Antyki na PORTOBELLO ROAD w Londynie - relacja



 
Portal Artinfo rozpoczyna cykl artykułów na temat "pchlich targów" działających w różnych miejscach Europy. Dla kolekcjonerów z pewnością będą to znane miejsca, choć nie koniecznie odwiedzone osobiście. Będziemy przybliżać specyfikę każdego z tych miejsc, zaprezentujemy zdjęcia i postaramy się oddać ich klimat.
Rozpoczęciem cyklu jest prezentacja Portobello w Londynie.
 
 
Ulica Portobello biegnąca przez londyńską dzielnicę Notting Hill była niegdyś wiejską drogą prowadzącą do farmy Porto Bello. 

Handlarze antyków pojawili się tu w 1948 r. i im obecnie ulica zawdzięcza swoją sławę. Targ przy Portobello Road jest dziś jednym z najdłużej otwartych w kraju, czynnym także w soboty, odwiedzanym głównie przez turystów. To zagłębie staroci nie ogranicza się tylko do straganów wystawienniczych. Stanowią one tylko część, jakby dodatek do właściwych galerii –przeważnie niewielkich– które biegną wzdłuż obu stron tej długiej ulicy. Niemal każda z nich wystawia na zewnątrz kram prezentując turystom to co ma najciekawszego do zaoferowania. To istny wachlarz rozmaitości, począwszy od przedmiotów typowo pamiątkarskich po drogie, odznaczające się wysokim poziomem wykonania dzieła. 
 
 
Wszystkie galerie i ich stragany można by właściwie podzielić na parę typów, wedle towaru jaki oferują. Są więc i „graciarnie”, w których znaleźć można przysłowiowy szwarc, mydło i powidło, jak również saloniki skupiające się tylko na wybranej gałęzi rzemiosła artystycznego, wystawiające przedmioty wysokiej klasy za adekwatne ceny. Są również takie, które upodobały sobie daną tematykę, nazwijmy to użytkową. I te właśnie są najtłumniej odwiedzane przez klientów, co ma pewnie związek ze stosunkowo niewielkimi cenami. 
 
 

Powodzeniem cieszy się więc tu galeria oferująca stare dodatki do wyposażenia mieszkania: emaliowane haczyki do łazienki i uchwyty do szafek z lat ’30 XX w. (15-20 £), edwardiańskie młynki do kawy (ok. 1910; 68-90 £), dworcowe latarnie z lat 20 XX w. (60 £), a nawet takie cacka jak afrykańskie owalne pudełeczka z bambusa do przesyłania wiadomości, ponoć najczęściej z propozycją małżeństwa (12 £). Inną galerią z tej „branży” jest zagracony pokoik specjalizujący się w przedmiotach pochodzących z lat 50 XX w. Można się w nim zaopatrzyć w sklepowe kasy, syfony, kije do gry w polo, reklamy coca-coli jak również ozdobne prosięta naturalnych rozmiarów, których przeznaczenie pozostaje zagadką. Sporo straganów przyciąga turystów tanimi pamiątkami: breloczkami w kształcie londyńskich autobusów, budek telefonicznych, taksówek – stylizowane na stare, a w rzeczywistości dopiero co ściągnięte z taśmy produkcyjnej, sprytnie wymieszane są z przedmiotami o starszej metryce.
 
Ceny wyższe pojawiają się na straganach gdzie większość jest raczej oglądających niż kupujących. Oferta już poważniejsza, a przedmioty pamiętające czasy 20-lecia międzywojennego. Oprócz starych rękawic bokserskich są też ładne drewniane domowe skrzynie (od 100 £ wzwyż). Konkurują z nimi ozdobne laski, których uchwyty stylizowane są na pokryte macicą perłową głowy zwierząt bądź ciekawe ornamenty. Kto ma ochotę może nabyć taką laskę za minimalną sumę 40 £. Sporo też tu użytkowego srebra; widelczyki, cukiernice, solniczki, koziołki do sztućców – od 70 £ wzwyż.
Są wreszcie galeryjki, które nie wystawiają na ulice swoich straganów – z uwagi na wartość oferty byłoby to zbyt ryzykowne. Wnętrza tych saloników z antykami to mikro muzea, gdzie warto wejść chociażby po to, żeby obejrzeć świetne stare rzemiosło. Takich przedmiotów jakie tam się oferuje w Polsce raczej się nie uświadczy, a jeśli już to bardzo rzadko i tylko na aukcjach. Zadziwia już sama dbałość o dobrą ekspozycję towaru. Zegary ustawione są w podświetlonych gablotach, a rzeczy drobniejsze rozkłada się na ruchomych, obracających się wokół własnej osi stelażach za szybą. Klient nie musi się też czuć skrępowany (jak to w Polsce często bywa) zadawaniem pytań sprzedawcy, bowiem każdy przedmiot ma dodaną ozdobną karteczkę, na której prócz podstawowych danych opisuje się przeznaczenie takiego przedmiotu, kiedy go używano, a czasem jak zmieniała się jego forma.
 
Bogatą ofertę stanowią tu zegary kominkowe, w większości francuskie, sygnowane, z brązu złoconego. Nie są tanie, ale to świetne przykłady sztuki zegarmistrzowskiej XVIII i XIX w. Ceny wahają się od 6 do kilkunastu tys. £. Wypatrzyć można też miśnieńską porcelanę, za którą płaci się mniej więcej tyle co w Polsce. Figurka leżącego na łące chłopca z 1860 r. kosztuje 950 £; para ozdobnych świeczników z przełomu XVIII/XIX w. – 1 500 £.
 
Modne dziś art-deco prezentowane jest przez tancerki z brązu i kości słoniowej. Te najczęściej bezskutecznie poszukiwane w Polsce figurki ustawione są rzędem na półce jednej z galerii. W większości francuskie, sygnowane, w cenach od 1 500 do ok. 5 000 £.
 
Wielbiciele dobrego szkła też znaleźliby tu coś dla siebie. Bez większego trudu spotkać można wazony Gallé z przełomu XIX/XX w. (2 300-4 500 £), Laliqué z 20-lecia międzywojennego (1 150-2 000 £) oraz odpowiednio tańsze, znane u nas szkło czeskie (650-1850 £).

Wystawiane są również piękne kolekcje szachów z poł. XIX w (ok.2 500 £) i prześliczne japońskie netsuke (rodzaj breloka noszonego dawniej przy sznurkach ściągających inro, zawieszanego przy pasie kimona) w cenach 560-1000 £.

Co znamienne, dla srebra poświęca się tu osobne kramy i galerie, wyspecjalizowane właśnie w tej ofercie. Przeważają srebra angielskie. W Polsce nie ma ich za wiele na rynku antykwarycznym, tam stanowią zdecydowaną większość – ok. 95%. Dużo tu dzbanów z pocz. XX w., tac, kompletów śniadaniowych. Bardzo szeroko prezentowane są sztućce – komplety 12-osobowe, trzonki zdobione często macicą perłową, w oryginalnych kasetach – ich ceny wahają się od 800 do 2 400 £. 

Portobello Road to faktycznie jedno z większych targowisk antyków w Londynie. Tanio tu nie jest, ale ceny przedmiotów wysokiej klasy i dobrych wytwórni podobne są do tych, które znamy z Polski, oferta za to często ciekawsza. Niepocieszeni mogą być wielbiciele malarstwa, którego poza naiwnymi scenkami myśliwskimi raczej się tu nie uświadczy. Za to ci, którzy mają inne upodobania i grube portfele – mogą poczuć się tu jak w raju.

 
 
 

 
Tekst i zdjęcia: Jolanta Gumula
Relacja przygotowana dla Artinfo.pl
 




Galeria prac


Powrót