Henryk Musiałowicz - Szukajmy bicia własnego serca
Wernisaż: 2012-10-04 18:00:00
Dom Plastyka jest miejscem specjalnym dla Henryka Musiałowicza, ponieważ jest to galeria Związku Polskich Artystów Plastyków, a ojciec ma jedną z pierwszych związkowych legitymacji – mówi Jola Musiałowicz. – Wyboru prac dokonałam sama. Tata powiedział, że ma do mnie zaufanie. Chciałam pokazać dużo prac z ostatnich lat, ale również i starsze, które pokazują zmagania z materią malarską. Na wystawie umieściliśmy także powiększone zapiski z notatek malarza. No bo przecież on ciągle myśli, boleje i chce coś przekazać.
Wystawa twórczości 98-letniego Henryka Musiałowicza jest różnorodna. Znajdują się na niej prace z wielu cyklów, m.in. „Poległym chwała” z lat 1970-1991, „Rodzina” i „Portret ślubny” z 1979 r., „Reminiscencje” z lat 1979-1982, „Oczekiwanie” z 1984 r., „Księgi życia” z lat 1999-2008, Kolaże z lat 2004-2011, „Sacrum” z 2005 r., „Lance” z 2011 r. oraz niezwykłe przestrzenne rzeźby z ostatnich lat. W towarzystwie prac przechadza się sam artysta, polami, w trawach, obserwując otaczającą go przyrodę i świat. Wszystko to dzieje się na ekranie telewizora oraz ścianie w jednej z sal. Unikatem na wystawie jest „Autoportret” artysty, olej na płótnie z 1945 r.
Musiałowicz, między obrazami, cyklami, salami wystawienniczymi, rozmawia z odbiorcą. Na ścianach, w dużym formacie, wiszą zapiski artysty. Niespokojny duch i ciągłe poszukiwania sprawiają, że malarz dzieli się swoją mądrością ze wszystkimi. „Sztuka moja jest sztuką bolesnych konfliktów, głębokich rozterek. Chcę mówić w sposób prosty i jednoznaczny. Bo sztuka jest dążeniem, ciągłych pytań, doświadczeń i odpowiedzi. Chcę, by moja sztuka miała jakąś wewnętrzną siłę, żeby zmuszała do refleksji” uderza w widza artystyczne credo.
Na następnej płaszczyźnie artysta opowiada o sztuce nierozerwalnie połączonej z ludzkim życiem: „W procesie twórczym nie ma końca selekcji, gdyż ostatecznej prawdy nie dane jest nam osiągnąć. Jest ona stale przed nami, i sztuka moja jest nawarstwianiem ciągłych pytań o najcenniejsze wartości w sztuce, ale i w naszym życiu. Pragnę w to życie wejść, bo sztuka i życie tworzą jedność, dając świadectwo prawdzie, nasyconej dogłębnym poznaniem bólu, śmierci, nadziei”.
– Przygotowania do wystawy trwały kilka miesięcy – opowiada Jola Musiałowicz. – Najpierw wybierałam prace z Piotrkiem Matoskiem, który jest drugim kuratorem, potem przygotowaliśmy je do ekspozycji, gromadziliśmy zdjęcia, fotografowaliśmy, a następnie trzy dni przed samą wystawą praktycznie spędziliśmy w Domu Plastyka.
Henryk Musiałowicz ma rację, jego prace zmuszają do refleksji. Nie pozwalają na pobieżne ich oglądanie. Jego malarstwo to wielka tajemnica, jak mówi córka malarza.
A sam artysta wskazuje drogę: „Twórczość to wieczne poszukiwanie siebie, by wzbogacić odbiorcę, by odsłonić mu swoje światy, aby on szedł jeszcze dalej i odnalazł siebie”.
Powrót
Wystawa twórczości 98-letniego Henryka Musiałowicza jest różnorodna. Znajdują się na niej prace z wielu cyklów, m.in. „Poległym chwała” z lat 1970-1991, „Rodzina” i „Portret ślubny” z 1979 r., „Reminiscencje” z lat 1979-1982, „Oczekiwanie” z 1984 r., „Księgi życia” z lat 1999-2008, Kolaże z lat 2004-2011, „Sacrum” z 2005 r., „Lance” z 2011 r. oraz niezwykłe przestrzenne rzeźby z ostatnich lat. W towarzystwie prac przechadza się sam artysta, polami, w trawach, obserwując otaczającą go przyrodę i świat. Wszystko to dzieje się na ekranie telewizora oraz ścianie w jednej z sal. Unikatem na wystawie jest „Autoportret” artysty, olej na płótnie z 1945 r.
Musiałowicz, między obrazami, cyklami, salami wystawienniczymi, rozmawia z odbiorcą. Na ścianach, w dużym formacie, wiszą zapiski artysty. Niespokojny duch i ciągłe poszukiwania sprawiają, że malarz dzieli się swoją mądrością ze wszystkimi. „Sztuka moja jest sztuką bolesnych konfliktów, głębokich rozterek. Chcę mówić w sposób prosty i jednoznaczny. Bo sztuka jest dążeniem, ciągłych pytań, doświadczeń i odpowiedzi. Chcę, by moja sztuka miała jakąś wewnętrzną siłę, żeby zmuszała do refleksji” uderza w widza artystyczne credo.
Na następnej płaszczyźnie artysta opowiada o sztuce nierozerwalnie połączonej z ludzkim życiem: „W procesie twórczym nie ma końca selekcji, gdyż ostatecznej prawdy nie dane jest nam osiągnąć. Jest ona stale przed nami, i sztuka moja jest nawarstwianiem ciągłych pytań o najcenniejsze wartości w sztuce, ale i w naszym życiu. Pragnę w to życie wejść, bo sztuka i życie tworzą jedność, dając świadectwo prawdzie, nasyconej dogłębnym poznaniem bólu, śmierci, nadziei”.
– Przygotowania do wystawy trwały kilka miesięcy – opowiada Jola Musiałowicz. – Najpierw wybierałam prace z Piotrkiem Matoskiem, który jest drugim kuratorem, potem przygotowaliśmy je do ekspozycji, gromadziliśmy zdjęcia, fotografowaliśmy, a następnie trzy dni przed samą wystawą praktycznie spędziliśmy w Domu Plastyka.
Henryk Musiałowicz ma rację, jego prace zmuszają do refleksji. Nie pozwalają na pobieżne ich oglądanie. Jego malarstwo to wielka tajemnica, jak mówi córka malarza.
A sam artysta wskazuje drogę: „Twórczość to wieczne poszukiwanie siebie, by wzbogacić odbiorcę, by odsłonić mu swoje światy, aby on szedł jeszcze dalej i odnalazł siebie”.
Powrót