Andrzej Wróblewski. Verso/reverso
O Andrzeju Wróblewskim polski miłośnik sztuki wie już prawie wszystko, dlatego też nasza relacja z wystawy Andrzej Wróblewski Awers / rewers zainaugurowanej 17 listopada, skupi się na tym co czyni z niej ekspozycję tak specjalną. Powiedzmy od razu, że jest to wystawa przeniesiona z Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, którą można było oglądać na Emilii Plater od lutego do maja tego roku i że pokazywana jest w Madrycie dzięki współpracy z Fundacją Andrzeja Wróblewskiego i Instytutem Adama Mickiewicza.
Wystawa ma miejsce w Pałacu Velazqueza, w jednej z siedzib Muzeum Reina Sofia (Muzeum Narodowe – Centrum Sztuki im. Królowej Zofii) w sercu pięknego parku El Retiro w Madrycie, obiektu który powstał przy okazji krajowej wystawy górnictwa w 1883 roku i który przyjął zazwę od nazwiska architekta Ricardo Velazqueza. Przestrzenne piękne wnętrze o ładnej strukturze i pełne światła, od 2010 roku jest salą ekspozycyjną muzeum sztuki współczesnej.
Jeden z najważniejszych polskich malarzy XX w. jest w Hiszpanii praktycznie nieznany. Na tę pierwszą indywidualną wystawę Wróblewskiego składa się 150 prac, oleje, gwasze, akwarele i rusunki tuszem, które pochodzą z kolekcji Muzeum Śląskiego w Katowicach, z Fundacji Andrzeja Wróblewskiego, z Fundacji rodziny Staraków, rodziny Varisella, Galerii Starmach z Krakowa, Muzeum Narodowego w Warszawie, Poznaniu, Łodzi i w Krakowie, Muzeum Lubelskiego, z prywatnych kolekcji Grażyny Kulczyk, Antoniego Michalaka, Piotra Bazylko i innych.
Folder towarzyszący wystawie mówi o „legendarnej prawie postaci polskiego malarstwa, twórcy eksperymentów formalnych z pogranicza abstrakcji i sztuki figuratywnej”. Ekspozycja skupia się na dwóch etapach jego twórczości: na samym jej początku, kiedy artysta miał zaledwie dwadzieścia parę lat i kiedy poszukiwał swojej własnej drogi artystycznej (1948–1949) i na samym jej końcu, kiedy po okresie wiary w stalinowski socrealizm, Wróblewski próbuje „określić się na nowo, zacząć od początku (1956–1957)”. Na ścianach sali ekspozycyjnej umieszczono bardzo cenne i starannie opracowane informacje o najważniejszych etapach życia i twórczości Wróblewskiego: o jego przyjeździe do Krakowa w 1945 r., o tylko jemu specyficznym przedtawianiu dramatu wojny ale także i wiary w nowy i lepszy świat, o rozdarciu wewnętrznym i zaangażowaniu politycznym, o wpływie jaki miał Piet Mondrian na jego malarstwo, o obrazach dwustronnych, o esejach i projektach scenariuszy filmowych, o historii obrazów z serii Rozstrzelanie, o przedwczesnej śmierci w Tatrach w wieku 29 lat...
Nieco uważniejsza obserwacja ram i etykiet ponaklejanych na rewersie niektórych płócien pozwala dowiedzieć się, na przykład tego, że Szofer niebieski (1949) został wystawiony w Musée Galliera w Paryżu w 1969 roku, że właścicielem płótna jest rodzina autora, że w Muzeum Narodowym w Poznaniu na przełomie kwietnia i maja 1967 r. zorganizowano wystawę Wróblewskiego w dziesiątą rocznicę śmierci artysty.
Malowanie dwóch różnych obrazów na awersie i rewersie tego samego płótna nie jest kwestią przypadku. Do tej pory nie było dane szerokiej publiczności oglądanie obrazów Wróblewskiego z obu stron. Tak pokazano je niedawno w Warszawie i teraz w Madrycie. Wyboru tego co ważniejsze, lepsze, bardziej znaczące dokonywali do tej pory zapewne kuratorzy wystaw bądź właściciele płócien. Jak bardzo był to wybór subiektywny i trudny widać na przykładzie chociażby Szofera niebieskiego i Likwidacji getta.
O tym, że obraz dzielnicy żydowskiej był w pewnym okresie „mniej interesujący” niż niebieski kierowca świadczą liczne naklejki na ramie obrazu i napis ciągnący się na rewersie przez całą długość ramy „MNP PWz-97 ...ZEJ WRÓBLEWSKI SZOFER NIEBIESKI 1949 olej 89 x 120”. Dobrze, że chociaż uszanowano obraz na odwrotnej stronie, bo w przypadku Abstrakcji geometrycznej z 1948, ze zbiorów Muzeum Sztuki w Łodzi, w górnym lewym rogu ogromnymi drukowanymi literami napisano "Andrzej Wróblewski, Niebo 1948 Słońce i inne gwiazdy”, uznając za mało ważną i na pewno gorszą abstrakcję na rewersie. Podziękujmy zatem komisarzom wystawy Eric de Chassey i Marcie Dziewańskiej, że nie przypadkiem pokazują Likwidację getta w pionie. Powoduje to odwrócenie o 90º Szofera niebieskiego jednego z najbardziej znanych obrazów Andrzeja Wroblewskiego, który widnieje także na plakacie anonsującym ekspozycję w Madrycie.
Portret młodego mężczyny z 1948 r, którego głowa i tors są oddzielone od nóg i stanowią dwa osobne obrazy jest przypadkiem szczególnym. Każdy z obrazów należy do innej kolekcji: góra do Muzeum Śląskiego w Katowicach, dół do Fundacji rodziny Staraków. Na rewersie obu obrazów Wróblewski namalowal abstrakcje geometryczne. Nie wiemy jak często eksponowany w pozycji poziomej Portret młodego mężczyny pokazywany jest jako całość. Wydaje się, że najczęściej eksponowana jest część górna, (auto)portret meżczyzny i Abstrakcja geometryczna na „awersie” nóg. Tak eksponowane obrazy pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Zestawienie awersu jednego z płócien z rewersem drugiego, pozwala scalić głowę i tors z nogami co urasta do niezwykłej ceremonii.
Wystawę uzupełniają dwa nagrania wideo, zapisy z twórczosci filmowej bardzo bliskich przyjaciół Wróblewskiego. Pierwszy, to fragment filmu Wszystko na sprzedaż Andrzeja Wajdy, drugi, to krótki metraż Otwarcie i zamknięcie oczu Konrada Nałęckiego z 1957 roku. W gablocie obok umieszczono parę prywatnych dokumentów artysty. Wśród nich dyplom Akademii Sztuk Plastycznych w Krakowie, z 22 XI 1952 roku i cztery „Charaterystyki”, szczególnego rodzaju listy polecające, dokumenty z maja i września 1952 r. i z lutego i grudnia 1953 r., kiedy Wróblewski kandydował na członka PZPR. W nich to Hajdecki Antoni, I Sekretarz POP PZPR i Grabas Julian, Kierownk referatu personalnego potwierdzają własnoręcznym podpisem, że “OByw. WROBLEWSKI Andrzej / ur.dn. 15. czerwca 1927 r. w Wilnie (ZSRR), ... rozwija się ideologicznie i politycznie, choć istnieją jeszcze pozostałości inteligencko klasowe wyniesione z domu... artystycznie wysoko uzdolniony i pracowity, choć dużo choruje, z pracy pedagogicznej wywiązuje się przeciętnie, nałogów nie posiada... zdolności wybitne w kierunku teoretycznego myślenia”. Ale czasy!
Jak przyjmie hiszpańska publiczność wystawę Andrzeja Wróblewskiego malarza zupełnie tutaj nieznanego? Nie można oczekiwać, że hiszpański odbiorca widział film Wajdy z 1968 r. Wszystko na sprzedaż, którego bohater zwiedza wystawę Wróblewskiego ani też, że zwiedzający tę wystawę wie, że obraz Matka z zabitym dzieckiem był wystawiony w Fundacji Santander przy okazji prezentacji kolekcji Grażyny Kulczyk półtora roku temu.
Nie ma to większego znaczenia. Wystawa Andrzeja Wróblewskiego zaskakuje, wprawia w prawdziwy zachwyt, angażuje emocjonalnie i jest niezwykłym przeżyciem. A dowodem na to jest sms przysłany przez naszego przyjaciela po obejrzeniu wystawy. Gorąco go namawialiśmy, żeby ją zobaczył. Napisał potem: Parę dni temu byliśmy na wystawie Wróblewskiego i zrobiła na mnie ogromne wrażenie, uderzające. Być może dlatego, że zrozumiałem większość przekazanych treści, że jest odbiciem większości problemów i wątpliwości artystów Wschodniej Europy w tamtych czasach.
Nikt nie może pozostać obojętnym na sztukę prawdziwą.
Relację przygotowali Sonia Cornella i Jaime Nieto
Powrót