André Breton - rekordowa licytacja kolekcji artysty




„Wasze pieniądze śmierdzą trupem poety, którym nie odważyliście się zostać” – to napis na fałszywych banknotach 10 euro z wizerunkiem André Bretona, którymi grupa przeciwników aukcji, obrzuciła wchodzących do Hôtelu Drouot amatorów kolekcji papieża surrealizmu. W dwóch salach, przez dziesięć dni - licytacje trwały ponad 50 godzin dla 50 tysięcy widzów, nie licząc zainstalowanych specjalnie trzydziestu linii telefonicznych. 
Licytacja 36 obiektów zakończyła się powyżej 150 000 €, w tym 6 dzieł osiągnęło cenę powyżej miliona. W sumie wartość całej kolekcji sprzedano za ponad 46 milionów euro, a więc o 15 milionów więcej niż przewidywali najbardziej optymistyczni eksperci. 
  

 

Victor Brauner
Portret André Breton,1934
olej na plotnie
  

 
 
 
Zaczęło się od książek i rękopisów. Sala zamarła po raz pierwszy, kiedy rękopis „Arcane 17” doszedł do 750 tysięcy, największej ceny (836 510 z marżą) - jaką zapłacono w historii za surrealistyczny manuskrypt. Oprawiony w skórę pekari koloru hawana, 48-mio stronicowy zeszyt szkolny, jest z jednej strony zapisany przez Bretona, po lewej zaś znajdują się fotografie, kolaże, jak na przykład paczki papierosów... Przedstawiciel Biblioteki Literackiej im. Jacques`a Doucet`a (której Breton był doradcą artystycznym w latach 20-tych), skorzystał z prawa pierwokupu. Państwo francuskie (biblioteki, muzea, Ministerstwo Kultury, Edukacji, czy poszczególne miasta) – skorzystało z prawa pierwokupu aż 335 razy, inaczej mówiąc – zapłaciły jedną czwartą tego, ile wydano na zakup całej kolekcji. Przeciwnicy sprzedaży zbiorów z apartamentu Bretona przy ulicy Fontaine obawiali się, że skarb państwa okaże się mniej hojny.
  
Podobnie, własnością państwa zostanie książka, na której sprzedaż czekano z uwagą: oryginał wydania bretonowskiego „Qu’est-ce que c’est le surrealisme” (Co to jest surrealizm) z 1934, ilustrowanego przez René Magritte’a, który doszedł do 276 000 €, przy cenie szacunkowej 80 000 euro. 
 
 
 
 
Kilka dni później, „Ukrytą kobietę” - obraz Magritte’a, z 1929 - wylicytowano za 900 tysięcy. „Nie widzę ukrytej w lesie” – podpisał mistrz zagadek swój obraz.





 
 
 
 
 


 

Inną bibliofilską ciekawostką jest pierwsze francuskie wydanie „La science des rêves”, jednego z fundamentalnych dzieł Freuda, z listem do Bretona : 
„Szanowny Panie, nie mając ostatnio dużo czasu wolnego, proszę Pana o przyjście jutro 10-tego , o 3-ciej do mojego gabinetu. Oddany Panu Freud”
Aby stać się posiadaczem tego dokumentu z lat 20-tych, który zapowiadał pierwsze spotkanie Bretona z ojcem psychoanalizy – trzeba było zapłacić ponad 66 000 € (estymacja 7 500). 
 

 
 
Dużym powodzeniem cieszyły się fotografie, wśród nich światowy rekord pobiła „Lalka" Hansa Bellmera z 1936, wyceniana na 40 000, a sprzedana za ponad 215 000 euro.
 
 
 

Łącznie za ponad 13 milionów sprzedano kolekcję obrazów. Jedną z wyżej wycenionych prac była „Pułapka”, Joana Miro wyceniana na 3 do 5 milionów €. Obraz sprzedany został „tylko” za dwa i pół miliona. Natomiast większość z 83-ech obiektów znacznie przekroczyła ceny szacunkowe, nawet 30-krotnie. Tego dnia pobito też pięć „rekordów świata”.
 
 
Aż 80 razy więcej, niż estymacja (1 000 €) zapłaciło Muzeum Sztuk Pięknych w Rennes za „Les petits pois sont verts...Les petits Poissons rouges”, autorstwa Yves Laloy. Czyżby tajemnica tkwiła w nieprzetłumaczalnej na polski grze słów tytułu obrazu? 
 
 
 
 
 
Rekordy cen obrazów zaczęły się od reliefu na drewnie, Jeana Arpa „Kobieta” z 1927 (136x100 cm) sprzedanego za 2.5 miliona (plus marża) - skorzystano z prawa pierwokupu w imieniu paryskiego Centrum Georges’a Pompidou. 

Inne dzielo Arpa, stworzone w tej samej technice „Średnik” sprzedano za 880 000 €.
 
 
 
Trzykrotnie przekroczyła szacunki ognista „Włoska zakonnica paląca papierosa”, Clovisa Trouille z 1944, sprzedana za 240 tysięcy euro (plus marża), – co jest historycznym rekordem dla tego francuskiego artysty, którego słowniki określają, jako surrealistę i antyklerykała o obsesjach erotycznych...


Kolejnymi artystami, których obrazy osiągnęły najwyższą w ich karierze rynkowej cenę był Georges Ribemont-Dessaignes, jego obraz „Wielki Muzyk"z około 1920 r. sprzedano za 100 tysięcy. Charlesa Filigera (1863-1928), gwasz na papierze „Matka Boska z dwoma aniołami” – wylicytowano za 170 000 euro, a wyceniono na niespełna 40 tysięcy.
 
 
Piąty rekord zanotował równie mało znany, jak poprzednicy Maruja Mallo, którego olej „Espantapajaros” (Wachlarze) z 1930 aż trzykrotnie przebił szacunki, by znaleźć amatora za 260 tysięcy euro.

Pięciokrotnie przebito cenę za jeden z najbardziej znanych wizerunków Bretona, autorstwa Victora Braunera – uzyskano180 000 euro.

 
Inny olej Braunera „Dziwny przypadek Pana K.” sprzedano za 700 tysięcy euro.

 
 

Narysowany ołówkiem, mały (26,9 x 21 cm) portret Apollinaire’a autorstwa Bretona, z 1949 sprzedano za 20 tysięcy euro.

 
 
 





Za milion euro (plus marża) wylicytowano niewielki olej na płótnie Yvesa Tanguy „Szafa Prometeusza”.
 
 
Wśród obiektów, których cena znacznie przewyższyła szacunki znalazła się zrealizowana na początku lat 20-tych przez Marcela Duchampa i Mana Raya „Tonsura” (12.7x16.4 cm), pracę tę miasto Paryż zakupiło za prawie 63 tysiące euro, podczas gdy najbardziej optymistyczni eksperci wyceniali ją na 25 tysięcy.
 
 
 
Zaskakującym powodzeniem cieszyła się pochodząca z roku 1900 dziecięca zabawka „Diabeł w pudełku” – wyceniana na tysiąc euro – sprzedana z ponad dziesięciokrotnym przebiciem.

Koniec aukcji poświęcono tzw. sztuce etnicznej, zwanej w języku mniej politycznie poprawnym - „sztuką prymitywną”. Wartość sprzedaży przekroczyła 5 milionów euro. Ponad 20 indiańskich lalek Kachina (od 15 do 50 tysięcy), maski i rzeźby, wśród których szczególną uwagę należy zwrócić na statuetkę przodka Moai z Wysp Wielkanocnych, do której Breton był szczególnie przywiązany. Statuetkę wylicytowano za 68 tysięcy (plus marża).

 
Dużo więcej, bo ponad 221 000 euro zapłacił nabywca eskimoskiej maski „Good News Bay”, eksperci oszacowali ją na maksimum 50 tysięcy.



Podobnie stało się z XIX-wieczną maską Haisla, plemienia Kwiakiutlów z Brytyjskiej Kolumbii której cena – 250 000 - podwoiła najśmielsze oczekiwania.

Jak przewidywano, gwiazdą „sztuki pierwotnej” pozostał – choć i tu eksperci byli zbyt ostrożni – wizerunek przodka Uli z północnej części Nowej Irlandii. Wyceniony na 700 000 euro „Uli” sprzedany został za ponad million 100 tysiecy euro. Na podobiznę przodka Uli, André Breton „polował” przez 30 lat i dopiął swego dopiero w 1964. Aby go zakupić, artysta sprzedał obraz Giorgio De Chirico, tego samego, który powiedział kiedyś, że „aby jakieś dzieło stało się rzeczywiście nieśmiertelne, musi ono wyjść poza granice ludzkie. W ten sposób stanie się bliższe marzeniu i mentalności dziecięcej" 

Cena "Uli" była tak wysoka, ze niestety żadne z francuskich muzeów nie mogło pozwolić sobie na zakup. Kilka dni po zakończeniu okazało się, ze legendarna rzeźbę kupiła Aube Elléouët-Breton, córka "papieża surrealistów" i ... ofiarowała ja paryskiej bibliotece Doucet. To wielki dar, zwłaszcza, że pesymiści już widzieli "Uli" lecącą samolotem do zbiorów nowojorskiego Metropolitan Museum.

 
 
Relacja przygotowana przez Artinfo.pl 
  





Powrót