Gauguin – Tahiti, atelier tropików



- Dokąd idziesz ?, zapytała mnie piękna czterdziestoletnia Maohi.

- Idę do Hitia.
- Po co?
(nie wiem co przyszło mi do głowy, ale odpowiedziałem:)
- Szukam kobiety, a w Hitii jest ich dużo i są ładne.
- Chcesz jedną z nich?
- Tak.
- Jeżeli chcesz to ci ją dam, to moja córka.
- Jest młoda?
- Tak
- Ładna?
- Tak.
- Zdrowa?
- Tak.
- Idź więc po nią.

Tak Paul Gauguin opisuje poznanie ze swoją pierwszą tahitańską „żoną”. Nigdy nie wyobrażał sobie, że jego chęć przeniesienia się do życia „prymitywnego” może odbyć się tak prosto i tak naturalnie. Od wielu już lat szukał „raju”, a we Francji roku 1891 tego typu maniery były nie do pomyślenia.
„Znowu zacząłem pracować – pisze, a jedno szczęście zastępuje drugie. Każdego poranka budzi mnie wspaniałe słońce. Kiedy idziemy do pobliskiego strumyka się opłukać, oślepia mnie złota twarz mojej żony. Jest normalnie – jak w raju.”

Początkowo Gauguin był rozczarowany. Zamiast „prawdziwych ludzi natury”, w porcie Papeete przywitały go „chińskie kabarety, rozpustne dziewczyny i pijani osadnicy”. Dlatego zamieszkał 45 kilometrów od stolicy w typowej haitańskiej chacie, która dla niego utożsamiała „wolność”, kres wiecznej ucieczki, jaka marzyła mu się od zawsze. 
Dzieciństwo spędził w Peru, skąd powrócił do Francji mając 6 lat. Jako siedemnastoletni chłopak zaangażował się do marynarki i przez siedem lat opływał świat: daleka Północ, Azja, obie Ameryki... Później pracował, jako agent giełdowy, zaczął trochę malować, ale utrata pracy zadecydowała o wyborze malarstwa, jako trwałego zajęcia. Z Paryża przenosi się do Rouen, później do Kopenhagi (jego pierwsza żona byłą Dunką), znów do Paryża, aby wyjechać w kolejne podróże: Panama, Martynika, a później Bretania. Kiedy Van Gogh chciał stworzyć swego rodzaju „stowarzyszenie artystów” w Prowansji, to zaprosił Gauguina do Arles. Po dwóch miesiącach wieczny wędrowiec wrócił do Bretanii. Takie były początki egzotycznych poszukiwań Gauguina.

Wreszcie, w 1891 podjął decyzję. „Wyjeżdżam, aby mieć spokój i odczepić się od wpływów cywilizacji europejskiej. Chcę tworzyć sztukę prostą i dlatego musze przesiąknąć dziewiczą naturą, widzieć tylko dzikich i żyć ich życiem”. Ale niespełna dwa lata później, repatriacją biednego i chorego artysty, jak i jego 66-ciu obrazów - zajął się rząd francuski. Dziś mówi się, że we Francji dzieła Gauguina spotkał „ocean niezrozumienia”, nawet wśród takich artystów, jak Pisarro, Monet, czy Renoir. 


 

Po kolejnej, nieudanej sprzedaży w 1895, Gauguin powiedział nawet, że „nie pozostaje mu nic innego, jak rzeźbienie własnego grobowca... ale „tam”, w ciszy i pośród kwiatów”. To będzie jego ostatnia podroż, ... może prawie ostatnia... Osiedla się 5 kilometrów od Papeete z nową żoną, 14-to letnią tym razem. Jest ciężko chory, kiedy dowiaduje się o śmierci swej 20-to letniej córki, Aline. „Straciłem córkę, nie kocham już Boga”. W Europie żyje jeszcze czworo jego dzieci.

Po nieudanej próbie samobójstwa, napisał do przyjaciela Daniela de Monfreid: „Chciałem przed śmiercią namalować obraz, o którym myślę od dawna. Pomimo koszmarnej gorączki pracowałem nad nim codziennie, dzień i noc. Rezultat jest strasznie frustrujący, ale myślę, że obraz ten przekracza swą wartością wszystko to, co stworzyłem wcześniej i że nigdy już nie namaluję niczego lepszego, ani nic do niego podobnego”.

Prawie czterometrowej długości obraz „Skąd przyszliśmy, kim jesteśmy i dokąd idziemy” należy czytać od prawej strony do lewej. 


 

We wspomnianym liście, Gauguin tak interpretuje swe dzieło: „w prawym dolnym rogu widać śpiące dziecko i trzy siedzące kobiety. Dwie purpurowe postacie dzielą się refleksjami. Specjalnie wyolbrzymiona, pomimo perspektywy - postać unosi w górę ręce i zdumiona obserwuje osoby, które ośmieliły się myśleć o swej przyszłości. Postać w środku zbiera owoce. Obok dziecka widać dwa koty i kozę. Idol ze wzniesionymi rytmicznie rękami zdaje się wskazywać tamten świat. Przykucnięta postać zdaje się go słuchać i wreszcie - bliska śmierci, stara kobieta wydaje się, że zaakceptowała i pogodziła się z tym co myśli, i tak kończy się opowieść. Dziwny ptak, u jej stop, trzymający w szponach jaszczurkę symbolizuje daremność pustej gadaniny”.

Paryską wystawę, na której zobaczyć można po raz pierwszy tak dużą ilość dzieł stworzonych podczas dwóch „polinezyjskich” okresów Gauguina, zorganizowano z okazji setnej rocznicy śmierci artysty. Niewątpliwie ekspozycja nabrała dodatkowego waloru z powodu, że pośród prawie 50-ciu obrazów, 60-ciu grafik, 40-tu zdjęć, licznych manuskryptów, około 30-tu rzeźb i dzieł sztuki polinezyjskiej – po raz pierwszy od ponad 50-ciu lat - główne dzieło Paula Gauguina pokazano we Francji. Bowiem własność muzeum w Bostonie – „Skąd przyszliśmy...” – uważane jest generalnie za „nie nadające się do transportu”...

Kilka dat z życia Gauguina
1848 - Urodził się w Paryżu, jego babcią była Flora Tristan. Rodzina wjeżdża do Peru; ojciec zmarł w czasie podroży. Do Francji wrócił z matką, w 1854.
1866 - 71 - Jako marynarz podróżuje po świecie.
1872 - Pracuje, jako agent giełdowy do 1885.
1873 - Ślub z Dunką, Met Gad, z którą miał pięcioro dzieci.
1876 – Pierwsza wystawa w „Salon de peinture”.
1879 – 86 – Wystawia z impresjonistami, a w 1883 deklaruje się „artystą malarzem”.
1886 - 91 - Mieszka w Bretanii.
1887 - Podróż do Panamy i na Martynikę.
1888 - Pobyt u Van Gogha w Arles.
1891 - Przyjechał po raz pierwszy na Tahiti.
1893 – Pobyt w Paryżu.
1895 – Opuścił definitywnie Francję i osiedlił się na Tahiti.
1901 – Wyjechał z Tahiti na Markizy.
1903 – Ciężko chory, zmarł 9 maja. Pochowany na cmentarzu w Atuona.

   
  Wybrane prace:
 

   
    
 
 
    
 
 
     


 
Wystawa czynna do 19 stycznia 2004
Wstęp: 10.1, ulgowy: 8.1 euro
Internet: www.rmn.fr/gauguintahiti

   
Relacja przygotowana przez Artinfo.pl     

 



Galeria prac


Powrót