Bogusław Cichocki - Scenografia i kostiumy
Wernisaż: 2009-10-15 18:00:00
Fascynacja teatralna i zamiłowanie plastyczne integrowały się w osobowości Bogusława Cichockiego od początku. W latach 60. uczęszczał do kółka teatralnego w rodzinnym Pruszkowie. Lekcje plastyki pobierał u przedwojennej madame, był zauroczony jej ubiorem, skrzypiącymi butami, sposobem bycia.
Młodzieńcze pragnienia spełnił w pierwszej pracy scenograficznej u Marty Stepnickiej. O "Balu w operze" krakowskiej Akademii Teatralnej było głośno w 1986 roku, Tuwimową śpiewogrę z jego ruchowymi schodami pokazywano w Paryżu i w Lyonie. Po dwudziestu latach pracy w wielu miastach i zespołach wciąż ma zapas entuzjazmu do współtworzenia teatru. Spektakl zawsze jest cudem, jaki sprawia scalenie słowa, gestu aktorskiego, wizji plastycznej i muzyki. Możliwości technicznych jest coraz więcej – scenografia multimedialna, lasery… Ale najważniejsza jest to, co się nie zmienia – budzenie własnej wyobraźni. Trzeba pozostawać blisko źródła, poczuć ducha epoki zawartej w dramacie i być we współczesności, zrozumieć ideę reżysera i wykreować z niej obraz sceniczny. U Cichockiego po pierwsze jest zawsze: zrozumieć. Od tego zależy ostateczna postać spektaklu. Na wystawie w Abakusie można to łatwo rozpoznać. Projekty kostiumów, wyrysowane wyraziście i precyzyjnie, mają jednocześnie w sobie niedomknięcie, są otwarte na kreatywność mistrzów krawieckich. Obok projektów na wystawie w galerii Abakus umieszczono zrealizowane stroje, które "zagrały" w przedstawieniach. Wyglądają jak we śnie. Pozwalają konfrontować artystyczną wizję z wykonaniem, studiować i analizować narodziny kształtu sztuki, która żyje tylko na scenie. Niewykończenie Cichockiego zaczyna odnosić się do widza wystawy, porusza myśl, animuje oglądane rysunki, zaraża pragnieniem własnego doświadczania teatru, nie pozostawia nikogo na widowni w bezruchu.
Powrót
Młodzieńcze pragnienia spełnił w pierwszej pracy scenograficznej u Marty Stepnickiej. O "Balu w operze" krakowskiej Akademii Teatralnej było głośno w 1986 roku, Tuwimową śpiewogrę z jego ruchowymi schodami pokazywano w Paryżu i w Lyonie. Po dwudziestu latach pracy w wielu miastach i zespołach wciąż ma zapas entuzjazmu do współtworzenia teatru. Spektakl zawsze jest cudem, jaki sprawia scalenie słowa, gestu aktorskiego, wizji plastycznej i muzyki. Możliwości technicznych jest coraz więcej – scenografia multimedialna, lasery… Ale najważniejsza jest to, co się nie zmienia – budzenie własnej wyobraźni. Trzeba pozostawać blisko źródła, poczuć ducha epoki zawartej w dramacie i być we współczesności, zrozumieć ideę reżysera i wykreować z niej obraz sceniczny. U Cichockiego po pierwsze jest zawsze: zrozumieć. Od tego zależy ostateczna postać spektaklu. Na wystawie w Abakusie można to łatwo rozpoznać. Projekty kostiumów, wyrysowane wyraziście i precyzyjnie, mają jednocześnie w sobie niedomknięcie, są otwarte na kreatywność mistrzów krawieckich. Obok projektów na wystawie w galerii Abakus umieszczono zrealizowane stroje, które "zagrały" w przedstawieniach. Wyglądają jak we śnie. Pozwalają konfrontować artystyczną wizję z wykonaniem, studiować i analizować narodziny kształtu sztuki, która żyje tylko na scenie. Niewykończenie Cichockiego zaczyna odnosić się do widza wystawy, porusza myśl, animuje oglądane rysunki, zaraża pragnieniem własnego doświadczania teatru, nie pozostawia nikogo na widowni w bezruchu.
(mg)
Powrót