Właściwie od samego początku targom towarzyszył lekki chaos. Olbrzymie nagłośnienie medialne i tzw. „poruszenie” wśród zainteresowanych spowodowały, że głośno było już o nich na długo przed samym rozpoczęciem. Dużych emocji dostarczał fakt, że na imprezie mógł wystawiać się tylko ten, kto został wybrany przez specjalnie powołane grono wykładowców ASP. Tak się złożyło, że ci sami kuratorzy zajmują się również twórczością artystyczną – także ich prace można było oglądać w poznańskim Starym Browarze. Dobór pozostałych artystów „zakwalifikowanych” do wzięcia udziału w imprezie kierował się, wedle zapewnień, tylko względami artystycznymi. Na czas targów organizatorzy zapewnili artystom miejsca w hotelach.
Nie udało się niestety uniknąć niesnasek, a przede wszystkim żalu tych, którzy przez gęste sito selekcji nie zdołali się przedrzeć.
Pierwotny plan zakładał pokazanie środowisk artystycznych skupionych wokół polskich Akademii Sztuk Pięknych. Ostatecznie zdecydowano się jednak zaprosić artystów indywidualnych i prywatne galerie. Tu poziom złych emocji, a nawet oburzenia był wyższy. Dlaczego galeria „X” zasłużyła na zaproszenie, a galeria „Y” już nie? Jedni twierdzą, że taka selekcja towarzyszy każdym targom na całym świecie, inaczej mielibyśmy do czynienia z jarmarkiem, pozostali – że takie ograniczenia zmieniają charakter targów, które z założenia powinny być otwarte. Wieść niesie, że początkowo galerie poznańskie w ramach solidarności z „odrzuconymi” zamierzały nawet zbojkotować imprezę, co się jednak nie stało.
Kilkupoziomowa i rozłożona wokół wewnętrznego dziedzińca Starego Browaru przestrzeń ekspozycji została zajęta przez niemal 70 artystów indywidualnych i stoiska prawie 20 prywatnych galerii. Swoje prace prezentowali m.in. Mirosław Bałka, Jan Berdyszak, Marta Deskur, Jarosław Modzelewski, Paweł Kruk, Agata Michowska, Józef Robakowski, Grzegorz Sztwiertnia.
Tradycyjnego malarstwa było bardzo niewiele. Dominowały zdecydowanie instalacje, coraz powszechniejsze staje się też video-art. Grupa Azorro zaprezentowała film-program
terapeutyczny SMART przeznaczony specjalnie dla artystów, którego celem jest doprowadzić pacjenta do ostatecznego rozwiązania jego problemów, porzucenia sztuki, zaprzestania uprawiania twórczości. Godny uwagi był projekt teledysku Pawła Althamera. Instalacja interaktywna „L.R” 2004 Sławomira Sobczaka dostarczyła niektórym sporej porcji rozrywki – okulary z zamontowaną kamerą pozwalały na oglądanie siebie lub innych na dużym ekranie. Towarzyszące temu emocje można by uznać za zamierzone zjawisko socjologiczne.
Instalacja mobilna Mariusza Fronta - robi wstrząsające wrażenie! Połączone ze sobą niewielkie silniki, rozpięte w przestrzeni za pomocą stalowych linek, to rodzaj gęstej sieci wzajemnie zależnych od siebie elementów – jak wśród ludzi.
Taka wystawa indywidualnych artystów była dla odwiedzających okazją dokonania zakupu bezpośrednio u źródła. Ceny, na życzenie zainteresowanych, ujawniano w biurze targów. Ceny atrakcyjne –
organizator dodawał do nich tylko 10% marży. Według oficjalnych danych,
zysk ma wspomóc Fundację ASP i zwrócić część kosztów
organizacyjnych. W porównaniu z marżami galerii i domów aukcyjnych narzut skromnie
skalkulowany. Przedział cen, jak zwykle bardzo różny, wahał się w granicach od 1000 do 60 000 zł. Sprzedały się prace m.in. Bogdana Wojtasika, Pawła Jarodzkiego, Grzegorza Kowalewskiego, Krystyny Piotrowskiej, Laury Paweli, Izabeli
Gustowskiej, Marcina Berdyszaka.
Takie okazyjne kupowanie stało się jednak słuszną kością niezgody między organizatorami a zaproszonymi galeriami. Zaproszenie w jedno
miejsce, zarówno indywidualnych artystów jak i galerii, które dzieła tych artystów sprzedają, zakrawa co
najmniej na nieporozumienie. Taka sytuacja świetnie też charakteryzuje polski nie
unormowany rynek. Nie ma jeszcze u nas tak rozwiniętej jak na zachodzie tradycji przypisania artysty konkretnej galerii. W związku z tym mają miejsce takie sytuacje jak na poznańskich targach, kiedy prace m.in. Krystyny Piotrowskiej były wystawiane przez nią samą i przez galerię Brama. Łatwo się domyślić, którą łatwiej można było kupić.. Stąd zrozumiałe niezadowolenie galerii, które – często z dużym wysiłkiem promując twórczość danego artysty – spychane są do roli niepotrzebnego pośrednika. (Andrzej
Starmach w wywiadzie radiowym porównał tę sytuację do kupowania samochodów bezpośrednio w fabryce)
Gorycz wystawców galerii jest więc zrozumiała. Przyznają, że zaproszenie na Targi jest wyróżnieniem i niesie prestiż, a symboliczna opłata 1000 zł za stoisko zachęcająca. Nie wynagradza to jednak niedostatków płynących z opisanych wyżej sytuacji. Niektórzy twierdzą, że w zasadzie ich rola ograniczyła się do zrobienia za darmo wystawy dobrej sztuki współczesnej.
Wśród „wybranych” galerii komercyjnych (nad wyborem czuwał Jerzy Gumny) najwięcej było krakowskich. Swoją ofertę prezentowała tutaj m.in. Galeria Starmach.
W Galerii Zderzak sprzedano obraz Janusza Tarabuły i Jarosława Modzelewskiego.
Klasykę współczesności przedstawiła galeria Artemis. Fejkiel
Gallery pokazała bogatą kolekcję grafiki na najwyższym poziomie. Warszawska galeria Program otwarta na poszukiwania nowych metod komunikacji, skupiła się przede wszystkim na sztuce wideo, pokazując m.in. realizacje Bożeny Biskupskiej,
Leszka Golca, Tatiany Czekalskiej. Na stoisku galerii Czas z Będzina kupiono płótna Elżbiety Kapusty (950 zł za jeden nieduży obraz).
Targom towarzyszyły sympozja tematyczne, panel dyskusyjny oraz pokazy zaproszonych galerii o działalności non-profit, m.in. krakowskiej Otwartej Pracowni, Bunkra Sztuki, warszawskiej galerii XX1, poznańskiej Galerii Miejskiej Arsenał, Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku.
W zasadzie Targi można by uznać za wielką wystawę polskiej sztuki współczesnej. Sam pomysł - świetny. Takich wystaw jest u nas stanowczo za mało; targów tym bardziej. Miejsce – też doskonałe. Ogromna powierzchnia wystawiennicza, ciekawe wnętrza świeżo oddane do użytku (co dało się odczuć po unoszącym się zapachu impregnatów i kurzu), kilka pięter poświęconych tylko i wyłącznie sztuce – to robi wrażenie. Ilość odwiedzających – imponująca. Przyznać jednak trzeba, że żadne inne miasto nie ma tak długiej i silnej tradycji targów jak właśnie Poznań. Poza tym – Stary Browar – jako centrum handlowo-rozrywkowe, dla wielu jest celem samym w sobie. Równoczesne „zahaczenie” więc o Targi, tym bardziej, że wstęp był bezpłatny, stało się pewnie udziałem wielu przypadkowych gości.
Czy impreza będzie cykliczna – jeszcze nie wiadomo. Jeśli jednak będzie – a
tego chcieliby organizatorzy – trzeba ją będzie chyba przenieść w inne miejsce, bowiem po Targach hale Starego Browaru zostaną zagospodarowane przez nowo powstające restauracje.
Co by nie mówić impreza była jednak na medal. Tak ciekawej i świeżej polskiej sztuki w takich ilościach jeszcze nie było na wystawie czasowej. Czy formuła Targów zaprezentowanych w Poznaniu da się obronić?
Bez potężnego wsparcia finansowego ze strony sponsorów - chyba nie. Było by szkoda, gdyby tak udany początek miał się okazać tylko dekorum dla inauguracji działalności poznańskiego Browaru.
Wsparcia finansowego targom udzielił Minister Kultury RP Waldemar Dąbrowski, Prezydent m. Poznania Ryszard Grobelny, Marszałek Woj. Wielkopolskiego Stefan Mikołajczyk, Fundacja ASP, Fundacja Grażyny i Jana Kulczyków „Kulczyk Foundation”, Fundacja Anny i Piotra Voelkelów
„Vox Artis”.
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem: 22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00) email: aukcje@artinfo.pl