Andrzej Meissner - Krakowski epizod
Wernisaż: 2014-04-24 18:00:00
Wśród 33 obrazów na wystawie 13 należy do typu informel, pozostałe powstały wcześniej - pomiędzy rokiem 1956 i 1957. Rzadko używa płócień. Meissner uzyskuje duże powierzchnie dzięki umiejętnemu połączeniu płyt paździerzowych. Na takim rozległym polu obrazowym artysta ze swobodą ćwiczy i rozwija gest malarski. Zanim dojdzie do kanonicznej formuły informel, maluje obrazy o dynamicznych i zróżnicowanych przestrzeniach, budowanych z barwnych figur i plam, pełnych powietrza i światła. Te kompozycje bywają bliskie obrazom abstrakcyjnym Teresy Rudowicz z roku 1956, takim jak Krajobraz organiczny, Krajobraz pułapka, Erozja materii, Krajobraz drapieżny. Marian Warzecha nazwał je "gniazdami kolibrów". Takie koncentracje kształtów i linii, umieszczone w amorficznej przestrzeni zauważamy również u Meissnera. Artysta eksperymentuje też z problemem granic malarstwa, operuje środkami minimalistycznymi, przez co okazuje się być pokrewny dzisiejszym poszukiwaniom w tej dziedzinie twórczości.
Osobną grupę stanowią obrazy stricte informelowe. Zgodnie z przyjętą zasadą, Meissner malował na płaszczyznach położonych na podłodze, wyciskając na nie farbę olejną wprost z tubek i rozlewając z puszek różnobarwne lakiery, używając też pędzla, patyka i szpachli. Artysta operował gestem tyleż nonszalanckim, co precyzyjnym, pokrywając pole obrazu raz luźniejszą i świetlistą, raz ciasną i klaustrofobiczną gęstwiną nieregularnych linii i zacieków. Meissner z dużą umiejętnością posługiwał się techniką drippingu, wynalezioną przez Jacksona Pollocka w latach 40. i przyswojoną w Europie w następnej dekadzie. Można dywagować, czy krakowski artysta znał twórczość Pollocka, czy też korzystał z pośrednictwa Kantora? Zapytany o to, odżegnywał się od wpływu Kantora, wydaje się jednak, że mamy tu do czynienia z wyparciem. Obrazy informel Kantora można było obejrzeć na miejscu, Pollock był znany z niedoskonałych reprodukcji, często czarno-białych, które mogły dać jedynie pojęcie o strukturze tych kompozycji, a nie o feerycznej kolorystyce. Mogły się też przydać opisy tego malarstwa. Andrzej Meissner pokazuje nam się na wystawie w Galerii Dyląg jako artysta rozmiłowany w żywiole malarstwa. Ta dziedzina pociągała go, powracał do niej i porzucał ją. Gdy wyjechał z Polski do Francji, rozstał się też z malarstwem, poświęcając się rzeźbie. U progu lat 60. skończyła się pewna epoka w jego życiu i poszukiwaniach. Tym bardziej interesujący jest ów krakowski epizod w twórczości artysty, który okazał się bardzo zdolnym abstrakcjonistą. Nie ulega wątpliwości, że warto go włączyć do kanonu malarstwa polskiego drugiej połowy XX wieku.
Powrót