Inez Krupińska - Malarstwo i meble
Wernisaż: 2010-11-26 20:00:00
Wystawa Inez Krupińskiej w Galerii Autograf to prezentacja abstrakcyjnych gwaszy oraz unikatowych mebli.
Na wystawie Inez – Krupińskiej najbardziej zaskakują meble. Łączą – dzięki niesamowitej wizji artystki - dwa światy: nowoczesnego dizajnu, który reprezentuje pleksi i świat natury, rudymentarny, ale wieloznaczny, basniowy, mityczny, który zakodowany jest w pniach drzew, surowych, jakby nietkniętych ludzką ręką...
Pnie drzew przywołują liczne skojarzenia. Wnoszą tajemnicę, która pozostała w ich wydrążonych wnętrzach. Wszak te wnętrza były kryjówką elfów, chochlików, krasnali, ale również mitologicznych bogów, dobrych i złych duchów. Jakże przypominają ludzką egzystencję.
Te zniszczone, zniekształcone, martwe pnie fascynują swoją strukturą.
Inez zatytułowała swoją wystawę Struktury. Tym samym zasugerowała widzowi jedynie formalny, moim zdanie nie najważniejszy, aspekt przedstawionych dzieł.
Szare płótna Jej obrazów są oczywiście strukturalne, ale przecież nie tylko...
Jej cięcia, nie są zabiegami estetycznymi, eksperymentami formalnymi jak u Lucio Fontany. Jej włókniste struktury są jak żywe organizmy. Myślę, że dlatego Inez wybrała sobie płótna najbardziej naturalne, jeszcze oddychające przeszłością swojego poprzedniego bytu..
Magdalena Abakanowicz poszła dalej. Z tej samej materii stworzyła skórę swoich licznych postaci, ukazując blizny zszyć, rozpad, transformację: to nitka buduje wszystkie żywe organizmy – pisała – rośliny, tkankę liści i nas samych, nasze nerwy, kod genetyczny, nasze przewody żylne, nasze mięśnie. Jesteśmy strukturami włóknistymi.
Inez myśli podobnie ale jeszcze (mam nadzieję) nie powiedziała ostatniego słowa.
Z szarymi płótnami ostro kontrastują gwasze namalowane na zagruntowanych, ostentacyjnie białych ekranach. Nieprzypadkowo używam nazwy ekrany. Robią one bowiem wrażenie ekranów, na których pojawiają się tajemnicze cienie jak z platońskiej jaskini lub leonardowskich imaginacji. Niektóre ekranowe formy przybierają kształty geometryczne. Na jednym z nagła pojawia się czerwień. Niezwykle malarski efekt! Kto widział w Musée d´Orsay Pogrzeb w Ornans Courbeta, gdzie wśród szarości nagle na gorsie jednego z żałobników pojawia się plama jaskrawej czerwieni, zrozumie wartość tego efektu.
Inez poprzez gwasz osiągnęła to, co Duchamp wykonał fotograficznie (Cienie Readymade).
Przywołanie cienia, tego prapoczątku malarstwa, pokazuje jak finezyjnie prowadzi Inez dialog ze sztuką. Gra znaczeniami, symbolami, formą i oczywiście strukturami.
Inez graj tak dalej!
Powrót
Na wystawie Inez – Krupińskiej najbardziej zaskakują meble. Łączą – dzięki niesamowitej wizji artystki - dwa światy: nowoczesnego dizajnu, który reprezentuje pleksi i świat natury, rudymentarny, ale wieloznaczny, basniowy, mityczny, który zakodowany jest w pniach drzew, surowych, jakby nietkniętych ludzką ręką...
Pnie drzew przywołują liczne skojarzenia. Wnoszą tajemnicę, która pozostała w ich wydrążonych wnętrzach. Wszak te wnętrza były kryjówką elfów, chochlików, krasnali, ale również mitologicznych bogów, dobrych i złych duchów. Jakże przypominają ludzką egzystencję.
Te zniszczone, zniekształcone, martwe pnie fascynują swoją strukturą.
Inez zatytułowała swoją wystawę Struktury. Tym samym zasugerowała widzowi jedynie formalny, moim zdanie nie najważniejszy, aspekt przedstawionych dzieł.
Szare płótna Jej obrazów są oczywiście strukturalne, ale przecież nie tylko...
Jej cięcia, nie są zabiegami estetycznymi, eksperymentami formalnymi jak u Lucio Fontany. Jej włókniste struktury są jak żywe organizmy. Myślę, że dlatego Inez wybrała sobie płótna najbardziej naturalne, jeszcze oddychające przeszłością swojego poprzedniego bytu..
Magdalena Abakanowicz poszła dalej. Z tej samej materii stworzyła skórę swoich licznych postaci, ukazując blizny zszyć, rozpad, transformację: to nitka buduje wszystkie żywe organizmy – pisała – rośliny, tkankę liści i nas samych, nasze nerwy, kod genetyczny, nasze przewody żylne, nasze mięśnie. Jesteśmy strukturami włóknistymi.
Inez myśli podobnie ale jeszcze (mam nadzieję) nie powiedziała ostatniego słowa.
Z szarymi płótnami ostro kontrastują gwasze namalowane na zagruntowanych, ostentacyjnie białych ekranach. Nieprzypadkowo używam nazwy ekrany. Robią one bowiem wrażenie ekranów, na których pojawiają się tajemnicze cienie jak z platońskiej jaskini lub leonardowskich imaginacji. Niektóre ekranowe formy przybierają kształty geometryczne. Na jednym z nagła pojawia się czerwień. Niezwykle malarski efekt! Kto widział w Musée d´Orsay Pogrzeb w Ornans Courbeta, gdzie wśród szarości nagle na gorsie jednego z żałobników pojawia się plama jaskrawej czerwieni, zrozumie wartość tego efektu.
Inez poprzez gwasz osiągnęła to, co Duchamp wykonał fotograficznie (Cienie Readymade).
Przywołanie cienia, tego prapoczątku malarstwa, pokazuje jak finezyjnie prowadzi Inez dialog ze sztuką. Gra znaczeniami, symbolami, formą i oczywiście strukturami.
Inez graj tak dalej!
Andrzej Matynia, tekst z katalogu wystawy Struktury, BWA SKIERNIEWICE
Powrót