uważnie śledził poczynania artystów zgrupowanych wokół pisma “Art-Language”).
Na wystawie zgromadzono prace począwszy od lat 70. (m.in. Stale mówimy o człowieku, 1978, Mielnik, 1981, W porządku/ It’s O.K, 1994, Anomia, 1998), po najnowsze (Mam wątpliwości, 2002, Jan in Wondeland, 2009). Kurator wystawy, Grzegorz Borkowski, skupił się na działaniach z fotografią i tekstem . Jeśli chodzi o fotografię Świdzińskiego, podobnie jak konceptualistów, nie interesują jej walory estetyczne, jest to dla artysty kompletnie nieistotne. Ważne jest badanie rzeczywistości poprzez włączenie fotografii do reprezentacji przedstawienia. Integralną częścią zdjęć są napisane do nich teksty lub mówiony performance. Taka wypowiedź nie jest po prostu komentarzem, to raczej interwencja poddająca wybrany konkret przekształceniu w nowy fakt - jak mówi tekst do wystawy. W pracach tych Świdziński, świadomy wielości kontekstów, przedstawia dany fakt przefiltrowany przez swoje “ja”, a więc przez pryzmat własnego kontekstu. I tak na przykład praca W porządku (1994) ukazuje gazetowe zdjęcie żołnierzy z wytłuszczonym napisem “Our readers see the news...” , być może dla niektórych fotografia ta będzie po prostu informacją o działaniach wojennych, może ktoś dostrzeże tu przede wszystkim imperialistyczne dążenia USA, dla Świdzińskiego najważniejszy jest w każdym razie martwy człowiek, nad którym pochylają się żołnierze. Jednak, jak podkreśla artysta, jego wykładnia nie jest tu bynajmniej jedyną słuszną. Każdy odbiorca w zetknięciu z pracami twórcy tworzy swoją własną interpretację, podług własnego kontekstu.
Powrót
Ze Świdzinskim nie jest sprawa prosta – wybitny artysta - performer, autor koncepcji sztuki kontekstualnej, a także teoretyk sztuki, właściwie do niedawna nie funkcjonował w powszechnym obiegu sztuki (mam tu na myśli “przeciętnego” odbiorcę), przynajmniej tym krajowym (wiele, jeżeli nie większość wystaw Świdziński miał za granicą). Duże opracowania na temat polskiej współczesnej sztuki (w tym sztuki lat 70.) milczą na jego temat. Prawdziwą rewolucję w tej materii przyniósł rok ubiegły, obfitujący w prawdziwy “wysyp” publikacji o Świdzińskim, także autorstwa samego artysty - Sztuka i jej kontekst, Sztuka, społeczeństwo i samoświadomość oraz Łukasza Rondudy Sztuka Polska lat 70. Awangarda , by wymienić choćby niektóre (są dostępne także na wystawie, co notuję zdecydowanie in plus). Wystawa w CSW wpisała się zatem idealnie w obecną “modę” na lata 70.
W działaniach artystycznych Świdzińskiego, istotny jest ich kontekst, na co sam zwrócił uwagę formując w 1976 r. założenia sztuki kontekstualnej w manifeście Art as Contextual Art (Lund, Szwecja; wydanie polskie: Sztuka jako sztuka kontekstualna, Galeria Remont, Warszawa 1977). Zatem tytuł wystawy W moim kontekście. Wybrane działania z fotografią, jest dość symptomatyczny dla twórczości artysty, bo odsyła do założeń tej sztuki. Według Świdzińskiego: Sztuka może być definiowana jedynie kontekstowo, na potrzeby jakiegoś kontekstu: „Sztuka ‘S' w czasie ‘t', w miejscu ‘m', w sytuacji ‘x', w stosunku do osoby/osób. Nie ma więc czegoś takiego jak obiektywne kryteria sztuki, sztuka istnieje zawsze zależnie od danego kontekstu, a jej odbiór jest skrajnie zindywidualizowany. Warto jeszcze dodać, że do sztuki kontekstualnej artysta doszedł poprzez wcześniejszy mariaż ze sztuką konceptualną (uczestniczył w wielu zjazdach przedstawicieli tej grupy, ma również dobre kontakty z jednym z twórców tego nurtu, Josephem Kosuthem), ale nie jej stylistyczną odmnianą, tylko bardziej teoretyczną (uważnie śledził poczynania artystów zgrupowanych wokół pisma “Art-Language”).
Na wystawie zgromadzono prace począwszy od lat 70. (m.in. Stale mówimy o człowieku, 1978, Mielnik, 1981, W porządku/ It’s O.K, 1994, Anomia, 1998), po najnowsze (Mam wątpliwości, 2002, Jan in Wondeland, 2009). Kurator wystawy, Grzegorz Borkowski, skupił się na działaniach z fotografią i tekstem . Jeśli chodzi o fotografię Świdzińskiego, podobnie jak konceptualistów, nie interesują jej walory estetyczne, jest to dla artysty kompletnie nieistotne. Ważne jest badanie rzeczywistości poprzez włączenie fotografii do reprezentacji przedstawienia. Integralną częścią zdjęć są napisane do nich teksty lub mówiony performance. Taka wypowiedź nie jest po prostu komentarzem, to raczej interwencja poddająca wybrany konkret przekształceniu w nowy fakt - jak mówi tekst do wystawy. W pracach tych Świdziński, świadomy wielości kontekstów, przedstawia dany fakt przefiltrowany przez swoje “ja”, a więc przez pryzmat własnego kontekstu. I tak na przykład praca W porządku (1994) ukazuje gazetowe zdjęcie żołnierzy z wytłuszczonym napisem “Our readers see the news...” , być może dla niektórych fotografia ta będzie po prostu informacją o działaniach wojennych, może ktoś dostrzeże tu przede wszystkim imperialistyczne dążenia USA, dla Świdzińskiego najważniejszy jest w każdym razie martwy człowiek, nad którym pochylają się żołnierze. Jednak, jak podkreśla artysta, jego wykładnia nie jest tu bynajmniej jedyną słuszną. Każdy odbiorca w zetknięciu z pracami twórcy tworzy swoją własną interpretację, podług własnego kontekstu.
Powrót