Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij
Artinfo.pl Portal Rynku Sztuki
ul. Dzielna 3, 00-162 Warszawa
tel. 022 818 94 68 | biuro@artinfo.pl
KARTA OBIEKTU
BARANOWSKI Tadeusz | Orient Men, śmieszy, tumani, przestrasza - okładka komiksowa, 2015 r.

Tadeusz BARANOWSKI (ur. 1945, Zamość)

Orient Men, śmieszy, tumani, przestrasza - okładka komiksowa, 2015 r.

blaudruk, tempera/folia celuloidowa, papier, 37,5 x 28 cm (zadruk)
sygnowany i opisany wzdłuż prawej krawędzi: 'T. BARANOWSKI OKŁADKA "ORIENT MEN"'
sygnowany na odwrociu: 'T. BARANOWSKI'

WYDANIA:
- wyd. I - Ongrys 2015

Karolina Łuźniak-Marchlewska: Jak zaczęła się Pana przygoda z komiksem? Skąd zainteresowanie właśnie tą dziedziną sztuki?

Tadeusz Baranowski: W okresie mojego dzieciństwa (lata 50.) w zasadzie nikt o komiksie w Polsce nie słyszał. Wychodziła wtedy co prawda czarno biała gazetka harcerska „Świat Młodych”, a w niej komiksy Henryka Chmielewskiego. Ale rysując wówczas przygody Tytusa, Henryk, musiał jednak brać pod uwagę trwającą wówczas „walkę z imperializmem”. Ich drukowanie w harcerskiej gazecie musiało mieć jakieś usprawiedliwienie polityczne. Komiks jako gatunek był to wytwór tzw. „zgniłego zachodu”, więc też musiał mieć swój front walki na „tym odcinku”. Dopiero po pewnej „odwilży” politycznej (po śmierci Stalina) po roku 1956, komiks zaczął nieśmiało pojawiać się w prasie. Były to przeważnie komiksowe paski na ostatnich stronach. Pojawiła się wówczas po raz pierwszy gazeta w pełni komiksowa pt. „PRZYGODA”. Trudno ją było kupić i ja ją zbierałem. Po dwóch latach istnienia została zlikwidowana. Sporadycznie pojawił się też komiks w tygodniku „Dookoła Świata”, ale też po krótkim czasie przestał się tam pojawiać. Mój ojciec był rzeźbiarzem i pełnił funkcję dyrektora Liceum Sztuk Plastycznych w Lublinie. Moje ówczesne zainteresowanie komiksami traktował jako dziecięcą fanaberię. Bo ja wówczas byłem wychowywany na pianistę i chodziłem do szkoły muzycznej. Oczywiście w domu była też biblioteka pełna książek o sztuce. Oglądałem i także rysowałem.

K.Ł-M.: Skąd zamiłowanie do komiksu humorystycznego? Dlaczego nie fantastyka lub historia?
T.B.: Na początku lat 70. rozpoczęła się kolejna polityczna odwilż (Gierek) i usiłowania cywilizowania w Polsce, siermiężnej epoki „pogomułkowskiej”. Pojawiły się możliwości zmian technologicznych w różnych dziedzinach życia. Wtedy drukarnia „Dom Słowa Polskiego” otrzymała nowoczesne maszyny do druku offsetowego. I wówczas gazetka „Świat Młodych” postanowiła zmienić swoją szatę graficzną. Byłem świeżo po Akademii Sztuk Pięknych, redakcja zaproponowała mi zaprojektowanie nowego layoutu gazetki i tak rozpoczęła się moja współpraca z ŚM. Co, jak się później okazało, miało zasadniczy wpływ na moją późniejszą działalność jako twórcy komiksów. Oprócz malarstwa na ASP, miałem zajęcia w pracowni ilustracji u prof. Szancera, plakatu u prof. H. Tomaszewskiego, typografii u prof. Mroszczaka. Tak więc byłem przygotowany wszechstronnie do prac typograficznych i wykonania nowej makiety gazety. Potem zapytano mnie, czy nie narysowałbym do gazetki komiksu. Nie byłem pewien, czy mi się to uda, gdyż byłem w tej dziedzinie całkowitym amatorem. Moja wiedza na temat tego gatunku była niewielka, bo i dostęp do komiksów wydawanych wówczas na świecie był niewielki. Fascynował mnie humor abstrakcyjny, miałem zawsze ironizujący i zdystansowany stosunek do samego siebie i do świata. Wtedy też po raz pierwszy zobaczyłem w TV odcinki „Monthy Pythona”, Wcześniej byłem też zakochany w „Kabarecie Starszych Panów” (nadal wsłuchuję się w niuanse tekstowe J. Przybory, słuchając płyt z piosenkami kabaretu). Myślę, że te dwa fakty dodały mi odwagi, abym pozwolił sobie na taki właśnie sposób przedstawiania mojej komiksowej rzeczywistości.

K.Ł.-M.: Skąd czerpie Pan pomysły na swoje historie komiksowe? Jak narodzili się Pana bohaterowie – Kudłaczek i Bąbelek, Profesor Nerwosolek, Etymologia, Orient Men?
T. B.: Znerwicowany wódz Wielki Niepokój, nieco nie do końca douczony prof. Nerwosolek, w sumie nieśmiały nieudacznik, „super men” tamtych czasów, Orient Men, czy podobni jemu, błądzący po świecie głównie marzeniami podróżnicy Bąbelek i Kudłaczek, są moim Alter Ego. To są w sumie opowieści o mnie samym. Nie da się uciec od siebie samego.

K.Ł.-M.: W Pana pracach komiksowych uderza wybujała, fantastyczna flora, skąd pomysł na wykorzystanie natury?
T.B.: Jestem „wilk samotnik”. Większość życia spędzam w miejscach, w których mogę być z przyrodą i mogę się nią „sycić”. Czuję się bardzo z nią związany i to musiało mieć wpływ na to, co tworzyłem w komiksie, jak i w uprawianym obecnie przeze mnie malarstwie. Przyroda to dla mnie nie tylko las i woda, ale też patrzenie na wszechświat jako miejsce, w którym się znajduję.

K. Ł.-M.: Jak wyglądało tworzenie i wydawanie komiksów w dobie PRL? Co z cenzurą?
T.B.: Myślę, że gdyby nie było wówczas takiego miejsca jak „Świat Młodych”, który potrzebował trzy odcinki komiksów tygodniowo i był kupowany tylko ze względu na drukowane tam komiksy, komiks nie byłby powszechny w tamtych czasach. Nie byłoby m.in. np. Baranowskiego i być może Szarloty Pawel. Komiksy były wtedy wykorzystywane głównie do celów propagandowych. Młodzież chciała je czytać, więc się przydały do propagowania „jedynie słusznych celów”. Stąd „Żbiki”, Klosy”, komiksy o przyjaźni partyzantów polskich i radzieckich, o sukcesach piłkarzy na MŚ, oraz komiksy historyczne propagujące dzieje potęgi oręża polskiego. Takie scenariusze stwarzały alibi wydawcom i uspokajały sumienia decydentom z KC. Nigdy nie dałem się wpuścić w komiksy propagandowe i mam do nich stosunek zdecydowanie negatywny. Ostatnio zresztą odmówiłem udziału w takim przedsięwzięciu. Zresztą komiksy propagandowe były wtedy i są teraz. Wielu bardzo dobrych rysowników godziło się na ich rysowanie często dlatego, że sami nie posiadając umiejętności pisania scenariuszy, a mając zamiłowanie do rysowania tego gatunku, szli na taki kompromis.

K.Ł.-M.: Próbował Pan również swoich sił jako rysownik za granicą, w Belgii. Jak wspomina Pan tę współpracę? Jakie przeszkody napotkał Pan na rynku zagranicznym?
T.B.: W Belgii miałem podpisaną kilkuletnią umowę z wydawcą tygodnika „TIN TIN”. W sumie w tym pisemku miałem wydrukowanych kilkadziesiąt plansz komiksowych. Własnych i do cudzych scenariuszy. Początkowo przyjechałem do Belgii, aby malować blaudruki G. Rosińskiemu. Jednak po pomalowaniu kilku plansz do „THORGALA” i kilku do „YANSA”, podpisałem umowę z „Editions du Lombard” i rysowałem już tylko własne komiksy. Były problemy z ich tłumaczeniem, ale poznałem wtedy wykładającego w Instytucie Francuskim brata reżysera A. Żuławskiego, pana Mateusza. I on podjął się przez pewien czas tłumaczenia moich tekstów. Wtedy praca z redakcją układała mi się bardzo pomyślnie. Później nawiązałem współpracę z początkującym wówczas scenarzystą Jeanem Dufaux. Pojawił się jednak wówczas problem. Scenariusze Jeana wymagały rysowania realistycznego, w którym nie najlepiej się czułem. I pomimo zachęcających rezultatów tej współpracy nie potrafiłem się zmusić do robienia czegoś, co nie leżało w mojej naturze. Rysowanie bliżej „czarnego humoru”, jak np. wampiry w albumie „O ZMROKU” – jeszcze tak. Na początku lat 90. Jean przysyłał mi do Polski kolejne scenariusze, ale już nie podjąłem się ich rysowania. Nie wiem, czy podjąłem słuszną decyzję, ale pozwoliła mi ona pozostać sobą i realizować się „po swojemu”. W tym samym czasie zostałem zaproszony do realizacji ciekawego projektu. Kilkudziesięciu rysowników komiksowych z Europy zostało zaproszonych do zilustrowania albumu zawierającego wszystkie piosenki J. Brela. Zaproszono też do tego projektu mnie. Zilustrowałem w sposób dosyć surrealistyczny jedną z piosenek czterema planszami. Do tej pracy zostałem zaproszony przez wydawcę do Brukseli, gdzie stworzył mi wszelkie niezbędne warunki do jej wykonania.

K.Ł.-M.: Pana dorobek komiksowy jest dobrze znany wszystkim fanom komiksu, bohaterowie i ich słowa weszły na stałe do historii polskiej popkultury. Dziś, jako kultowy autor komiksów, jak postrzega Pan prace młodszego pokolenia?
T.B.: Nowe pokolenie polskich rysowników komiksowych są to twórcy posiadający znakomity warsztat i niezwykłe umiejętności plastyczne, przewyższające, co jest naturalne, minione pokolenia. Mają oni dzisiaj nieograniczony dostęp do tego, by widzieć, co się aktualnie w tym gatunku dzieje na świecie. Niektórzy realizują się już we współpracy z wydawcami spoza naszego kraju. Jest to chyba dla nich jedyna szansa, aby zaistnieć. W Polsce zawsze było, jest i będzie bardzo trudno. Jak w każdej innej dziedzinie sztuki. Wciąż uważam, że najsłabszą stroną młodego pokolenia jest brak autorów dobrych scenariuszy.

K.Ł.-M.: Co z przeniesieniem się pracy do programów graficznych, komputerowych? Panu zostały rysunki, oryginalne, ręcznie malowane plansze, które poszukiwane są przez kolekcjonerów. W jakim kierunku zmierza komiks?
T.B.: Wszystko się komercjalizuje, coraz mniej jest miejsca na indywidualizm i na własną twórczość, na własne indywidualne pomysły. Wydawca potrzebuje wydawać rocznie kilkadziesiąt albumów z tym samym superbohaterem, aby „robić” pieniądze. I kilkudziesięciu bardzo dobrych rysowników na świecie, poświęcając własny talent, wykonuje dla pieniędzy te zadania. Do tego celu służą im komputery, w których mają programy, schematy, pantony kolorów. Żadne tam piórka i pędzelki. Kolorystów, aby nie tracili czasu na kolorowanie. Osobno ludzi do wpisywania tekstów do dymków. Fabryka. Być twórczym artystą komiksowym będzie ewenementem. Ostatnio mój przyjaciel i znakomity rysownik komiksowy, pracujący obecnie w bibliotece, aby mieć z czego żyć, powiedział mi następujące zdania (a propos rysowania komiksów w programach komputerowych): „Tadeusz, jak ja ci zazdroszczę posiadania plansz, tych oryginalnych, narysowanych ręką na papierze, pomalowanych pędzelkiem. Które możesz dotknąć, wziąć do ręki. Poczuć ich zapach. Bo ja mam je tylko wirtualnie w kompie i mogę je sobie co najwyżej wydrukować…”.

Malarz, ilustrator, projektant, twórca komiksów, absolwent wydziału malarskiego Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (pracownia A. Nachta-Samborskiego). Od 1973 roku przez kilka lat tworzył dla "Świata Młodych". Projektował szatę graficzną tygodnika "Razem" i pracował w tym piśmie jako grafik, publikując cykl "Razem z Praktycznym Panem". W 1976 współpracował z "Relaxem", gdzie pojawiły się jego komiksy, m.in. "Orient-Men". Stworzył tak popularne postacie jak profesor Nerwosolek czy Kudłaczek i Bąbelek. W latach 80. komiksy Baranowskiego trafiły do albumów. Część z nich była przedrukami ze "Świata Młodych", część została do pierwotnego scenariusza narysowana całkiem od nowa. Od 1998 roku współpracował przez rok ze "Światem Komiksu". Był autorem pierwszego logo magazynu i jego szaty graficznej. W 2005 rozpoczął bezprecedensowy projekt: sam autor przy wsparciu fanów i czytelników wydał pożegnalny, kolekcjonerski album, w którym profesorek Nerwosolek i Entomologia udają się na zasłużoną komiksową emeryturę. Album zatytułowany był "Tffffuj! Do bani z takim komiksem". Wypracował niepowtarzalny i pełen wyobraźni styl. Jego nieszablonowy, inteligentny, wielowarstwowy humor zyskał rzesze miłośników. W 2007 roku został odznaczony przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Srebrnym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

PODATKI I OPŁATY:
- Do kwoty wylicytowanej doliczana jest opłata aukcyjna. Stanowi ona część końcowej ceny obiektu i wynosi 18%.
Szczegółowe informacje o aukcji, na której licytowany był ten obiekt dostępne są po wykupieniu abonemantu.
 
Dodatkowy opis
Nota biograficzna:
BARANOWSKI Tadeusz
Malarz, ilustrator, projektant, twórca komiksów, absolwent wydziału malarskiego Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (pracownia A. Nachta-Samborskiego). Od 1973 r. przez kilka lat tworzył dla "Świata Młodych". Projektował szatę graficzną tygodnika "Razem" i pracował w tym piśmie jako grafik, publikując cykl "Razem z Praktycznym Panem". W 1976 r. współpracował z "Relaxem", gdzie pojawiły się jego komiksy m.in. Orient-Men. Stworzył tak popularne postacie, jak: profesor Nerwosolek czy Kudłaczek i Bąbelek. W latach osiemdziesiątych komiksy Baranowskiego trafiły do albumów. Część z nich było przedrukami ze "Świata Młodych", część została do pierwotnego scenariusza narysowana całkiem od nowa. Od 1998 r. współpracował przez rok ze "Światem Komiksu". Był autorem pierwszego logo magazynu i jego szaty graficznej. W 2005 r. rozpoczął bezprecedensowy projekt, sam autor przy wsparciu fanów i czytelników wydał pożegnalny, kolekcjonerski album, w którym profesorek Nerwosolek i Entomologia udają się na zasłużoną komiksową emeryturę. Album zatytułowany był "Tffffuj! Do bani z takim komiksem". Wypracował sobie niepowtarzalny i pełen wyobraźni styl. Jego nieszablonowy, inteligentny, wielowarstwowy humor zyskał rzesze miłośników. W 2007 r. został odznaczony przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Srebrnym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".
Informacje dla kupujących:

Do każdego obiektu można zgłosić chęć kupna.
Polecamy skorzystanie z opcji "LICYTUJ TELEFONICZNIE lub Z LIMITEM CENY".
Udział w licytacji odbywa się za pośrednictwem telefonu lub reprezentujemy Państwa zgłoszenia do wskazanego limitu ceny (informacja poufna).

 
Udzielamy informacji na temat obiektów i sposobu licytacji:
tel.: 22 818 94 68, tel. kom.: 506 122 445
e-mail: aukcje@artinfo.pl
 
Artinfo.pl obsługuje zlecenia telefoniczne tylko przy zgłoszeniach powyżej 1000 zł. Zlecenia poniżej, należy składać w postaci maksymalnego limitu ceny.
Termin płatności za zakupione obiekty wynosi 7 dni od daty aukcji.

Organizator aukcji do kwoty wylicytowanej dolicza opłatę aukcyjną. Stanowi ona część końcowej ceny obiektu i wynosi 18%.

W przypadku wybranych obiektów do kwoty wylicytowanej doliczona zostanie opłata z tytułu "droit de suite". Dla ceny wylicytowanej o równowartości do 50 000 EUR stawka opłaty wynosi 5%.

Artinfo.pl nie pobiera żadnych dodatkowych kosztów pośrednictwa. Nie wymagamy wpłaty wadium.
Informujemy, że zakup na aukcji jest prawnie zawartą umową kupna-sprzedaży i nie podlega rezygnacji.

Ceny wywoławcze.
Dom Aukcyjny Desa Unicum nie publikuje w katalogu cen wywoławczych.
W takim przypadku licytacja rozpoczyna się od podawanej przez aukcjonera w trakcie aukcji ceny wywoławczej, która zwyczajowo zawarta jest między połową a trzy czwarte dolnej granicy estymacji.

biuro@artinfo.pl  |  www.artinfo.pl
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl