Co Moskwa dała Warszawie - wystawa w Zachęcie




Niedawno w Zachęcie zakończyła się wystawa, której towarzyszyło duże nagłośnienie tak medialne, jak i towarzyskie. Obecnie trwają przygotowania do zaprezentowania całej ekspozycji w Państwowej Galerii Tretiakowskiej w Moskwie. Warto więc może pokusić się o krótkie podsumowanie, czy może raczej powystawowe impresje.

Wystawa była przedsięwzięciem ogromnym i niewątpliwie godnym podziwu. Była też sporą atrakcją. Wiadomo: Rosja, kraj wschodni, stanowi pewną egzotykę. Mity o mieszkańcach obdarzonych słowiańską duszą robią swoje, podobnie jak legendy o biesiadach zakrapianych mocnym alkoholem. Ta swoista moda na Rosję, od czasu, kiedy Polska uwolniła się od jej jarzma, w większości poprzestawała właśnie na mitach. Mimo tylu lat „wspólnej” polityki, sztuki sąsiadów właściwie w ogóle nie znamy. Cóż się okazuje: że mamy pojęcie o awangardzie rosyjskiej 20-lecia międzywojennego (jak nie mieć, kiedy skierowane były na nią oczy całej Europy), wiemy też co nieco o socrealizmie, który sztukę naszych krajów na krótki czas połączył. Ale czy wiemy cokolwiek na temat malarstwa rosyjskiego uprawianego poza tymi granicami czasowymi? Niewiele.

Tak więc z tego punktu widzenia (i nie tylko z tego) zorganizowanie wystawy było świetnym pomysłem. Ciekawy był też cały program uświetniający imprezę. Wykłady, filmy rosyjskie dla dorosłych, bajki dla dzieci, akcje organizowane w CSW na Zamku Ujazdowskim, gdzie prezentowano aktualną sztukę Polski i Rosji – uatrakcyjniały całość. 
Wiele głosów zarzucało jednak Zachęcie, że przesadziła z ilością prezentowanych dzieł. Faktycznie, biorąc pod uwagę możliwości wystawiennicze galerii, jak i okres stu lat, który trzeba było scharakteryzować najlepiej dla obu krajów, wypada się z tym zgodzić. Krążąc po kilkunastu salach „zapchanych” dosłownie obrazami, można było po pewnym czasie doznać uczucia przesytu i swego rodzaju zagubienia. Obowiązywała co prawda koncepcja chronologicznego układu, co jakiś czas zaburzana była jednak przez skupienie się wokół danego problemu. Działa tu stara zasada: lepiej powiedzieć mniej, a w bardziej klarowny sposób, niż zarzucić odbiorców nadmiarem informacji. Przyglądając się zwiedzającym i podsłuchując ich, można było zauważyć pewne symptomy zniecierpliwienia i dezorientacji. „Co tu jest do czego?” – to najczęściej zadawane przez zwiedzających pytanie. Sprawę ułatwiały mini przewodniczki w cenie 5 zł, które faktycznie rozjaśniały koncepcję kuratorów. Trzeba było jednak sporo czasu i siły, jeśli chciało się wszystko dokładnie przeanalizować. 
Ciekawa jest aranżacja wystawy, ma nieco teatralny charakter. Co jakiś czas pojawiają się uliczne słupy ogłoszeniowe z plakatami z epoki, zrekonstruowane wnętrza pokoików przeciętnego inteligenta z Rosji i Polski lat 70. Prócz malarstwa, znalazły się na wystawie też inne media w sztuce, takie jak np. wideo, czy instalacja. Wątpliwości budzi zaprojektowany przez Tarasewicza i nawiązujący do neoplastycyzmu „gabinet”, w którym pokazano dzieła awangardy rosyjskiej z początku XX w. Kłopot w tym, że zakłóciły się nieco proporcje. Tło stało się bohaterem, zagubiły się za to dzieła Malewicza, Kobro, Strzemińskiego. 

Na koniec warto poruszyć jeszcze jeden rodzaj reakcji na wystawę. Współczesna sztuka rosyjska, u nas praktycznie nieznana, na Zachodzie święci triumfy. Sami artyści rosyjscy młodego pokolenia twierdzą, że boom lat 90 już minął. Zachód wciąż jednak handluje ich twórczością, z wcale niezłym powodzeniem, szczególnie Londyn, Amsterdam, Wiedeń, Berlin, Nowy Jork, Kanada. Jednym z nielicznych, którzy podtrzymują kontakt z młodymi artystami rosyjskimi jest u nas Piotr Nowicki – pomysłodawca i główny organizator wystawy. Jedne z bardziej nasyconych jadem głosów krytyki płyną ze środowiska niektórych polskich marszandów. Czyżby zorientowali się, że w młodej sztuce z Rosji może tkwić potencjał i nie umieli sobie poradzić z cieniem zazdrości, jaki ich trawi?


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

      
 Wybrane prace:
 

   
 
 
     
     
     
 
 
 
 
 
 
 
     

 
19.11.2004 - 30.01.2005, Galeria Sztuki Zachęta
Warszawa – Moskwa / Moskwa - Warszawa 1900-2000
 
Tekst: Jolanta Gumula
Zdjęcia: Artinfo.pl

Relacja przygotowana przez Artinfo.pl           




Galeria prac


Powrót